8.11.12

ROZDZIAŁ 3

     Poniedziałkowe zajęcia jak zwykle zaczynałam od lekcji języka angielskiego, za którą zbytnio nie przepadałam. Nie chodziło o przedmiot, ale raczej o nauczyciela, który bardzo często doprowadzał mnie do szału. Niechętnie weszłam do klasy, w której znajdowało się już kilka osób, ale nauczyciela na szczęście jeszcze nie było. Zajęłam swoje miejsce w przedostatniej ławce, za mną siedziały dziewczyny, których imion nie pamiętałam. Przez przypadek usłyszałam ich rozmowę.
-W sobotę jest koncert Justina Biebera! - nawet w szkole nie mogłam odpocząć od jego imienia i nazwiska. -Musimy jakoś zdobyć bilety!
-Wyobraź sobie – rozmarzyła się jedna z nich. -Stoisz w pierwszym rzędzie, a on przechadza się po scenie, nagle wasze spojrzenia się spotykają, a gdy śpiewa One less lonely girl, zaprasza cię na scenę – dziewczyny zaczęły piszczeć, a ja modliłam się, żeby ta lekcja w końcu się zaczęła, chciałam żeby one wreszcie przestały gadać o Bieberze.
-On jest po prostu boski – zachwyciła się blondynka, a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, naprawdę byłam tego bliska.
      Kiedy nauczyciel pojawił się w klasie, odetchnęłam z ulgą. Rozumiem, że można lubić czyjąś muzykę, być czyimś fanem, ale bez przesady. Równo z dzwonkiem wybiegłam z klasy, nie chciałam już słyszeć ani jednego słowa na temat Biebera. Niestety moje życzenie się nie spełniło, bo kiedy przechodziłam korytarzem, słyszałam westchnienia dziewczyn, które zachwycały się tym, jaki to on przystojny bla, bla, bla... Została mi jeszcze tylko jedna lekcja, jaką była biologia. Mogłam przeżyć. Znów usiadłam w przedostatniej ławce jak to miałam w zwyczaju i czekałam na nauczycielkę.  
-Słyszałaś o koncercie Biebera? - błagam, litości. Czy ci ludzie nie mają innych tematów do rozmów, takich jak na przykład pogoda? Rozpoczyna się piękne lato, a one wolą gadać o Bieberze.
-No słyszałam. To podobno jego ostatni koncert. Czytałam w necie, że przerywa karierę na jakiś czas, że musi odpocząć. Ale wróci z nową płytą.
-Nie wiem, jak ja to wytrzymam – załamał jej się głos, a ta druga zaczęła ją pocieszać.
      Z trudem przeżyłam ten dzień w szkole. Wyszłam szybkim krokiem, chciałam być jak najszybciej z dala od tego budynku. Wiedziałam, że w domu, jest ten, którego nie miałam dosyć. Skoro robi sobie przerwę w karierze, to może dziewczyny w szkole przestaną ciągle o nim gadać. Mogłam mieć chociaż nadzieję.  
Weszłam do domu, położyłam torbę na półkę, odwiesiłam kurtkę na wieszak i zdjęłam buty.
-Jestem – krzyknęłam, ale nikt mi nie odpowiedział.
      Zdziwiłam się trochę, wiedziałam, że tata jest w pracy, ale zastanawiało mnie gdzie jest Bieber. Możliwe, że po prostu nie usłyszał, albo gdzieś wyszedł.
      Wzięłam torbę i poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się, nie byłam głodna, więc nie widziałam sensu przygotowywania obiadu, wolałam poczekać do kolacji. Zabrałam się za lekcje. Jak zwykle włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam się uczyć.
      Po dwóch godzinach zeszłam na dół i włączyłam telewizor. Wyszukałam jakiś film i postanowiłam zostawić. Nie wiedziałam o co w nim chodzi, ale nie miałam nic ciekawszego do roboty.  
Usłyszałam dźwięk mojej komórki, wyciągnęłam ją z kieszeni i nie patrząc kto dzwoni, nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo?
-Córcia, wrócę dzisiaj późno. Zajmiesz się wszystkim?
-Oczywiście.
-Ja muszę dopracować organizację koncertu Justina.
-Dobrze, nie przejmuj się. Dotrzymam mu towarzystwa jak będzie chciał.
-Mówiłem ci już, że lepszej córki nie mógłbym sobie wymarzyć?
-Mniej więcej z milion razy – zaśmiałam się.
-Muszę kończyć, wrócę wieczorem.
-Pa – odpowiedziałam i się rozłączyłam.
      Nie minęło pięć minut, a mój telefon znów zaczął dzwonić. Spodziewałam się, że to mój tata zapomniał mi o czymś powiedzieć, ale na ekranie wyświetlił się nieznany numer.  
-Halo – przyłożyłam telefon do ucha.
-Rose? To ja Margaret – nadal nie wiedziałam z kim rozmawiam.
-Jaka Margaret?
-Chodzimy razem na angielski, siedzę za tobą – olśniło mnie, to musiała być jedna z tych dziewczyn uwielbiających Biebera.
-Coś się stało? - nadal nie wiedziałam w jakiej sprawie do mnie dzwoni.
-Chciałam cię o coś poprosić. Mogłabyś mi załatwić bilety na koncert Justina Biebera? Słyszałam, że twój ojciec jest organizatorem takich imprez, więc pomyślałam, że... - mogłabym się tego domyślić. Przecież nie zadzwoniłaby po to, żeby ze mną poplotkować.
-Przykro mi, mój tata nie organizuje tego koncertu – skłamałam, bo dobrze wiedziałam jak to się skończy.
Dziewczyna bez słowa się rozłączyła, nie przejęłam się tym i wróciłam do oglądania filmu, którego i tak nie rozumiałam.
-Cześć – wzdrygnęłam się, kiedy w pomieszczeniu pojawił się Bieber.
-Hej. Myślałam, że gdzieś wyszedłeś – chłopak usiadł na fotelu znajdującym się obok kanapy, na której siedziałam.
-Nie, cały czas siedziałem u siebie, nawet nie słyszałem, że wróciłaś – uśmiechnął się.
      Mój telefon znów zadzwonił, a na wyświetlaczu znów pojawił się nieznany numer.
-Przepraszam, odbiorę – zwróciłam się do chłopaka, a ten tylko kiwnął głową. -Halo – powiedziałam do słuchawki.
-Hej – usłyszałam męski głos. -To ja Lucas – znałam tylko jednego Lucasa, z którym chodziłam na biologię, jaki mi później przypomniał, to był właśnie on. -Dzwonię, bo chciałem zapytać, czy masz może bilety na koncert Justina Biebera, słyszałem, że twój tata jest organizatorem. Wiesz, moja dziewczyna go uwielbia – zaczęłam się zastanawiać ile jeszcze takich telefonów odbiorę.
-Przykro mi, nie mam biletów.
-No trudno.
      Chłopak się rozłączył, a ja rzuciłam telefon na stolik. Westchnęłam głośno i odchyliłam głowę na oparcie kanapy.
-Co się stało? - zapytał Bieber, z tego wszystkiego całkiem zapomniałam, że tu jest.
-Twój koncert się stał – zironizowałam. -Mam dość ludzi z mojej szkoły, dzwonią tylko jak coś chcą. Wszyscy chcą bilety na twój koncert.
-To im je po prostu daj – on niczego nie rozumiał.
-O nie... Drugi raz nie popełnię tego samego błędu. Raz już dałam wszystkim bilety na koncert, to od razu chcieli wejściówki za kulisy i wszystko inne – wyznałam.
-No ale wiesz, dzięki temu byłabyś sławna, wiesz ilu dziewczynom pomogłabyś spełnić marzenie – spojrzałam na niego pobłażliwie.
-Tak, tak miałabym przyjaciół, tylko co to za przyjaciel, który ciągle coś od ciebie chce i nie daje niczego w zamian.
-Chyba wiem o czym mówisz – przyznał mi rację.
-To nie jest nic przyjemnego, gdy ktoś przyjaźni się z tobą tylko dla własnej korzyści.
Znów usłyszałam dźwięk mojej komórki. Byłam już wystarczająco wkurzona, a teraz moje napięcie jeszcze wzrosło.
-Nie wytrzymam – wyjęczałam i niechętnie sięgnęłam po telefon. -Halo.
-Rose?
-To chyba pomyłka – odpowiedziałam w miarę moich możliwości zmieniając głos. Rozłączyłam się i od razu wyłączyłam telefon. -Co za ludzie – wypuściłam powietrze z płuc. Usłyszałam głośny śmiech Biebera. -Nie śmiej się ze mnie – upomniałam go.
-Przepraszam – przywołał się do porządku.
Przełączyłam kanał telewizyjny na MTV, gdzie akurat leciała piosenka Biebera. On słysząc swój głos, przesiadł się na miejsce obok mnie, żeby lepiej widzieć ekran.
-Oh proszę cię – powiedziałam błagalnym tonem.
-Ty pewnie zachowywałabyś się tak samo gdybyś zobaczyła siebie w telewizji.
      Wstałam z kanapy i udałam się do kuchni. Postanowiłam przygotować kolację, bo było już dosyć późno, a byłam zdania, że niezdrowo jest się objadać na noc. Nastawiłam wodę na herbatę i zabrałam się na robienie kanapek. Po kilku minutach w pomieszczeniu pojawił się szatyn.
-Pomogę ci – zaoferował.
-Nie trzeba, już kończę – ułożyłam kanapki na talerzu i położyłam go na stole. Zalałam herbatę i położyłam kubki na stole. -Smacznego – powiedziałam kiedy zaczęliśmy jeść.
-Słuchaj, w sobotę jest mój koncert i chciałem zapytać czy byś nie przyszła – zdziwiła nie jego propozycja, chyba wszystkiego bym się po nim spodziewała, ale nie tego, że zaprosi mnie na swój koncert.
-Nie wiem czy bym wytrzymała, no bo w końcu nie jestem twoją szaloną fanką – zaśmiałam się.
-Czyli nie przyjdziesz? - miałam wrażenie, że się zmartwił.
-Tego nie powiedziałam.
-Nie ukrywam, że mi na tym zależy.
      Nie wiedziałam, co ma na myśli. Spojrzałam na niego i zaczęłam doszukiwać się jakiegoś podstępu. Nie wiedziałam, czy mogę mu ufać. W końcu jeszcze poprzedniego dnia zachował się jak skończony dupek, a teraz zaprasza mnie na swój koncert. Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Możliwe, że Bieber w ogóle nie był taki, jakiego go opisywały portale plotkarskie, może jest dobrym człowiekiem, który tylko się w życiu pogubił i nie wie jak sobie se wszystkim poradzić. A może faktycznie taki jest, może sława wcale go nie zmieniła, tylko po prostu był taki od zawsze. Nie wiem, ja znałam go tylko trzy dni i nie miałam prawa go oceniać. Chciałam mu jedynie pomóc, bo bez powodu z nami nie mieszka, coś jest na rzeczy, może jemu naprawdę trzeba pomóc, żeby nie doprowadzić do jakiejś tragedii.  

12 komentarzy:

  1. Booooooooooooooooooooooooski <333333333333 Czekam na NN :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam "Rozumiem, że można lubić czyjąś muzykę, być czyimś fanem, ale bez przesady." i wybuchłam śmiechem, bo James mi się przypomniał!
    Faktycznie - bez przesady. :D
    A wracając do opowiadania, to bym szału dostała na jej miejscu... Hmmm Pójdzie na koncert czy nie pójdzie. Pewnie pójdzie...Chociaż ja w przewidywaniu to za dobra nie jestem, więc lepiej się nie wtrącam. :)
    Czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. TheNikajb8.11.12

    Rozdział bardzo fajny.;) Rozbawiło mnie to, że do Rose co chwila dzwonił osoby po bilety:D. Szczerze to też bym się wkurzyła jakby tylko po, to dzwonili. Justin właśnie raz jest spoko, a raz to normalnie łeb mu urwać. Może to jego gra, by poderwać laskę?:D No, nie mogę się doczekać koncertu, pewnie będzie One less lonely girl, ale obym się myliła, bo to by było wiesz... Zaskocz czymś czytelnika. :D Bo niektóre historie są oklepane, więc mam nadzieję, że masz coś w zanadrzu;) Do następnego. Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ta ostatnia scena jest taka.. soooł słiittt<3 naprawdę:D bardzo mi się podoba. zresztą tak jak cały rozdział<3 jest naprawdę fajny<3 nie wiem co mogłabym ci jeszcze napisać xD nie mam dzisiaj weny, bo się uczę -.- w takim razie... moje słynne zakończenie.. czekam z niecierpliwością na nowy rozdział!:D pozdrawiam! buziaki:*** wpadnij do mnie jeśli chcesz, nie zmuszam:* [faulty-heart.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny blog, bardzo mi się podoba. Dziękuję za dodanie do polecanych ;>. Jak dodasz rozdział to napisz. / jummen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podoba - jak zwykle. Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mattko co za ludzie...świetny rozdział:D czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy10.11.12

    świetny! czekam na nn;))

    OdpowiedzUsuń
  9. OOOOO... Pewnie pójdzie na jego koncert, a to będzie wspaniałe, że łojeju :d Ale rozdział to naprawdę jest świetny. No ale ci ludzie, boże brak słów -.- No, ale niech się nimi nie przejmuje i jestem pewna, że Justin jej w tym pomoże :) Jednak czasami mam dziwne uczucia co do Justin'a w tym opowiadaniu. Czasami jest cudowny, a czasami zachowuje się no.. No jak dupek po prostu. Ale mam nadziej, że się trochę ogarnie w trakcie opowiadania będzie dobrze :d Czekam cierpliwie na kolejny rozdział <3

    [catching-feeling-now.blogspot.com]

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Naprawdę świetny rozdział, już nie mogę się doczekać następnego. Jestem całkowicie do bani w komentowaniu, ale zawsze staram się to robić chociażby po to, aby poinformować się o tym, że faktycznie przeczytałam kolejny rozdział haha :)

    Przy okazji - nowy rozdział na all-too-well.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Super blog, pisz szybko nowy rozdział :)
    Zapraszam na mojego bloga, właśnie pojawił się 1 rozdział :)
    www.story-about-chanel-and-justin.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny rozdział, dziewczyno masz talent! Spodobał mi się fragment, w którym Bieber ogląda siebie w telewizji. Jak sobie to wyobraziłam to zaczęłam szczerzyć głupkowato zęby do komputera :D czekam na kolejny rozdział! [else-dream.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń