Mieliście
kiedyś taki dzień, najgorszy dzień w waszym życiu? Mieliście kiedyś w życiu
taki moment, że odechciało wam się żyć? Mieliście taki dzień, kiedy
zmieniliście pogląd na świat? Założę się, że tak. Każdy ma na swoim koncie
dzień, o którym najchętniej by zapomniał. Ja miałam taki dzień, dzień, który
zmienił moje życie. Wystarczyła jedna zła wiadomość, która sprawiła, że 18
listopada stał się moim znienawidzonym dniem.
Co się
wtedy wydarzyło? Opowiem wszystko od początku.
Tak więc 18
listopada, jak każdego normalnego dnia poszłam do szkoły, była środa, więc po
lekcjach szłam na korepetycje z chemii, której nienawidziłam i z którą zawsze
miałam problem. Z innych przedmiotów nigdy nie szło mi tak źle, jak właśnie z
chemii. Zbliżała się zima, więc coraz wcześniej robiło się ciemno. Bałam się
chodzić sama po mieście, więc gdy tylko skończyłam zajęcia zadzwoniłam do mamy,
żeby po mnie przyjechała. Moja rodzicielka była zapracowana, a tamtego dnia
strasznie źle się czuła i została w domu, pomyślałam, że nie będzie miała
problemu z tym, żeby po mnie przyjechać. Tak myślałam i dopiero z perspektywy
czasu zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo się myliłam.
Mama
oczywiście obiecała, że za chwilę przyjedzie. Przez telefon miała zaspany głos
i w kółko powtarzała, że przyjedzie za dziesięć minut, choć ja dobrze
wiedziałam, że droga do domu była znacznie dłuższa. Nie zwróciłam uwagi na
słowa mamy i po prostu rozłączyłam się i zaczęłam chodzić po chodniku dla
zabicia czasu. Czekałam na rodzicielkę i po upływie dziesięciu minut stanęłam w
miejscu. Powinna już być – pomyślałam. Pięć minut później zaczęłam się
martwic, a po upływie kolejnych pięciu, wybrałam jej numer i zadzwoniłam. Nie
odebrała. Zdenerwowałam się, mało tego, ja się wkurzyłam. Powiedziała, że będzie
za dziesięc minut, a nie było jej już dwadzieścia pięć. Na dodatek nie
odbierała telefonu.
Było
chłodno, a ja stałam w miejscu w cienkiej kurtce. Miałam dość czekania, więc
ruszyłam w kierunku swojego domu. Nie byłam jakąś zbuntowaną nastolatką i szanowałam
swoją mamę, ale pamiętam, że tamtego wieczora w mojej głowie krążyły same złe
myśli na jej temat. Byłam po prostu wściekła. Na nią, na moją mamę, która
wychowywała mnie samotnie.
Zadzwonił
mój telefon, szybko wyjęłam go z kieszeni z myślą, że dzwoni moja mama, żeby
powiadomić mnie, że się spóźni. Na wyświetlaczu wyświetliło się jej zdjęcie,
więc szybko odebrałam i kiedy już miałam się odezwać i nakrzyczeć na nią, że
się spóźnia, powstrzymałam się, bo usłyszałam męski głos.
-Mówi sierżant Garry Sulivan, dzwonię z telefonu pewnej
kobiety, w ostatnich połączeniach był ten numer, czy mogę wiedzieć, z kim
rozmawiam? - przestraszyłam się, miałam przeczucie, domyślałam się, że stało
się coś złego.
-Jestem Katy Brook. Jestem córką kobiety, która jest właścicielką
telefonu, z którego pan do mnie dzwoni – wyjaśniłam spokojnie. - Co się stało z
moją mamą? Dlaczego pan dzwoni z jej telefonu? - mój głos zadrżał, przestałam
panować nad swoimi emocjami.
-Pani mama miała wypadek, była pod wpływem leków, po których
nie można prowadzić pojazdów mechanicznych. Zderzyła się z ciężarówką, nie
miała żadnych szans na przeżycie, przykro mi, czy... - nie słyszałam tego, co
mówił mężczyzna, nie chciałam tego słyszeć, upuściłam telefon na ziemię, moja
mama zginęła w wypadku, przeze mnie, zabiłam ją. Gdyby nie moje zachowanie,
mama nadal byłaby ze mną, a teraz, nie miałam nikogo, ona była jedyną osobą,
którą miałam. Byłyśmy tylko we dwie, ja i ona, zgrany tandem, a od dnia 18
listopada jestem sama, sama jak palec...
~*~
Długo mnie nie było, ale teraz wróciłam z nowym opowiadaniem, wiem, że prolog nie zachwyca, ale mam fajny pomysł na ciąg dalszy... :)
Jeju! Przez przypadek weszłam na tego bloga... I nie żałuję, że tu zajrzałam, ponieważ prolog jest naprawdę niesamowity. Świetnie opisany. Smutny, to prawda... Ech... Życie czasami jest pełne niespodzianek. Nim się obejrzysz stanie się coś złego. :C Szkoda mi Katy... Mam nadzieję, że szybko się pozbiera, ( co może nie być możliwe po stracie mamy. :c ) Wzruszyłam się trochę... Muszę przyznać. :(
OdpowiedzUsuńCzy poinformowałabyś mnie o nowym rozdziale? Byłabym wdzięczna! :D Przy okazji, zapraszam do siebie. :)
[ turn-back-time-1d.blogspot.com ]
Kiedy to czytałam, słuchając Christiny Aguilery to mnie aż ciarki przeszły.. Będę czytać KAŻDE twoje opowiadanie, bo jesteś świetną pisarką, więc nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i aż akcja będzie nabiera tempa.. :)
OdpowiedzUsuńProlog bardzo mi się podoba, zwłaszcza, że w bohaterach jest Ariana, lubię ją, w sensie, pasuje do tego opowiadania. No i oczywiście Justin, och & ach ^^ Informuj mnie.
OdpowiedzUsuńbe-arlight.blogspot.com
Zapowiada sie ciekawie... Czekam na nn!!!
OdpowiedzUsuńA mi ten prolog się spodobał, pomimo, że jest bardzo smutny. Od razu domyśliłam się, że jej matka zginie, ale i tak zrobiło mi się przykro, gdy policjant wypowiedział te słowa. Widzę, że lubisz takie smutne historie. ;) Ta również zapowiada się bardzo ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
zapowiada się interesująco. zapraszam do mnie http://canadianswagbieber.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJestem Strasznie Ciekawa Co Dalej < 3 Dodawaj Jak Najszybciej ; #
OdpowiedzUsuńProlog ciekawy. Jestem ciekawa jakie będą dalsze losy. Czekam na pierwszy rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńPomyślałam sobie, coś twojego autorstwa to z chęcią wejdę. Lubię to co piszesz ale tutaj się troszkę zawiodłam. Wstęp był dobry, no niby takie same historie jak inne ale jednak inaczej opisane inaczej przedstawione. Zawiodłam się, ponieważ spodziewałam się po tobie coś lepszego ale to też nie jest najgorsze. Zastanawiam się teraz co zrobi Katy, jak się pozbiera po utracie matki, tylko ją miałam. Chciałam jeszcze na coś zwrócić uwagę jednak to nie jest takie ważne aczkolwiek dla mnie bardzo. W nagłówku a w obsadzie jest zupełnie inna dziewczyna, może nikt nie zwraca na to uwagi ale ja bardzo. Pomijając wszystko co napisałam, prolog nie jest zły, zainteresował mnie i z chęcią będę czytać dalej tak więc czekam na pierwszy rozdział :) Możesz dalej informować mnie na blogu o rozdziałach. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. Prolog oczywiście swietny ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; *
Olla.
prześwietny! mogłabyś już dać pierwszy rozdział :D
OdpowiedzUsuńOjejj.. podoba mi się. Bardzo. Na serio. Będę czytać : ) http://my-life-my-trouble.blogspot.co.uk/
OdpowiedzUsuńNo Katy!! Powiem ci, że mnie zaszokowałaś! Rewelacyjny prolog i już nie mogę się doczekać co się tam wydarzy. Dobrze, że dziewczyna ma 18 lat, inaczej trafiłaby do domu dziecka... Masakra, nie szczęście, jedno wielkie nie szczęście. Kurcze, zastanawiam się co zrobi Katy? Przeważnie w takich chwilach dziewczyny się poddają, ćpają, piją i nie wiadomo co jeszcze. Mam nadzieję, że ona się do takiego stanu nie dopuści! Powiedz, że nie, proszę cię!
OdpowiedzUsuńMogłaś trochę bardziej opisać to jak się czuła po tym telefonie, taka mała, drobna uwaga:) Ale i tak nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału! Życzę weny:)
Ps. Już mam internet:)
Właśnie chodzi o to, że ona nie ma osiemnastu lat...
Usuńjejku prolog - mistrzostwo <3
OdpowiedzUsuń