W piątkowy wieczór
siedziałam nad lekcjami, jak zwykle nie mogło się obejść bez
włączonej muzyki. Ktoś kto by mnie wtedy zobaczył, pomyślałby,
że jestem jakimś kujonem, no bo raczej nikt normalny nie uczy się
w piątki. Ja jednak miałam wszystko dobrze zaplanowane. Usłyszałam
pukanie do drzwi, odwróciłam się i zobaczyłam w nich
Biebera.
-Przeszkadzam? -
zapytał.
-Nie, wejdź,
przerwa dobrze mi zrobi.
-Mam coś dla
ciebie – spojrzałam na niego zaskoczona. Chłopak wyciągnął zza
pleców talerzyk, na którym leżały ciastka. -Chciałem
pochwalić się moimi umiejętnościami kulinarnymi i upiekłem dla
ciebie ciastka.
-Dla mnie? - szatyn
uśmiechnął się i pokiwał twierdząco głową.
-Częstuj się –
podał mi talerzyk, niepewnie wzięłam jedno ciastko i po chwili
ugryzłam kawałek, omal nie połamałam sobie zębów, ale to
jeszcze nie wszystko. Miałam ochotę zwymiotować, szczerze mówiąc
było obrzydliwe. -I jak? - zapytał, a ja nie wiedziałam co mam
powiedzieć, żeby go nie urazić.
-Bardzo oryginalny
smak. Sam spróbuj – spojrzał na mnie niepewnie i ugryzł
kawałek ciastka.
-To jest obrzydliwe
– skrzywił się. -Pójdę po coś do picia, trzeba jakoś
zabić smak tego...czegoś – kiedy chłopak wyszedł, ja szybko
pobiegłam do łazienki i przepłukałam usta. Wróciłam do
pokoju i usiadłam na swoim miejscu. Bieber pojawił się w pokoju z
dwiema szklankami soku. Podał mi jedną z nich, a ja od razu wypiłam
całą jej zawartość.
-Chyba pomyliłeś
cukier z solą – uśmiechnęłam się.
-Tak, chyba tak.
Moja kariera kucharska skończyła się szybciej niż się zaczęła
– podrapał się po karku, wstał z miejsca i skierował się do
drzwi. -Zaraz wracam – poinformował mnie i po chwili zniknął. Przewidziałem, że coś może pójść nie tak, więc byłem
w cukierni i kupiłem karpatkę (KarPatKa – mniam mniam mniam) –
znów usiadł obok mnie.
-Chcesz mnie
przekupić? - zapytałam podchwytliwie.
-Przejrzałaś
mnie. Bo wiesz, zależy mi na tym, żebyś jednak przyszła jutro na
mój koncert – powiedział najprawdopodobniej najmilej jak
potrafił.
-Tak to sobie
zaplanowałeś?
Zapadła cisza,
jedna z tych dość niezręcznych.
-Uczysz się w
piątkowy wieczór? - zapytał wskazując na stos książek
leżących na biurku, tym samym przerywając milczenie.
-No wiesz, na jutro
mam zaplanowane wyjście na koncert jakiegoś kolesia, nie pamiętam
jak się nazywa, a w niedzielę podejrzewam, że nie będę w stanie
się uczyć, no wiesz te emocje – spojrzałam na szatyna z szerokim
uśmiechem, a ten od razu się rozpromienił.
-Czyli mam
rozumieć, że przyjdziesz?
-Skoro ci tak
zależy...
Następnego dnia
już z samego rana słyszałam czyjeś rozmowy, co nie pozwalało mi
się wyspać. Przetarłam oczy i powoli zaczęłam wstawać z łóżka.
Ubrałam szlafrok i wyszłam ze swojego pokoju kierując się do
kuchni. Nastawiłam wodę na herbatę i oparłam się o blat.
-Będę za godzinę
– w pomieszczeniu pojawił się Bieber rozmawiający przez telefon.
-Dobra, będę pamiętać – rozłączył się i schował telefon
do kieszeni.
-Chcesz herbatę? -
zapytałam.
-Chętnie się
napiję – wyciągnęłam drugi kubek z szafki.
Zauważyłam, że
Bieber chodzi po pomieszczeniu i mruczy coś pod nosem, spojrzałam
na niego nie wiedząc co się dzieje. On widocznie to zauważył, bo
przestał chodzić i usiadł przy stole.
-Zawsze się
denerwuję przed koncertem, bo nie chcę zawieść moich fanów
– uśmiechnął się delikatnie.
Godzinę przed
koncertem, wyszłam z domu, mieszkaliśmy na spokojnej ulicy, ale
było z niej dosyć blisko do centrum, dzięki czemu nie musiałam
brać taksówki czy czekać na autobus. Nie byłam zbyt
wystrojona, bo niby po co. Miałam na sobie zwykłe jeansowe rurki,
białą tunikę i czerwone trampki. Nic specjalnego.
Kiedy byłam już
w odległości jednej ulicy od miejsca koncertu, usłyszałam piski
fanek Biebera. Gdy dotarłam do celu zaczęłam bać się o swój
słuch. Tak głośnego pisku jeszcze nigdy w życiu nie słyszałam,
a koncert się jeszcze nie zaczął.
Znalazłam wejście
za scenę, gdzie miałam wejściówkę – inaczej nigdy w
życiu bym się nie dopchała wystarczająco blisko, żeby go
widzieć. Weszłam za scenę, gdzie od razu znalazłam tatę, który
tradycyjnie był czymś zajęty. Wskazał mi tylko miejsce, z którego
będę mogła obejrzeć całe widowisko. W momencie gdy rozpoczął
się koncert, nie słyszałam śpiewu Biebera tylko piski tych
wszystkich dziewczyn. Na szczęście po chwili piski trochę ucichły
i mogłam posłuchać muzyki. Swoją drogą chłopak miał całkiem
niezły głos. Jego piosenki również były w miarę. Widać
było, że śpiewanie jest dla niego czymś ważnym. Zauważyłam, że
gdy stoi na scenie to po rozpieszczonym nastolatku nie ma śladu. To
zadziwiające.
W przerwie
koncertu szatyn podszedł do mnie i chwilę rozmawialiśmy. Zupełnie
nie wiedziałam, dlaczego tak bardzo zależało mu na tym, żebym
jednak przyszła. Bałam się, że coś wykombinował i jak się
później okazało, miałam rację.
Właśnie kiedy
miał zaczynać jakąś piosenkę, zszedł ze sceny i poprosił żebym
poszła z nim. Protestowałam, ale tylko przez chwilę, wiedziałam,
że nie mam szans. Weszliśmy na scenę, zrobiło mi się słabo,
kiedy zobaczyłam dziewczyny, które patrzyły na mnie
morderczym spojrzeniem. Usiadłam na przygotowanym dla mnie krześle,
zaczynałam żałować, że zgodziłam się przyjść na ten koncert.
Miałam ochotę stamtąd uciec, ale on wciąż stał obok mnie i na
dodatek trzymał mnie za rękę. Próbowałam wyrwać dłoń z
jego uścisku, ale na marne. Śpiewał patrząc mi prosto w oczy,
uśmiechał się, robił maślane oczy. Nie robiło to na mnie
żadnego wrażenia. Miałam ochotę jedynie go zabić.
-Uśmiechnij się –
wyszeptał mi na ucho między słowami piosenki.
-Nigdy ci tego nie
wybaczę – powiedziałam wymuszając uśmiech.
Na koniec piosenki
Bieber wręczył mi bukiet kwiatów, co dodatkowo mnie
wkurzyło. Nigdy nie zapomnę mu tego, co dzisiaj odwalił. Zeszłam
ze sceny w towarzystwie chłopaka. Od razu wyrzuciłam kwiaty do
pierwszego lepszego kosza na śmieci, skierowałam się do wyjścia,
chciałam jak najszybciej znaleźć się z dala od tego miejsca.
-Poczekaj –
krzyknął za mną, a ja nawet nie drgnęłam. Poczułam jak łapie
mnie za nadgarstek. - Nie chciałem cię zdenerwować – wyrwałam
rękę z jego uścisku.
-A ja myślę, że
chciałeś sprawdzić wytrzymałość moich nerwów. Nie
podobało ci się to, że cię nie lubię, że nie ulegam twojemu
urokowi, że nie jestem twoją fanką, więc zrobiłeś sobie ze mnie
żart – wykrzyczałam.
Ruszyłam w stronę
domu, chciałam się tam jak najszybciej znaleźć. Moim marzeniem
nie było zostanie dziewczyną, którą Bieber zaprasza na
scenę. A te tysiące dziewczyn dałoby się za to pokroić. Czułam
się podle, a na dodatek byłam wściekła.
Dotarłam do domu
i od razu pobiegłam do swojego pokoju. W tym momencie nie chciałam,
żeby ktoś mi przeszkadzał, wolałam być sama.
ughhhh... a było już tak dobrze nooo... początek mi się tak podobał<3 tak milutko... końcówka mnie wręcz wkurzyła. i tu nie chodzi o PISANIE, ale o OPISANIE. czujesz różnice?:D w PISANIU nie ma żadnych błędów, do niczego nie da się doczepić, ale OPISANIE tej sytuacji mnie wkurzyło. przecież to popsuło ich znajomość nooo!:D nie chcę żeby się kłócili... ;x czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Pozdrawiam!:D Buziaki!:**** [faulty-heart.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńTo było świetne, baardzo mi się podoba rozdział ; ) . Dodaj szybko następny, pozdrawiam, Mandy. [jummen.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawie, a ta KarPatKa na pewno była pyszna<3
OdpowiedzUsuńnie mogę się już doczekać następnego rozdziału;)
Horanowa;)
a miało być tak pięknie....ciekawe co wymyślisz dalej :D czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie... Miało być tak pięknie i wszystko się schrzaniło...;)
OdpowiedzUsuńPrzecież on pokazał przez to, że jest dla niego ważna, a ta od razu takie coś mu wykrzyczała... No normalnie nie wierzę xd. też się wkurzyłam i mam nadzieję, że to się jakoś odkręci. jestem bardzo ciekawa co chowasz w zanadrzu, co przewidujesz w kolejnych rozdziałach:) Czekam na nastepny:)
Przesolone ciastka - ciekaaaawe.... Hahaaha ;-)
OdpowiedzUsuńDziwnie zachowuje się ten Justin. Tak jakby koniecznie chciał dowieść, że nie ma takiej, która mu się nie oprze. Nie zdziwiłabym się gdyby ją zdobył, a potem oszukał... No cóż, tak więc przekonamy się dopiero w kolejnych rozdziałach, na które czekam ze zniecierpliwieniem.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na http://stranger-bieber.blogspot.com/
O to pies na baby - Nie wiedzieć czemu ale jakoś tak mi się skojarzyło...:D
OdpowiedzUsuńKurde ale on to taki, myśli sobie że może wszystko. Mam dziwne przeczucie, że się powtarzam, ale nie szkodzi.
Niech kurde stanie na ziemię i zobaczy, że nie wszyscy się nim jarają. proste.
ten rozdział jest świetny , na początku niby poważny lecz potem gdy Rose się złości na Justina to nie wiem czego spodziewać się w następnym rozdziale :) z niecierpliwością czekam na NN .
OdpowiedzUsuńu mnie pojawiła się INFORMACJA - http://loser-bieber.blogspot.com .
O żesz w dupę jeża ; / To się porobiło ; o
OdpowiedzUsuńI nie ma to jak zrobić solone ciastka ; ] Solone ciastka zawsze spoko. xd Czasami głupota chłopaków mnie powala ;d
Jak ja uwielbiam , jak w opowiadaniu dzieją się takie rzeczy . Chciałabym zobaczyć minę tych wszystkich dziewczyn ze szkoły Rose jak ujrzały ją na scenie z Justinem hahahahaha ;d
Genialny rozdział ! Mam nadzieję , że dodasz jak najszybciej kolejny , bo my tu się niecierpliwimy ! <3