10.3.13

Rozdział 3



            Nazajutrz wstałam bardzo wcześnie rano, zresztą nie było to dla mnie trudne, bo znów spałam bardzo krótko. Była sobota, więc każdy mógł spać trochę dłużej, ja nie czułam takiej potrzeby, więc od razu wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki uprzednio sprawdzając godzinę – było osiem po siódmej, a śniadanie było o ósmej trzydzieści, co oznaczało, że miałam ponad godzinę na doprowadzenie siebie do porządku. Poszłam do łazienki, w której nikogo nie było i ułożyłam swoją kosmetyczkę, na jednej z umywalek. Wzięłam szybki prysznic i wykonałam wszystkie poranne czynności by sprawić, żebym wyglądała jak człowiek. Wróciłam do pokoju, Clara jeszcze spała, a Nory nie było w pokoju, usiadłam na łóżko i wyjęłam z kieszeni telefon. Odkąd ostatnim razem sprawdzałam godzinę, minęło czterdzieści pięć minut. Usiadłam więc na parapecie i zauważyłam konserwatora, który już od rana wykonywał jakieś prace związane z budynkiem. Spojrzałam na niebo, liczyłam na to, że moja mama właśnie tam się znajduje. Brakowało mi jej, bo nie miałam nikogo poza nią, była moją jedyną rodziną. Nie miałam żadnej wskazówki by odnaleźć mojego ojca, chciałam to zrobić, ale przecież nie mogłam sobie wyczarować wiadomości na jego temat. Zdawałam sobie sprawę, że możliwe jest to, że już nigdy go nie spotkam, to bolało, ale byłam w stanie się z tym pogodzić.
            Do pokoju weszła Nora z szerokim uśmiechem na twarzy, zerknęła na Clarę, która jeszcze spała, po czym przeniosła wzrok na mnie. Usiadła obok mnie i zaczęła mi się przyglądać.
-Myślałam, że uciekłaś, bo jak wstałam, nie było cię w pokoju – powiedziała jakby z ulgą.
-Miałam taki zamiar, ale się powstrzymałam – zaśmiała się, wzięła to za żart, choć ja mówiłam poważnie.
-Byłam się przywitać z Justinem – oznajmiła mi, a ja od razu na nią spojrzałam. - Był na jakimś kursie przez cały tydzień i wszyscy się tu za nim stęsknili – uśmiechnęła się szeroko. - A Clara najbardziej – szepnęła mi na ucho i spojrzała na blondynkę, która jakby pod wpływem swojego imienia, a może imienia Justina, nagle się obudziła.
-Justin wrócił? - zapytała zaspanym głosem. Brunetka kiwnęła twierdząco głową, po czym Clara zerwała się z łóżka i nerwowo zaczęła krążyć po pokoju. - Muszę ładnie wyglądać. On nie może mnie zobaczyć w takim stanie – zaczęła wyjmować z szafy różne ciuchy, po czym wybrała jakieś i pobiegła z nimi do łazienki biorąc przy okazji swoją kosmetyczkę.
-Oni są razem? - zapytałam niepewnie, a dziewczyna spojrzała na mnie z powagą.
-Tak – odpowiedziała. - Ale tylko w jej marzeniach – głośno się zaśmiała. - Odkąd tu trafiła próbuje zwrócić jego uwagę, ale marnie jej to wychodzi. A tak w ogóle powinnaś go poznać – powiedziała.
-Poznałam go wczoraj, kiedy bawiłam się z małą Katy, on właśnie wrócił, ta dziewczynka kocha go jak własnego brata – zauważyłam.
-Tak, poznałaś jego najlepszą stronę. Ale nie wiesz wszystkiego, nie wiesz ile on dla niej zrobił, ile zrobił dla każdego z nas, on jest tu najstarszy i jest tu najdłużej,  zna każdego i dla każdego jest jak starszy brat – uśmiechnęła się.
-Tobie też się podoba? - zapytałam z chytrym uśmiechem.
-Co? Chyba żartujesz! Fakt, jest przystojny, miły, kochany i w ogóle, ale nic poza tym. Kiedyś próbowaliśmy ze sobą być, o ile w ogóle mogę to w ten sposób nazwać, ale on jest ode mnie o trzy lata straszy i kiedy zaczęliśmy ze sobą kręcić, poczułam jakbym chodziła z własnym bratem, uwierz mi, to dziwne uczucie...
            Ruszyłyśmy na stołówkę i kiedy się tam znalazłyśmy, zobaczyłam, że na moim miejscu siedzi właśnie Justin, to dlatego wczoraj były tam dwa wolne krzesła, jedno zawsze zajmował właśnie on, co oznaczało, że będę musiała obok niego usiąść. Jeszcze przed tym wymieniłam z Norą znaczące spojrzenia, ona o wszystkim wiedziała i nawet nie pisnęła słowa, mogła mnie jakoś ostrzec. Choć w sumie nie wiem, w czym by to pomogło, bo miałam wrażenie, że chłopak za mną nie przepada, wczorajszego wieczora dziwnie na mnie patrzył, więc nie liczyłam na to, że dla mnie również stanie się starszym bratem.
-Cześć – przywitałam się i usiadłam obok niego. Czułam na sobie jego spojrzenie, spojrzenie, które według mnie miało zdolność do zabijana. Był jakby przerażony tym, że usiadłam obok niego.
-Cześć – odpowiedział dopiero po dłuższej chwili.
-Katy! - krzyknęła dziewczynka. - Justin? Mogę siedzieć pomiędzy wami? - zapytała, a ja poczułam pewnego rodzaju ulgę.
-Jasne – szatyn wstał i zamienił się z dziewczynką miejscami. Uśmiechnęłam się do niej i spojrzałam na chłopaka, miał spuszczoną głowę i jakby nie zwracał na mnie uwagi. Nie zależało mi na tym, ale po jakimś czasie stawało się to irytujące.
-Justin, a wiesz, że jak ciebie nie było, to Katy zrobiła mi kanapkę, nawet lepszą niż ty robisz – powiedziała z szerokim uśmiechem. Spojrzałam na chłopaka, który przyglądał się dziewczynce, po czym przeniósł wzrok na mnie.
-Chyba nie, Justin na pewno robi lepsze kanapki, ja nie mam w tym takiej wprawy – powiedziałam nie spuszczając z niego wzroku, o dziwo chłopak utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy, co po pewnym czasie zaczęło mnie krepować. Uśmiechnęłam się lekko, po czym spuściłam głowę.

*

            Prawie całe popołudnie przesiedziałam w pokoju, z nikim nie rozmawiałam, Nora pytała czy wszystko jest w porządku, po czym za każdym razem kiwałam głową, a dziewczyna wychodziła. Mała Katy o mnie pytała, ale jakoś mało mnie to wtedy obchodziło, chciałam być sama, nie chciałam się z nikim zaprzyjaźniać, bo wiedziałam, że znów będę cierpieć. Miałam nadzieję, że się stąd uwolnię, przecież poradziłabym sobie sama na tym świecie. Wcale nie musiałam tu siedzieć, nie potrzebowałam opieki, nie byłam małym dzieckiem i potrafiłam się sobą zając, ale oni tutaj nie potrafili tego zrozumieć, ja również byłam bezradna.
            Wieczór nastał szybko, poczułam zmęczenie i szybko zasnęłam, była to pierwsza noc od śmierci mamy, kiedy udało mi się zasnąć. Nie płakałam, nie rozpamiętywałam, po prostu spałam i miałam kolorowe sny. Jednak poranek nie był już taki miły. Wiedziałam, że w końcu spotka mnie tutaj coś, co sprawi, że znienawidzę wszystkich ludzi dookoła. Była niedziela, więc wszyscy znów mogli długo spać, ale kiedy się obudziłam, Clara już nie spała, po prostu siedziała na łóżku i jakby czekała tylko na to, żebym się obudziła. Miałam wrażenie, że obserwuje każdy mój ruch, a ja starałam się nie zwracać na to uwagi. Wstałam w celu wykonania porannych czynności, wyjęłam z torby ciuchy, wciąż je w niej trzymałam, jakbym czekała na to, że ktoś mnie stamtąd zabierze, nie chciałam się rozpakowywać, bo nie chciałam tu zostawać. Usłyszałam głośny śmiech Clary, przez co nawet Nora, która jeszcze spała się obudziła. Obie na mnie spojrzały, blondynka wciąż się śmiała, a ja nie miałam zielonego pojęcia o co jej chodzi.
-Ktoś tu chyba się bał w nocy – powiedziała tłumiąc śmiech. Wskazała na łóżko, była na niej wielka żółta plama, zupełnie jakby się ktoś zsikał i podejrzenia poszły na mnie. Spojrzałam na swoje spodnie od piżamy, które również były zafajdane. Przeniosłam wzrok na Norę, która tylko patrzyła na mnie współczująco, zauważyłam, że Clara robi mi zdjęcie, co dodatkowo mnie zdenerwowała i byłam pewna, że w nocy dziewczyna oblała czymś moje łóżko.
-Jesteś śmieszna – powiedziałam.
-To raczej ty jesteś śmieszna, skoro uważasz, że Justin zwróci na ciebie uwagę.
-Słucham? - zapytałam nie wiedząc, o co chodzi tej psychopatce.
-Widziałam, jak wczoraj na niego patrzyłaś przy śniadaniu – powiedziała zdenerwowana.
-Jesteś nienormalna – zauważyłam.
            Wzięłam swoje ciuchy i zasłaniając plamy na mojej piżamie, udałam się do łazienki. Zdałam sobie sprawę z tego, że nie sam fakt tego, że trafiłam do domu dziecka, tylko to, co oni tu ze mną robią. Clara nie odpuści. Wiedziałam o tym. Ten sierociniec jest jak dżungla, każdy walczy o pozycję, każdy walczy o to, żeby stanąć na szczycie, tylko po to, żeby mieć tutaj ułatwione życie. To głupie zachowywać się tak tylko po to, żeby mieć władzę. Jakoś nie zauważyłam tego, żeby ktoś inny zachowywała się tak, jak Collins. To jakaś wariatka, tak o niej myślałam, ale nie spodziewałam się, do czego jeszcze może być zdolna.        
            Nie zamierzałam płakać z powodu tego, co się stało, to, co zrobiła blondynka, było chore i nie miałam zamiaru zwracać na to większej uwagi. Wróciłam do pokoju i schowałam wszystkie swoje rzeczy do torby. W pokoju była tylko Nora, która była tu chyba jedyną osobą oprócz małej Katy, która darzyła mnie sympatią. Uśmiechnęła się do mnie współczująco i podeszła bliżej.
-Współczuję ci. Ona teraz nie da za wygraną. Zgotuje ci piekło na ziemi i nie będziesz mogła nic zrobić, bo to tutejsza królowa – powiedziała cicho.
-Mam się jej bać? - zapytałam. - Myślałam, że tutaj wszyscy są równi. Przecież ona też trafiła tutaj z jakiegoś powodu, więc dlaczego uważa się za lepszą? Tylko dlatego, że jest tutaj dłużej ode mnie?  Nie mam zamiaru się jej bać – powiedziałam lekko poddenerwowana.
-Uuu, pokazujesz pazurki kocico – brunetka się zaśmiała.
-Przecież nie będę się zwijać w kłębek i chować ogon. Ona chyba jeszcze nie wie z kim zadarła – uśmiechnęłam się szeroko nieświadoma tego, co się za chwilę wydarzy.

*

            Po krótkiej wymianie zdań z Norą, poszłam z nią na stołówkę i gdy tylko się tam pojawiłam, wszyscy od razu spojrzeli w moim kierunku. Każda para oczu zwrócona była właśnie na mnie, a ja nie wiedziałam, co mogę o tym myśleć. Nawet mała Katy i Justin na mnie patrzyli, każdy kto znajdował się w pomieszczeniu patrzył na mnie i dopiero po chwili do moich uszu dotarły ciche szepty, śmiechy i po chwili zaczęłam się domyślać, co było tego powodem. Spojrzałam na Clarę, na jej twarzy widniał chytry uśmiech. Po chwili dziewczyna uniosła w górę swój telefon i zaśmiała się jeszcze głośniej. To, co zrobiła, było podłe, bardzo podłe i nie spodziewałam się, że czyjeś zachowanie kiedykolwiek sprawi mi aż taką przykrość.
-Nienawidzę cię – wyszeptałam łamiącym się głosem, chyba tylko Nora stojąca obok mnie mogła to usłyszeć. Cofnęłam się o krok.
-Katy, nie przejmuj się – powiedziała, a ja cofnęłam się o kolejny krok. - Przestań, nie wygłupiaj się, przecież wszyscy wiedzą, że to nieprawda – dziewczyna próbowała mnie jakoś zatrzymać, ale ja musiałam być teraz sama, nie chciałam tam być z tymi wszystkimi ludźmi, którzy patrzyli na mnie i się ze mnie naśmiewali myśląc, że zesikałam się w nocy, choć to nieprawda. W tym momencie oszukałam samą siebie, myślałam, że potrafię być silna, ale tak nie było. Chciałam taka być, ale niestety w obliczu takiego upokorzenia, zmieniałam zdanie...
            Weszłam do pokoju i usiadłam na parapecie. Mimowolnie po moich policzkach zaczęły płynąc łzy, chyba jeszcze nikt nigdy mnie tak bardzo nie upokorzył, czułam się okropnie, zupełnie jakby ktoś zrobił mi zdjęcie nago, tylko to było chyba jeszcze czymś gorszym.
            Nie potrafiłam się uspokoić, wyjęłam ze swojej torby zdjęcie przedstawiające mnie i moją mamę. Uśmiechnęłam się pod nosem, ale po moich policzkach wciąż płynęły łzy, których nie potrafiłam w żaden sposób powstrzymać. Tęskniłam za czasami, kiedy byłyśmy tylko my dwie. Pomimo tego, że jak każde dziecko potrzebowałam ojca, to z mamą nigdy nie było mi źle. Często zadawałam pytania o to, kim on był, chciałam po prostu wiedzieć, jak wyglądał, czy był wysoki, czy niski, jaki miał kolor oczu, włosów, kim był z zawodu, chciałam wiedzieć o tych wszystkich rzeczach, ale mama nigdy nie chciała mi o tym powiedzieć. Mówiła, że mój tata to dupek, dokładnie tak się wyrażała, mówiła, że bardzo ją skrzywdził. I tak naprawdę wiem o nim tyle, że kiedy mama zaszła z nim w ciążę i powiedziała mu o tym, ten ją po prostu zostawił mówiąc że ma narzeczoną, którą kocha i będzie miał z nią dziecko. Nie miałam powodów, żeby nie wierzyć swojej rodzicielce, dlatego później pytania o mojego tatę stawały się coraz rzadsze. Wystarczała mi świadomość tego, że mój ojciec to skończony frajer.
            Żyłyśmy tak razem przez szesnaście lat i mama tylko raz umówiła się na randkę, która okazała się kompletną porażką. To chyba ta przygoda z moim ojcem sprawiła, że mama zapadła na syndrom nienawiści do mężczyzn. Pamiętam, że raz kiedy przyszedł do mnie mój kolega, bardzo bliski kolega, mogłabym nawet powiedzieć, że to mój chłopak, ale o to on mnie nigdy nie poprosił, więc nie byliśmy parą, ale kiedy do mnie wtedy przyszedł, mama sprzedała mu takie kazanie o tym, że kobiety trzeba szanować, że ma mnie nigdy nie skrzywdzić, że później już nigdy nie poszłam z nim na żadną randkę, czego żałowałam, bo chłopak był naprawdę przystojny.
            Uśmiechnęłam się na to wspomnienie i ponownie spojrzałam na zdjęcie. Będę za dziesięć minut – te słowa znów pojawiły się w mojej głowie i odbijały się echem. Dlaczego właśnie coś takiego musiałam zapamiętać? Wiedziałam, że już nigdy nie pozbędę się tych strasznych wyrzutów sumienia, wiedziałam, że to będzie się za mną ciągnąc do końca życia.
            Usłyszałam skrzypnięcie drzwi, nie odwróciłam się, bo bałam się, że zobaczę w nich Clarę, nie chciałam jej teraz widzieć, bo bałam się, że wydrapię jej oczy, bo w porę nie zapanuję nad swoimi emocjami.
-Przyniosłam ci kanapki – usłyszałam ciepły głos Nory. Odwróciłam się do niej twarzą i spojrzałam na nią swoimi zapłakanymi oczami.
-Nie jestem głodna – odpowiedziałam. Dziewczyna usiadła na łóżku obok mnie.
-Nie przejmuj się nią. Przecież sama dopiero co powiedziałaś, że nie masz zamiaru się jej bać – przypomniała mi.
-Ona zrobiła to specjalnie. Znalazła sobie ofiarę i będzie się teraz nade mną pastwić – wyznałam.
-Wytrzymasz. Jesteś silna w porównaniu do innych, niektórzy gorzej znosili jej prześladowania.
-Dlaczego ona tu jest? - zapytałam zaciekawiona.
-To ciekawa historia. Clara jest córką biznesmena, podobno jakaś szycha, matka zmarła gdy była mała i ojciec wychowywał ją sam. Była rozpieszczoną córeczką tatusia. Ale tatuś wcale święty nie był, trzy lata temu został skazany za jakieś łapówki czy coś do więzienia na pięć lat. Collins jednak nie miała żadnej bliskiej rodziny, więc trafiła tutaj i myśli, że nadal jest o głowę wyższa od innych, ale tak niestety nie jest. Ona po prostu wynagradza sobie to wszystko wyżywając się na ludziach – Nora skończyła opowiadać, zapadło milczenie, a ja dopiero po chwili byłam w stanie się odezwać.
-Ale ona wciąż ma ojca, nie jest sama – powiedziałam spuszczając głowę, czułam, że do moich oczu napływa kolejna fala łez.

~*~ 
Długi mi wyszedł ten rozdział. W zasadzie to miałam go dzisiaj nie dodawac, bo jeszcze nie był skończony, ale wzięłam się w garśc i stwierdziłam, że dodam dzisiaj, bo w następny weekend mogę nie miec czasu. I w ogóle nie wiem, co to będzie w następny weekend, bo stwierdziłam, że muszę się zacząc uczyc, drugi semestr się już zaczął, a ja dalej stoję w miejscu.
No ale mniejsza o to. Postaram się jak najszybciej dodac nowy rozdział. Pozdrawiam. :)
@belieber_katy06

14 komentarzy:

  1. Anonimowy10.3.13

    jaaak ja uwieeelbiam to opowiadanie ! On jest chyba najlepsze ! <3 powodzenia w szkole ! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Podla małpa! Świetny czekam na nn!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział;) Czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ucz się, ucz. Tylko pamiętaj o blogu! Haha xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Wrrrrrrrrrrrrrrrr wredna Clara czy jak je tam XD Nie lubię jej i nie polubię. Lubię za to małą Katy :) No i norę :) Rozdział mi się podobał i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział i współczuje dziewczynie takiej sytuacji. Ciekawe kiedy Justin w końcu zacznie normalnie z nią gadać i spędzać czas, w końcu mam nadzieję, że nie uwierzy tej podłej Clary! Czekam z niecierpliwością na nowy i życzę weny no i czasu, bo szkoła zawsze musi być na 1 miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne ♥ Niech Katy się odegra na niej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy11.3.13

    świetne.. z niecierpliwoscią czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy12.3.13

    Świetne. Nie mogę sie doczekać starcia pomiedzy Katy, a Clarą no i oczywiscie kolejnego spotkania Justina i Katy :D
    Pozdrawiam ; *
    Olla.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny ten rozdział! Bardzo mi się spodobał. Jakiś taki wyjątkowy był. Świetnie opisałaś uczucia głównej bohaterki, dzięki czemu wczułam się w te wszystkie wydarzenia. Ta Clara już mnie tak wkurza, że nie wytrzymuję. Gdybym tam była, to bym jej strzeliła w twarz. :D Mam nadzieję, że Katy sobie poradzi. Dobrze, że ma Norę. Choć trochę będzie jej łatwiej.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. clara to jakas mocno powalona wariatka. biedna katy. czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy22.3.13

    cudowny rozdział wręcz uwielbiam twój sposób pisania. Jeśli możesz informuj mnie @AyeItsKidrrauhl Czekam na następny (:

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy7.10.13

    Kate musisz być silna :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezu wiem ze to juz dawno dodane ale znalazlam ten blog teraz i poprostu czytam i placze tak mnie to poruszylo lzy leja sie jak z kranu narawde cudowny uwielbiam cie 😘

    OdpowiedzUsuń