-Hej! Ślicznotko! - usłyszałam za plecami, pomyślałam, że jakiś
chłopak ze szkoły woła swoją dziewczynę, więc się tym nie
przejęłam. -Zaczekaj!
Głos chłopaka wydał mi się znajomy, ale wtedy pomyślałam, że
chodziłam z nim na jakąś lekcję. Nie przestawałam iść. Jednak
kiedy usłyszałam, że ktoś za mną biegnie, wystraszyłam się.
Nie miałam na tyle odwagi, żeby się odwrócić i zobaczyć
kto to. Na dworze było już dość ciemno, a ja szłam mało
ruchliwą ulicą, o tej porze jeździło tu mało samochodów i
chodziło mało ludzi. Zaczęłam się naprawdę bać, ale to było
nic, w porównaniu do tego, jak się czułam, gdy wiedziałam,
że chłopak jest coraz bliżej. Moje serce biło tak szybko, że
przez chwilę bałam się, że wyskoczy z mojej piersi. Dawno nie
odczuwałam takiego strachu. No może wtedy, kiedy ten człowiek za
mną szedł, w głębi duszy miałam nadzieję, że teraz wydarzy się
podobnie, że nie będzie mu chodziło o mnie. Wzięłam głęboki
oddech, zdjęłam torebkę z ramienia i złamałam ją w dwie ręce.
Kiedy wiedziałam, że chłopak jest już naprawdę blisko,
zamachnęłam się i uderzyłam go torbą w brzuch. Napastnik miał
na głowie kaptur i nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Na dodatek
zwijał się z bólu, podeszłam do niego i uderzyłam go z
pięści w twarz, tak na wszelki wypadek.
-Auć! Rosie, przestań! To ja! - chłopak spojrzał na mnie, a ja
widząc jego twarz, zasłoniłam usta dłonią. Podeszłam do niego,
chyba naprawdę go bolało, bo zwijał się z bólu. -Co ci
strzeliło do głowy?!
-Przepraszam – wyszeptałam podchodząc bliżej. Dotknęłam jego
zaróżowiałego policzka, jak nic będzie miał siniaka –
pomyślałam. Pod wpływem mojego dotyku, szatyn syknął z bólu.
-Masz zimne ręce, to dobrze, teraz tak trzymaj – uśmiechnął się
i chciał, żeby wyszło to szczerze, ale zamiast tego, na jego
twarzy pojawił się raczej grymas. -Swoją drogą, twój cios
był całkiem silny.
-Niepotrzebnie robiłeś takie podchody. Masz nauczkę, nigdy więcej
nie nazywaj mnie ślicznotką i pamiętaj, że mam na imię Rose, nie
Rosie, jasne? - mocniej przycisnęłam dłoń do jego policzka, tak,
żeby zrozumiał, że nie żartuję.
-Ok, zrozumiałem – syknął.
-Boli? - zapytałam, choć znałam odpowiedź.
-Zgadnij... - spojrzał na mnie znacząco.
-Przepraszam – uśmiechnęłam się.
Ruszyliśmy w stronę domu, miałam wyrzuty sumienia, ale nie mogłam
przewidzieć tego, że on za mną pójdzie.
-A tak właściwie, to co ty tu robiłeś? - zapytałam zaciekawiona.
-Byłem na spacerze i... - zaczął się jąkać.
-Coś ściemniasz, ale nie wnikam.
Odpuściłam mu, choć domyślałam się, że nie znalazł się tu
przypadkiem. W sumie, to nie obchodziło mnie to. Dostał
wystarczającą nauczkę, więc nie chciałam w to wnikać.
Spojrzałam na niego i chciało mi się śmiać, znokautowałam
Justina Biebera torebką. Na dodatek będzie miał siniaka pod okiem
od mojej niewielkiej pięści.
Dotarliśmy do domu, a ja od razu zdjęłam buty, strasznie bolały
mnie stopy. Pierwsze co zrobiłam, to pobiegłam do kuchni i
wyciągnęłam z zamrażarki kilka kostek lodu, wzięłam ręcznik i
wyszłam do salonu, gdzie był już Justin. Usiadłam z nim na
kanapie i przyłożyłam mu lód do policzka.
-Trzymaj tak – poleciłam mu.
-Ładnie mnie załatwiłaś – zaśmiał się.
-Siniak będzie ci pasował do koszulki – zauważyłam, że ma
fioletową bluzkę, więc stwierdziłam, że będzie mu
kolorystycznie pasować. -Bardzo ładna, jak nabiję sobie guza, to
sobie ją od ciebie pożyczę – zaśmiałam się, ale jemu chyba
nie bardzo było do śmiechu, przynajmniej jego mina na to nie
wskazywała.
Następnego dnia, w sobotę, na nic nie miałam ochoty, nie chciało
mi się nawet wstać i zrobić sobie śniadanie, chociaż byłam
potwornie głodna. Pierwszy dzień wakacji miałam zamiar spędzić w
łóżku, potrzebowałam odpoczynku, należał mi się.
Leniwie odkryłam z siebie kołdrę, ale po chwili znów ją
na siebie nakryłam. Zamknęłam oczy i starałam się ponownie
zasnąć. Niestety, sobotni, wakacyjny poranek, kiedy w końcu mogłam
się wyspać, te błogą chwilę przerwał mi nie kto inny jak
Bieber. Nie wiem, która była godzina, ale bardzo mnie to
zdenerwowało. Zrzuciłam z siebie kołdrę i zerwałam się z łóżka.
Otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz. Zobaczyłam Biebera w
słuchawkach na uszach i śpiewającego na głos.
-No to są chyba jakieś jaja – powiedziałam pod nosem. -Ej –
krzyknęłam, ale on nawet nie drgnął. Zbiegłam po schodach,
podeszłam do niego i zdjęłam mu słuchawki z uszu.
-Cześć – przywitał się jak gdyby nigdy nic.
-Człowieku, czy ty się dobrze czujesz?! Taka wczesna godzina, a ty
sobie śpiewasz. Cierpisz na bezsenność, czy jak? - uśmiech nie
schodził mu z twarzy.
-Jest dwunasta – powiedział pewny siebie.
-Ale chciałam się wyspać. Odgrywasz się za to, że cię pobiłam?
-Przepraszam, nie chciałem cię obudzić i zdenerwować –
uśmiechnął się, a ja dopiero teraz zauważyłam siniaka pod jego
okiem. Szczerze mówiąc, myślałam, że będzie większy, ale
jego prawie nie było widać. W sumie, to nawet się ucieszyłam z
tego powodu. - Skoro już wstałaś, to chciałbym się ciebie
zapytać, czy nie wyszłabyś gdzieś dzisiaj ze mną? - nie
ukrywałam tego, że mnie zaskoczył.
-Dokąd?
-Przyjechało wesołe miasteczko – uśmiechnęłam się,
uwielbiałam oglądać te wszystkie karuzele i kolejki.
-Ale jak ty sobie to wyobrażasz? Przecież jesteś Justin Bieber –
przypomniałam mu.
-Spokojnie, potrafię się zamaskować – uśmiechnął się.
-Chyba wolałabym zostać w domu – zaczęłam się wykręcać. -Mam
wakacje...
-No właśnie, chodź ze mną, jutro już wesołego miasteczka nie
będzie – spojrzał na mnie maślanym wzrokiem. -No nie daj się
prosić. Chyba jesteś mi coś winna... - wskazał na siniaka.
-Szantaż?
-Ależ skąd – uśmiechnął się.
Zjadłam szybkie śniadanie, po czym pobiegłam się przebrać.
Wzięłam torebkę i okulary przeciwsłoneczne, po czym zbiegłam na
dół. Bałam się tego wyjścia, bałam się, że ktoś
rozpozna Justina, a wtedy oboje nie mielibyśmy spokoju. Fakt, że
miał okulary przeciwsłoneczne, czapkę i bluzę, a było gorąco,
więc z jego strony było to wielkie poświęcenie.
Dotarliśmy na miejsce, wszędzie były różne karuzele,
kolejki, ciuchcie, loterie i inne atrakcje. Wesołe miasteczko zawsze
kojarzyło mi się z dzieciństwem i z taką beztroską. Pamiętam te
czasy, kiedy chodziłam do wesołego miasteczka z rodzicami i za
każdym razem szłam na karuzelę, wybierałam wyścigówkę i
przy każdym okrążeniu machałam mamie i tacie, czekających na
mnie.
Trochę się zamyślałam i nawet nie zorientowałam się, kiedy
Justin przyciągnął mnie pod ogromną kolejkę, która ani
trochę nie przypominała karuzeli z mojego dzieciństwa, małej
dziewczynki by na nią nie wpuścili
-Nie namówisz mnie na to - odwróciłam się i chciałam
stamtąd odejść, ale Bieber mnie zatrzymał.
-Nie mów, że się boisz – spojrzał mi głęboko w oczy.
-Jest coś jeszcze, coś czego się boisz – to nie było pytanie, a
stwierdzenie.
-Boję się wielu rzeczy...
-Na przykład chłopaków? - spojrzałam na niego marszcząc
brwi. -No wiesz, nigdy nie miałaś chłopaka, więc coś musi być
na rzeczy. Chyba, że tu nie chodzi o chłopaków, tylko o
miłość – spojrzałam na niego obojętnie, zdenerwował mnie i to
bardzo. -Ale nie przejmuj się, każdy się czegoś boi –
uśmiechnął się.
-A ty czego się boisz? - zapytałam zakładając ręce na piersi.
-Nieważne – spuścił głowę.
-Nie wstydź się.
-Powiem ci, jak pójdziesz ze mną na tą kolejkę –
spojrzałam na niego niepewnie.
Nie wiem, jak to się stało, ale siedziałam w tej kolejce obok
Biebera. Bałam się, jak cholera. Kolejka jeszcze nie ruszyła, a ja
już miałam zamknięte oczy i ciężko oddychałam. Kiedy poczułam,
że ruszamy, jeszcze mocniej zacisnęłam powieki i jedną ręką
złapałam słoń Biebera, a drugą trzymałam jego rękaw. W tej
chwili, nie miało dla mnie znaczenia, że to Bieber, Justin Bieber,
bałam się, że ta głupia kolejka wypadnie z torów, albo coś
jeszcze gorszego. Moje serce chyba jeszcze nigdy tak szybko nie biło.
Nareszcie poczułam, że zwalniamy, powoli zaczęłam otwierać
powieki, lecz kiedy całkiem je otworzyłam, szybko je zamknęłam,
bo okazało się, ze jesteśmy bardzo wysoko i to dopiero początek
przejażdżki. Usłyszałam śmiech Biebera, ale nie zwróciłam
na to uwagi, za bardzo się bałam. Wiedziałam jednak jedno, kiedy
wysiądziemy już z tej cholernej kolejki, zemszczę się na nim,
jeszcze nie miałam pomysłu jak, ale wiedziałam, że to zrobię.
Kolejka się zatrzymała, ale tym razem bałam się otworzyć oczy,
bałam się, że zobaczę coś jeszcze gorszego.
-Koniec przejażdżki – usłyszałam.
Tylko co z tego, że to koniec, skoro ja byłam sparaliżowana i nie
mogłam się ruszyć. Odetchnęłam głęboko i otworzyłam jedno
oko, a potem drugie. Staliśmy, naprawdę staliśmy, a ja to
przeżyłam i byłam w jednym kawałku.
-Chcesz jechać jeszcze raz? - spojrzałam na Biebera i pokiwałam
przecząco głową. -To możesz mnie już puścić, chyba powinniśmy
już stąd wyjść.
Spojrzałam na nasze splecione dłonie i na moją dłoń ściskającą
jego rękaw. Szybko się opamiętałam i go puściłam.
-Chyba nie było aż tak strasznie – wyszeptał mi na ucho.
Wstałam ze swojego miejsca i trochę zakręciło mi się w głowie,
ale dałam radę wyjść z kolejki. Oddaliłam się od tego miejsca,
Bieber szedł za mną. Zatrzymałam się, żeby do mnie podszedł.
Kiedy już stanął obok mnie, spojrzałam na niego i z całej siły
uderzyłam go w ramię.
-A to za co? - zapytał oburzony.
-Ty już wiesz za co – odpowiedziałam odchodząc.
Ona go tylko trzymała za rękę i rękaw. Ja to bym splotła jeszcze nasze nogi i darłabym się jak opętana, aż do utraty tchu. Hahahaha ;-)
OdpowiedzUsuńCzemu skończyłaś w takim momencie?! Ja chcę wiedzieć czego on się boi? ;-(
Czekam na nn - [stranger-bieber]
CIEKAWIE SIĘ ROBI :D CIEKAWE CZEGO BOI SIĘ BIEBER...CZEKAM NA KOLEJNY :)
OdpowiedzUsuńMiałem sie uczyc ,ale twoj rozdział mnie tak wciągnął że przeczytałem wszystkie :D Swietnie sobie radzisz nie to co ja juz 2 razy usunałem 2 rozdział bo nie wiem o czym pisac i w jakiej osobie i kto ma byc głównym bohaterem ,sama zobacz storywithjustinbieber.blogspot.com ;/
OdpowiedzUsuńFajny rozdział;) Wiedziałam, że to Bieebs xd. Tylko no przecież on tam krzyczał, to chyba go po głosie poznała?:D.
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa czego Bieber się boi, no oprócz pająków:D. Tak jak czytałam, że mieli splecione dłonie to sobie w myślach mówiłam " Awww". Kochane to:) Słodki rozdział i czekam na następny. Mam nadzieję, że się dowiemy o co chodziło Bieberowi:)
Trololo, zajebi*te :). Bardzo podoba mi się ten rozdział, jest super. Możesz mnie informować i ocenić tak trochę mojego bloga? :* / dance-of-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńFajne czekam na nowy, prosze dodaj jak najszybciej :) Ciekawe czego boi sie Justin :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie trafiłam na ten blog i jestem zszokowana! to jest tak samo zajebiste jak Twój pierwszy blog! Kurczę nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, bo to jest serio świetne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na
http://the-sweetest-sadness.blogspot.com/
LIZ
Hahaha, jeej to słodkie jak oni się tak między sobą przekomarzają <3 Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, ale nie miałam czasu :(
OdpowiedzUsuń