Poniedziałkowe zajęcia jak zwykle
zaczynałam od lekcji języka angielskiego, za którą zbytnio
nie przepadałam. Nie chodziło o przedmiot, ale raczej o
nauczyciela, który bardzo często doprowadzał mnie do szału.
Niechętnie weszłam do klasy, w której znajdowało się już
kilka osób, ale nauczyciela na szczęście jeszcze nie było.
Zajęłam swoje miejsce w przedostatniej ławce, za mną siedziały
dziewczyny, których imion nie pamiętałam. Przez przypadek
usłyszałam ich rozmowę.
-W sobotę jest koncert Justina
Biebera! - nawet w szkole nie mogłam odpocząć od jego imienia i
nazwiska. -Musimy jakoś zdobyć bilety!
-Wyobraź sobie – rozmarzyła się
jedna z nich. -Stoisz w pierwszym rzędzie, a on przechadza się po
scenie, nagle wasze spojrzenia się spotykają, a gdy śpiewa One
less lonely girl, zaprasza cię
na scenę – dziewczyny zaczęły piszczeć, a ja modliłam się,
żeby ta lekcja w końcu się zaczęła, chciałam żeby one wreszcie
przestały gadać o Bieberze.
-On jest po prostu
boski – zachwyciła się blondynka, a ja miałam ochotę wybuchnąć
śmiechem, naprawdę byłam tego bliska.
Kiedy nauczyciel
pojawił się w klasie, odetchnęłam z ulgą. Rozumiem, że można
lubić czyjąś muzykę, być czyimś fanem, ale bez przesady. Równo
z dzwonkiem wybiegłam z klasy, nie chciałam już słyszeć ani
jednego słowa na temat Biebera. Niestety moje życzenie się nie
spełniło, bo kiedy przechodziłam korytarzem, słyszałam
westchnienia dziewczyn, które zachwycały się tym, jaki to on
przystojny bla, bla, bla... Została mi jeszcze tylko jedna lekcja,
jaką była biologia. Mogłam przeżyć. Znów usiadłam w
przedostatniej ławce jak to miałam w zwyczaju i czekałam na
nauczycielkę.
-Słyszałaś o
koncercie Biebera? - błagam, litości. Czy ci ludzie nie mają
innych tematów do rozmów, takich jak na przykład
pogoda? Rozpoczyna się piękne lato, a one wolą gadać o Bieberze.
-No słyszałam. To
podobno jego ostatni koncert. Czytałam w necie, że przerywa karierę
na jakiś czas, że musi odpocząć. Ale wróci z nową płytą.
-Nie wiem, jak ja
to wytrzymam – załamał jej się głos, a ta druga zaczęła ją
pocieszać.
Z trudem przeżyłam
ten dzień w szkole. Wyszłam szybkim krokiem, chciałam być jak
najszybciej z dala od tego budynku. Wiedziałam, że w domu, jest
ten, którego nie miałam dosyć. Skoro robi sobie przerwę w
karierze, to może dziewczyny w szkole przestaną ciągle o nim
gadać. Mogłam mieć chociaż nadzieję.
Weszłam do domu,
położyłam torbę na półkę, odwiesiłam kurtkę na wieszak
i zdjęłam buty.
-Jestem –
krzyknęłam, ale nikt mi nie odpowiedział.
Zdziwiłam się
trochę, wiedziałam, że tata jest w pracy, ale zastanawiało mnie
gdzie jest Bieber. Możliwe, że po prostu nie usłyszał, albo
gdzieś wyszedł.
Wzięłam torbę i
poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się, nie byłam głodna,
więc nie widziałam sensu przygotowywania obiadu, wolałam poczekać
do kolacji. Zabrałam się za lekcje. Jak zwykle włożyłam
słuchawki do uszu i zaczęłam się uczyć.
Po dwóch
godzinach zeszłam na dół i włączyłam telewizor.
Wyszukałam jakiś film i postanowiłam zostawić. Nie wiedziałam o
co w nim chodzi, ale nie miałam nic ciekawszego do roboty.
Usłyszałam
dźwięk mojej komórki, wyciągnęłam ją z kieszeni i nie
patrząc kto dzwoni, nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo?
-Córcia,
wrócę dzisiaj późno. Zajmiesz się wszystkim?
-Oczywiście.
-Ja muszę
dopracować organizację koncertu Justina.
-Dobrze, nie
przejmuj się. Dotrzymam mu towarzystwa jak będzie chciał.
-Mówiłem ci
już, że lepszej córki nie mógłbym sobie wymarzyć?
-Mniej więcej z
milion razy – zaśmiałam się.
-Muszę kończyć,
wrócę wieczorem.
-Pa –
odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Nie minęło pięć
minut, a mój telefon znów zaczął dzwonić.
Spodziewałam się, że to mój tata zapomniał mi o czymś
powiedzieć, ale na ekranie wyświetlił się nieznany numer.
-Halo –
przyłożyłam telefon do ucha.
-Rose? To ja
Margaret – nadal nie wiedziałam z kim rozmawiam.
-Jaka Margaret?
-Chodzimy razem na
angielski, siedzę za tobą – olśniło mnie, to musiała być
jedna z tych dziewczyn uwielbiających Biebera.
-Coś się stało?
- nadal nie wiedziałam w jakiej sprawie do mnie dzwoni.
-Chciałam cię o
coś poprosić. Mogłabyś mi załatwić bilety na koncert Justina
Biebera? Słyszałam, że twój ojciec jest organizatorem
takich imprez, więc pomyślałam, że... - mogłabym się tego
domyślić. Przecież nie zadzwoniłaby po to, żeby ze mną
poplotkować.
-Przykro mi, mój
tata nie organizuje tego koncertu – skłamałam, bo dobrze
wiedziałam jak to się skończy.
Dziewczyna bez
słowa się rozłączyła, nie przejęłam się tym i wróciłam
do oglądania filmu, którego i tak nie rozumiałam.
-Cześć –
wzdrygnęłam się, kiedy w pomieszczeniu pojawił się Bieber.
-Hej. Myślałam,
że gdzieś wyszedłeś – chłopak usiadł na fotelu znajdującym
się obok kanapy, na której siedziałam.
-Nie, cały czas
siedziałem u siebie, nawet nie słyszałem, że wróciłaś –
uśmiechnął się.
Mój telefon
znów zadzwonił, a na wyświetlaczu znów pojawił się
nieznany numer.
-Przepraszam,
odbiorę – zwróciłam się do chłopaka, a ten tylko kiwnął
głową. -Halo – powiedziałam do słuchawki.
-Hej – usłyszałam
męski głos. -To ja Lucas – znałam tylko jednego Lucasa, z którym
chodziłam na biologię, jaki mi później przypomniał, to był
właśnie on. -Dzwonię, bo chciałem zapytać, czy masz może bilety
na koncert Justina Biebera, słyszałem, że twój tata jest
organizatorem. Wiesz, moja dziewczyna go uwielbia – zaczęłam się
zastanawiać ile jeszcze takich telefonów odbiorę.
-Przykro mi, nie
mam biletów.
-No trudno.
Chłopak się
rozłączył, a ja rzuciłam telefon na stolik. Westchnęłam głośno
i odchyliłam głowę na oparcie kanapy.
-Co się stało? -
zapytał Bieber, z tego wszystkiego całkiem zapomniałam, że tu
jest.
-Twój
koncert się stał – zironizowałam. -Mam dość ludzi z mojej
szkoły, dzwonią tylko jak coś chcą. Wszyscy chcą bilety na twój
koncert.
-To im je po prostu
daj – on niczego nie rozumiał.
-O nie... Drugi raz
nie popełnię tego samego błędu. Raz już dałam wszystkim bilety
na koncert, to od razu chcieli wejściówki za kulisy i
wszystko inne – wyznałam.
-No ale wiesz,
dzięki temu byłabyś sławna, wiesz ilu dziewczynom pomogłabyś
spełnić marzenie – spojrzałam na niego pobłażliwie.
-Tak, tak miałabym
przyjaciół, tylko co to za przyjaciel, który ciągle
coś od ciebie chce i nie daje niczego w zamian.
-Chyba wiem o czym
mówisz – przyznał mi rację.
-To nie jest nic
przyjemnego, gdy ktoś przyjaźni się z tobą tylko dla własnej
korzyści.
Znów
usłyszałam dźwięk mojej komórki. Byłam już wystarczająco
wkurzona, a teraz moje napięcie jeszcze wzrosło.
-Nie wytrzymam –
wyjęczałam i niechętnie sięgnęłam po telefon. -Halo.
-Rose?
-To chyba pomyłka
– odpowiedziałam w miarę moich możliwości zmieniając głos.
Rozłączyłam się i od razu wyłączyłam telefon. -Co za ludzie –
wypuściłam powietrze z płuc. Usłyszałam głośny śmiech
Biebera. -Nie śmiej się ze mnie – upomniałam go.
-Przepraszam –
przywołał się do porządku.
Przełączyłam
kanał telewizyjny na MTV, gdzie akurat leciała piosenka Biebera. On
słysząc swój głos, przesiadł się na miejsce obok mnie,
żeby lepiej widzieć ekran.
-Oh proszę cię –
powiedziałam błagalnym tonem.
-Ty pewnie
zachowywałabyś się tak samo gdybyś zobaczyła siebie w telewizji.
Wstałam z kanapy
i udałam się do kuchni. Postanowiłam przygotować kolację, bo
było już dosyć późno, a byłam zdania, że niezdrowo jest
się objadać na noc. Nastawiłam wodę na herbatę i zabrałam się
na robienie kanapek. Po kilku minutach w pomieszczeniu pojawił się
szatyn.
-Pomogę ci –
zaoferował.
-Nie trzeba, już
kończę – ułożyłam kanapki na talerzu i położyłam go na
stole. Zalałam herbatę i położyłam kubki na stole. -Smacznego –
powiedziałam kiedy zaczęliśmy jeść.
-Słuchaj, w sobotę
jest mój koncert i chciałem zapytać czy byś nie przyszła –
zdziwiła nie jego propozycja, chyba wszystkiego bym się po nim
spodziewała, ale nie tego, że zaprosi mnie na swój koncert.
-Nie wiem czy bym
wytrzymała, no bo w końcu nie jestem twoją szaloną fanką –
zaśmiałam się.
-Czyli nie
przyjdziesz? - miałam wrażenie, że się zmartwił.
-Tego nie
powiedziałam.
-Nie ukrywam, że
mi na tym zależy.
Nie wiedziałam,
co ma na myśli. Spojrzałam na niego i zaczęłam doszukiwać się
jakiegoś podstępu. Nie wiedziałam, czy mogę mu ufać. W końcu
jeszcze poprzedniego dnia zachował się jak skończony dupek, a
teraz zaprasza mnie na swój koncert. Nie wiedziałam, co mam o
tym myśleć. Możliwe, że Bieber w ogóle nie był taki,
jakiego go opisywały portale plotkarskie, może jest dobrym
człowiekiem, który tylko się w życiu pogubił i nie wie jak
sobie se wszystkim poradzić. A może faktycznie taki jest, może
sława wcale go nie zmieniła, tylko po prostu był taki od zawsze.
Nie wiem, ja znałam go tylko trzy dni i nie miałam prawa go
oceniać. Chciałam mu jedynie pomóc, bo bez powodu z nami nie
mieszka, coś jest na rzeczy, może jemu naprawdę trzeba pomóc,
żeby nie doprowadzić do jakiejś tragedii.
Booooooooooooooooooooooooski <333333333333 Czekam na NN :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam "Rozumiem, że można lubić czyjąś muzykę, być czyimś fanem, ale bez przesady." i wybuchłam śmiechem, bo James mi się przypomniał!
OdpowiedzUsuńFaktycznie - bez przesady. :D
A wracając do opowiadania, to bym szału dostała na jej miejscu... Hmmm Pójdzie na koncert czy nie pójdzie. Pewnie pójdzie...Chociaż ja w przewidywaniu to za dobra nie jestem, więc lepiej się nie wtrącam. :)
Czekam na ciąg dalszy.
Rozdział bardzo fajny.;) Rozbawiło mnie to, że do Rose co chwila dzwonił osoby po bilety:D. Szczerze to też bym się wkurzyła jakby tylko po, to dzwonili. Justin właśnie raz jest spoko, a raz to normalnie łeb mu urwać. Może to jego gra, by poderwać laskę?:D No, nie mogę się doczekać koncertu, pewnie będzie One less lonely girl, ale obym się myliła, bo to by było wiesz... Zaskocz czymś czytelnika. :D Bo niektóre historie są oklepane, więc mam nadzieję, że masz coś w zanadrzu;) Do następnego. Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńta ostatnia scena jest taka.. soooł słiittt<3 naprawdę:D bardzo mi się podoba. zresztą tak jak cały rozdział<3 jest naprawdę fajny<3 nie wiem co mogłabym ci jeszcze napisać xD nie mam dzisiaj weny, bo się uczę -.- w takim razie... moje słynne zakończenie.. czekam z niecierpliwością na nowy rozdział!:D pozdrawiam! buziaki:*** wpadnij do mnie jeśli chcesz, nie zmuszam:* [faulty-heart.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńCudowny blog, bardzo mi się podoba. Dziękuję za dodanie do polecanych ;>. Jak dodasz rozdział to napisz. / jummen.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba - jak zwykle. Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy ;D
OdpowiedzUsuńMattko co za ludzie...świetny rozdział:D czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńświetny! czekam na nn;))
OdpowiedzUsuńOOOOO... Pewnie pójdzie na jego koncert, a to będzie wspaniałe, że łojeju :d Ale rozdział to naprawdę jest świetny. No ale ci ludzie, boże brak słów -.- No, ale niech się nimi nie przejmuje i jestem pewna, że Justin jej w tym pomoże :) Jednak czasami mam dziwne uczucia co do Justin'a w tym opowiadaniu. Czasami jest cudowny, a czasami zachowuje się no.. No jak dupek po prostu. Ale mam nadziej, że się trochę ogarnie w trakcie opowiadania będzie dobrze :d Czekam cierpliwie na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuń[catching-feeling-now.blogspot.com]
Pozdrawiam :*
Naprawdę świetny rozdział, już nie mogę się doczekać następnego. Jestem całkowicie do bani w komentowaniu, ale zawsze staram się to robić chociażby po to, aby poinformować się o tym, że faktycznie przeczytałam kolejny rozdział haha :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji - nowy rozdział na all-too-well.blogspot.com
Super blog, pisz szybko nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga, właśnie pojawił się 1 rozdział :)
www.story-about-chanel-and-justin.blogspot.com
Genialny rozdział, dziewczyno masz talent! Spodobał mi się fragment, w którym Bieber ogląda siebie w telewizji. Jak sobie to wyobraziłam to zaczęłam szczerzyć głupkowato zęby do komputera :D czekam na kolejny rozdział! [else-dream.blog.onet.pl]
OdpowiedzUsuń