26.11.12

ROZDZIAŁ 7

      W dniu, w którym otrzymałam wypis ze szpitala, byłam niezmiernie szczęśliwa. Dawno tak dobrze się nie czułam. Fakt, byłam jeszcze trochę osłabiona, ale to nic w porównaniu do tego, jak się czułam, gdy się tam obudziłam. Po południu przyjechał po mnie tata, strasznie się ucieszyłam na jego widok. Nie mogłam się doczekać kiedy położę się w swoim łóżku, a najbardziej nie mogłam się doczekać, kiedy zjem jakiś porządny posiłek, szpitalne jedzenie dosyć, że wygląda tak, ajakby już je ktoś jadł i oddał z powrotem, to jeszcze jest bardzo niesmaczne.  
       Byłam uradowana, kiedy siedziałam już w samochodzie i czekałam na powrót do domu. Przez całą drogę obserwowałam okolicę, jakbym próbowała przypomnieć sobie każdy, nawet najmniejszy szczegół.  
Gdy tata zaparkował na podjeździe, uśmiechnęłam się sama do siebie i otworzyłam drzwi.
-Poradzisz sobie?
-Tato, chodzić przecież potrafię – uśmiechnęłam się i wysiadłam z pojazdu.
       Chciałam wziąć torbę, ale tata wprost wyrwał mi ją z rąk i przypomniał, że jestem osłabiona i nie powinnam się przemęczać. Nie chciałam się z nim kłócić, więc szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu. Weszłam do środka, a na moich ustach od razu pojawił się uśmiech. Pomimo tego, że nie było mnie tylko przez kilka dni, to tęskniłam za tym wszystkim.
-Nareszcie w domu – powiedziałam wchodząc do salonu i siadając na kanapie.
Zdziwiłam się, że w domu jest tak czysto, spodziewałam się raczej wszędzie walających się męskich skarpetek. Dwaj faceci w domu, sami, to trochę niebezpieczne.
-A gdzie nasz gwiazdor? - zapytałam dopiero zauważając jego nieobecność.
-Wymknął się na jakieś spotkanie. Mówił, że menager ma dla niego jakąś bardzo ważną informację.
-Aha – mruknęłam pod nosem.
-Zaraz przygotuję jakiś obiad – spojrzałam na niego przestraszona.
-Może lepiej ja to zrobię – zaproponowałam.
-Masz odpoczywać, a nie gotować.
-To chociaż będę ci po kolei mówić, co masz robić. Mam już dość tych niejadalnych, szpitalnych posiłków.
-No niech ci będzie – uśmiechnęłam się tryumfalnie.
       Po zjedzeniu w miarę smacznego obiadu, udałam się do swojego pokoju, oczy same mi się zamykały, a ja nie miałam na to żadnego wpływu. Przed położeniem się, zdążyłam jeszcze tylko wziąć prysznic, a później zasnęłam w swoim mięciutkim i cieplutkim łóżku.  

       Była noc, nie mogłam spać, zeszłam na dół, do kuchni i nalałam sobie wody do szklanki, oparłam głowę o szafkę i przymknęłam oczy. Wzięłam głęboki oddech i się odwróciłam się. Wzdrygnęłam się, gdy zauważyłam, że nie jestem tu sama.  
-Co ty tu robisz o tej porze? - zapytałam bacznie obserwując chłopaka.
-O to samo mogłabym zapytać ciebie – zajęłam miejsce przy stole obok szatyna.
-Nie mogłam spać.
-To tak jak ja, ale to był chyba błąd, że tu przyszedłem, bo teraz będziesz mnie nawiedzać we śnie – poprawiłam włosy palcami.
-Aż tak źle wyglądam? - zapytałam znając odpowiedź.
-Wręcz przeciwnie – przysunął twarz bliżej. - Uwielbiam kiedy masz nieułożone włosy, zaspane oczy i się rumienisz – założył niesforny kosmyk moich włosów za ucho i położył swoją ciepłą dłoń na moim policzku. - Jesteś po prostu piękna...
       Wypowiedział te słowa tuż przy moich ustach, a ja czując jego oddech na swojej skórze, przymknęłam oczy.

       Zapewne doszłoby do pocałunku, ale się obudziłam. Pewnie mogłabym powiedzieć, że mój sen był piękny, gdybym miała w nim pocałować żabę, która powinna zmienić się w przystojnego księcia. Jednak to nie była obrzydliwa żaba tylko Bieber. Ropuchy to on raczej nie przypomina, a księcia tym bardziej.
       Usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili pojawił się w nich właśnie Bieber. Z trudem powstrzymałam się, żeby nie wykrzyczeć „Znowu on!”
-Nie przeszkadzam? - zapytał niepewnie.
-Nie, wejdź – powiedziałam ze sztucznym uśmiechem i usiadłam po turecku i poklepałam miejsce obok siebie.
-Jak się czujesz? - zapytał siadając obok mnie.
-Już dobrze. Chyba powinnam ci podziękować. Gdyby nie ty, może już bym wąchała kwiatki od niewłaściwej strony – zaśmiałam się.
-Nie żartuj tak – nasze relacje wciąż były napięte, a rozmowa sztuczna jak plastik.
-A! Zapomniałabym – sięgnęłam do swojej torby stojącej obok łóżka i wyciągnęłam z niej iPoda Justina. - Dziękuję ci. Bez tego chyba zanudziłabym się na śmierć.
-Nie ma sprawy. Twój tata mówił, że byłaś na sali z jakąś dziewczyną, więc nie mogło być tak źle.
-Uwierz mi, było bardzo źle. Dosyć, że ciągle o czymś, a raczej o kimś nadawała, to jeszcze podsłuchiwała każdą moją rozmowę.
-O kim tak nadawała? - zapytał, ale domyślałam się, że zna odpowiedź.
-Zgadnij – spojrzałam na niego znacząco. -Ciągle nadawała o tym, jaki to z ciebie ideał.
-Słuchaj – szatyn momentalnie spoważniał. -Chciałem cię przeprosić, wiesz, za ten odpał z koncertem.
-Nie ma o czym mówić. Już prawie o tym zapomniałam – uśmiechnęłam się do niego i chciałam, żeby wyszło naturalnie i szczerze.
-Czyli mam rozumieć, że zawieszamy broń? - pokiwałam głową.
-Dopóki nie wywiniesz kolejnego numeru...
 -Postaram się – westchnął. -Mam coś dla ciebie – zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co chodzi, a wtedy           Justin wyciągnął zza pleców pudełko i mi je podał. -Słyszałem od twojego taty, że to twoje ulubione. - niepewnie otworzyłam pudełko, w którym były moje ulubione ciastka.  
-Przez cały pobyt w szpitalu śniły mi się po nocach.
      Uśmiechnęłam się szeroko, a szatyn od razu to odwzajemnił. Spięłam włosy spinką i chciałam zabrać się za smakowanie ciastek, kiedy zauważyłam, że szatyn mi się przygląda, dopiero po chwili domyśliłam się o co chodzi i szybko rozpuściłam włosy przykrywając tym samym bliznę włosami.  
-Przepraszam – powiedział zmieszany.
-Nie ma za co, czasami się zapominam i odgarniam włosy – znów chciałam wziąć jedno ciastko, ale wiedziałam, że Bieber chciałby wiedzieć skąd mam te blizny. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, nikomu wcześniej o tym nie opowiadałam, ale miałam takie dziwne uczucie, że jemu mogę zaufać. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na chłopaka. - Chcesz wiedzieć? - zapytałam.
-Jeśli nie chcesz, nie musisz mówić, nawet mnie nie znasz, a wydaje mi się, że to dla ciebie trudne przeżycie.
-Miałam osiem lat, kiedy wprowadziliśmy się do nowo wybudowanego domu, wszyscy już od dłuższego czasu tego chcieliśmy. Mijały miesiące, a my chyba byliśmy najszczęśliwszą rodziną na świecie. Co prawda mamy często nie było, bo wyjeżdżała na delegacje, ale w nowym domu do naszego życia w pewnym sensie wpadła nowa energia. Tego dnia, gdy to się wydarzyło, byłam w domu z tatą i nagle w całym domu zgasło światło, więc tata poszedł sprawdzić, co się stało. Wtedy doszło do jakiegoś zwarcia, nie wiem dokładnie, co się wydarzyło – wzięłam głęboki oddech, bo czułam, że zaczyna mi się łamać głos. -Nie pamiętam dużo, bo byłam tak przestraszona, że nie wiedziałam, co się dzieje, nie wiedziałam, co robić. Pamiętam tylko, że było mi strasznie gorąco. Paliła mi się sukienka i włosy. Potem tylko czułam, że ktoś wynosi mnie z budynku – otarłam łzy spływające po moich policzkach. -Lekarze powiedzieli, że miałam dużo szczęścia, że twarz nie jest poparzona, ale ja nie wiem, czy mam się z czego cieszyć – spuściłam głowę.
       Zapadła jedna z tych niezręcznych chwil milczenia, kiedy nikt nie wie co powiedzieć. Zaczęłam żałować, że tak się otworzyłam przed Bieberem. W sumie to mało o nim wiedziała, a nie chciałam angażować się w tę znajomość, bo tak jak wspominałam nie mam zamiaru się do nikogo przywiązywać. A przecież jeśli ktoś zna część twojej historii, to w pewnym sensie też jest jej częścią i jest jakoś z tobą związany.  
-Dobra, koniec gadania o takich przygnębiających rzeczach – powiedziałam blado się uśmiechając. - Te ciasteczka aż się proszą, żeby je zjeść – uśmiechnęłam się i ugryzłam jedno z nich.
-Dziękuję – usłyszałam z ust Biebera, spojrzałam na niego zdziwiona. - Za wszystko, za to, że traktujesz mnie jak normalnego człowieka, a nie jak dziecko specjalnej troski, rozmawiasz ze mną tak szczerze, jakbyśmy byli przyjaciółmi.
-No wiesz, nie traktuję cię wyjątkowo, bo jesteś człowiekiem, tak samo jak ja, a to, że potrafisz śpiewać i miliony nastolatek na całym świecie cię kocha nie znaczy, że ja też będę cię traktować po królewsku.
-Dziękuję.
-Oh, przestań już mi tak dziękować, wiem jestem inna niż te wszystkie dziewczyny, ja jedna nie uległam twojemu słynnemu nieodpartemu urokowi.
-Twoja szczerość mnie rozwala – uśmiechnęłam się dumnie.
-Szczerość to mój znak rozpoznawczy.
Zapadła cisza, poprawiłam się na łóżku i sięgnęłam po swój telefon leżący na szafce nocnej.
-Naprawdę mój urok na ciebie nie działa? - zapytał bacznie mi się przyglądając.
-Jaki urok? - zmarszczyłam brwi.
       Bieber spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie. Przeszywał mnie wzrokiem i zatrzymał się na moich oczach. Dziwnie się poczułam i w sumie nie wiedziałam, co zrobić.
-I nic? - zapytał.
-Ale co?
-Nieważne – odpowiedział jakby zawiedziony. -Ty naprawdę jesteś niezwykła – nie wiedziałam, co miały oznaczać te słowa, ale nie powiem, zrobiło mi się miło.
       Była szansa, że ja i Justin...Chyba pierwszy raz pomyślałam o nim jak o Justinie, nie jak o Bieberze, zresztą nie ważne... Tak więc pomyślałam, że ja i Justin możemy się zaprzyjaźnić, chociaż może przyjaciel to za mocne słowo. Ale jestem prawie pewna tego, że możemy rozmawiać ze sobą jak normalni ludzie.  


~~~~~~~~

Myślę, że jej zachowanie trochę się wyjaśniło, jednak nie zmienia to faktu, że nie podoba mi się ten rozdział, jak i całe opowiadanie i nie mówcie mi, że jest super, bo ja wiem, że nie jest...

8 komentarzy:

  1. Moim zdaniem rozdział jak i całe opowiadanie jest super, extra świetne. Bardzo mi się podoba i nie mogę się już doczekać następnego rozdziału. A tak właściwie, jak podoba Ci się mój nowy nagłówek? :) / jummen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm... poparzenie ;-(
    Kurczę, a już myślałam, że ten jego urok zadziała również na nią... Taki mały fail z mojej strony ;D
    Ogólnie podsumowując opowiadanie, jest dobre. Postaraj się wbić jakiś oryginalny i nietypowy wątek, a od razu poczujesz się lepiej (nawet jako sama autorka) ;-) Bo co mam mówić? Pisać potrafisz, w to nie wątpię ;-)
    Czekam na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy26.11.12

    Opowiadanie jest super. Mam nadzieję,że będzie więcej takich. Czekam następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. TheNikaJB26.11.12

    Taak, masz rację. Opowiadanie jest beznadziejne. W ogóle nie potrafisz pisać, weź historia do kitu!!
    xD. Wiesz, że to wszystko kłamstwo. Masz talent pisarski, masz do tego smykałkę, że tak powiem. Każdy ma czasem gorsze rozdziały, traci wiarę w siebie- jak ja przeważnie, ale potem patrze na komentarze, na ludzi którzy mnie wspierają. Widzisz, że masz sporo czytelników. każdy uwielbia to czytać i nie zaprzeczaj nawet! Lubię to czytać, takie lektury w szkole z chęcią bym czytała:D. Wiesz, ja np biorę historię, które miały miejsce w moim życiu, nie wszystkie oczywiście, ale niektóre tak. Może coś z tego weźmiesz?:) na pewno masz masę takich śmiesznych przeżyć:) Okay, co do rozdziału to też bardzo fajny.;) Nareszcie udało im się ze sobą dogadać, no i ten sen:) Już drugi raz jej się on śnił, więc to musi oznaczać jakieś głębsze uczucie tyle, że w podswiadomości;)... i te blizny-Okropna historia. Nikomu bym tego nie życzyła...
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i mam nadzieję, że trochę otuchy ci dodałam i wsparcia:D. Pamiętaj, masz mnie- jestem stałą czytelniczką;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Super czekam na nowy rozdział, może uda ci sie dodać jeszcze w tym tygodniu ? Jak zwykle będę czekać :)
    [story-about-chanel-and-justin]

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy29.11.12

    świetny! czekam na nn;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ejj nie poinformowałaś mnie o nowym rozdziale ;c Kuurcze ten tekst o kwiatkach jest genialny! :D Wgl, uwielbiam obydwa twoje opowiadanie, więc z niecierpliwością czekam na nowy rozdział, mam nadzieję że coś się bd więcej dziać między nimi :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Wciągające opowiadanie i ciekawe to duży plus dla ciebie ode mnie :) Justin Bieber <3 Świetnie piszesz, chciałabym mieć taki styl pisania jak ty ;D Świetniee

    OdpowiedzUsuń