27.3.13

Rozdział 4



            Miałam strasznego pecha, że zostałam skazana na mieszkanie w jednym pokoju z Clarą, która znienawidziła mnie za coś, czego nie zrobiłam. Nienawidziłam być bezpodstawnie oskarżana. A złodziejką cudzych chłopaków na pewno nie byłam, chociaż ona wcale z Justinem nie była, ale to nie moja sprawa, więc nie miałam zamiaru się mieszać, nie chciałam się wtrącać, bo już dość się nacierpiałam.
            Wieczorem do mojego pokoju przyszła mała Katy, żeby zawołać mnie na kolację, nie mogłam jej odmówić, zwłaszcza, że byłam głodna i nie miałam zamiaru siedzieć przez cały dzień w pokoju, musiałam stawić czoła temu, co się stało, musiałam wreszcie coś ze sobą zrobić, bo gdybym siedziała w tym zasranym pokoju, prędzej czy później bym zwariowała.
            Wyszłam z dziewczynką trzymając ją za rękę, liczyłam na to, że zjawię się niezauważona, ale wszyscy patrzyli na mnie zupełnie tak, jak na śniadaniu, ale teraz nie miałam zamiaru uciekać. Spojrzałam przelotnie na wszystkich, po czym zwróciłam wzrok ku Clarze i dałam jej tym samym do zrozumienia, że się nie poddam. Usiadłam przy stole, a obok mnie zasiadła mała Katy, obok której Justin zajmował swoje miejsce. Uśmiechnął się do dziewczynki, a na mnie jakby zupełnie nie zwrócił uwagi.
-Już się wysuszyłaś? - usłyszałam pytanie, które padło z drugiej strony stołu, wiedziałam kto je zadał i znów poczułam na sobie pary oczu zwrócone w moją stronę.
-A żebyś wiedziała – odparłam pewna siebie. - I ciesz się, że nie miałam TWOJEGO zdjęcia z wczorajszego poranka. Wszyscy dowiedzieliby się jak strasznie wyglądasz, gdy wstajesz rano, nie wiem czy ktoś, dla kogo się tak stroisz, jeszcze bardziej by się ciebie nie brzydził – powiedziałam z satysfakcją wymalowaną na twarzy i gdy spojrzałam w kierunku dziewczyny, zobaczyłam jej zaczerwienione policzki, myślałam, że zaraz wybuchnie, nie chciałam tego, nie chciałam się mścić, ale skoro ona sobie tego życzy, to nie ma sprawy. - Nie wiem, czy oblewanie mojego łóżka sokiem pomarańczowym było dobrym pomysłem, ale gratuluję wyobraźni – dodałam po czym sięgnęłam po dzbanek z herbatą.
            Wszyscy patrzyli na mnie, ale już nie z pogardą, nie naśmiewali się ze mnie, raczej podziwiali, co dodało mi odwagi, przecież nie mogłam pozwolić na to, żeby ona nadal była tutaj królową. Domyślałam się, że jeszcze nikt jeszcze się jej nie postawił, każdy się bał, ale ja nie miałam zamiaru chować głowy w piasek. Mama nauczyła mnie walczyć o swoje, a ona nie będzie mnie poniżać, nie ma takiego prawa.
            Rozejrzałam się po stołówce i przez chwilę przyglądałam się każdemu z obecnych. Oni byli jak rodzina, prawdziwa rodzina. Nie pasowałam tutaj, nie nadawałam się do życia w grupie. Zawsze byłam tylko ja i mama, zgrany tandem i teraz nie potrafię się tak po prostu przestawić. Nie mogłam nagle polubić każdego z osobna, nie mogłam, nie chciałam, a może też nie potrafiłam.
            Kiedy wszyscy zaczęli się rozchodzić do swoich pokoi, ja pomogłam w sprzątaniu ze stołu. Mała Katy również starała się pomóc, była takim kochanym dzieckiem, aż trudno było uwierzyć, że również musiała znosić pobyt w domu dziecka.
-Gratuluję – usłyszałam za plecami znajomy głos. Odwróciłam się i zobaczyłam szatyna.
-Niby czego? - zapytałam.
-Jako jedyna miałaś odwagę postawić się Clarze – wyjaśnił. - Nikt jeszcze nigdy tego nie zrobił.
-Zupełnie nie wiem dlaczego, przecież każdy tutaj jest równy sobie, dlaczego ona mogła poniżać, przecież nie jest lepsza ode mnie – powiedziałam to, co uważałam za stosowne.
-Jesteś tutaj kilka dni, a już pokazujesz pazurki – uśmiechnął się, ale to zignorowałam i wróciłam do swojego zajęcia.
            Kiedy skończyłam, udałam się w stronę swojego pokoju, na korytarzu minęłam Norę, musiałam z nią porozmawiać, więc bez słowa pociągnęłam ją w ustronniejsze miejsce, tak żeby nikt nie mógł nas usłyszeć i spojrzałam błagalnie na jej twarz.
-Coś się stało? - zapytała lekko przestraszona.
-Muszę stąd uciec. Ja tutaj nie wytrzymam. Nie jestem nauczona do życia w grupie, nie potrafię, poradzę sobie sama, ale musisz mi pomóc się stąd wydostać – powiedziałam cicho i rozejrzałam się dookoła, by sprawdzić, czy ktoś się koło nas nie kręci.
-Będziesz miała kłopoty i ja też – powiedziała niepewnie.
-Proszę – powiedziała błagalnym głosem. Dziewczyna odwróciła wzrok, po czym spojrzała na mnie tak, jakby coś dokładnie analizowała.
-Dobra – przytaknęła, a ja szeroko się uśmiechnęłam. - Dzisiaj w nocy na dyżurze jest Georgia i Ellie, o dwudziestej drugiej zaczyna się cisza nocna, przez godzinę one wszystko dokładnie sprawdzają, a później idą do swojego pokoju i często tam zasypiają, wtedy ty mogłabyś się zakraść do salonu i wymknąć się przez okno, w pokoju nie dasz rady, bo jeszcze Clara cię zakapuje, a poza tym nasz pokój wychodzi na przód budynku, który jest dobrze oświetlony, dlatego tam będzie bezpieczniej – analizowałam każdą jej informację i w głowie układał mi się plan ucieczki, musiałam się stamtąd wydostać, musiałam i czułam, że już niedługo mi się uda.
-Opowiadasz o tym tak, jakbyś już kiedyś próbowała uciec – zauważyłam.
-Nie pytaj – powiedziała odwracając wzrok.
-Jestem twoją dłużniczką do końca życia – uśmiechnęłam się szeroko.

*

            Kiedy światła w całym budynku zgasły, ja leżałam pod kołdrą w ubraniach i tylko czekałam na to, aż Clara zaśnie, nie chciałam, żeby po raz kolejny zrobiła mi na złość i zrobiła wielką awanturę o to, że chcę uciec. Jeszcze tylko tego mi brakowało. Nie miałam żadnego planu, co do tego, gdzie się zatrzymam, nie miałam pieniędzy, nie miałam kluczy do mieszkania, w którym niegdyś mieszkałam, nie miałam kompletnie nic. Na dodatek miałam świadomość tego, że gdy któryś opiekun dowie się o mojej ucieczce, wszyscy od razu zaczną mnie szukać. Rozważałam decyzję o tym, żeby jednak zrezygnować z tego wszystkiego, ale musiałam, bo w sierocińcu czułam się jak w więzieniu, a może nawet gorzej. Nora powiedziała mi, że z czasem się do wszystkiego przyzwyczaję, ale ja nie mogłam czekać, musiałam uciec.
            Po godzinie czekania, po cichu wstałam, wyjęłam swoją spakowaną torbę spod łóżka i skierowałam się do drzwi. Nie wiem czy Nora spała, ale tak mi się wydawało, bo jej twarz była spokojna. Otworzyłam drzwi i po chwili byłam już na korytarzu. Rozejrzałam się dookoła czy przypadkiem nikt mnie nie zauważył i gdy zorientowałam się, że droga jest wolna, ruszyłam w stronę salonu, skąd droga była już prosta. W pomieszczeniu było ciemno i tylko światło księżyca docierało do środka, więc musiałam iść trochę na pamięć, żeby o nic się nie potknąć, poczułam ulgę, kiedy znalazłam się przy oknie – ulgę, ale jednocześnie strach, strach przed nieznanym. Kiedy już miałam złapać za klamkę, usłyszałam szmer, który nieco mnie zmieszał i spowodował, że natychmiast się odwróciłam. W tych ciemnościach nikogo nie zobaczyłam, więc stwierdziłam, że coś mi się przesłyszało i ponownie zwróciłam się w stronę okna.
-Nie rób tego – usłyszałam za plecami i dobrze znałam ten głos, nie musiałam się odwracać. - Będziesz tego żałować, będą cię szukać, a kiedy już cię znajdą, nie będzie dobrze – wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się w stronę chłopaka.
-Nie wtrącaj się, to moje życie i moja sprawa, a tobie nic do tego – powiedziałam ignorując to, co przed chwilą powiedział.
-Owszem, to moja sprawa, bo to ja będę musiał wytłumaczyć małej Katy, dlaczego cię nie ma, a ona się do ciebie przywiązała, w dwa dni, ta dziewczynka ma dopiero siedem lat i przywiązuje się do każdego, ale jeszcze nigdy nie zrobiła tego tak szybko. Może dlatego, że jesteś jej imienniczką, nie wiem, ale nie mam zamiaru po raz kolejny patrzeć na to, jak zawodzi się na kimś, komu zaufała – nienawidziłam, gdy ktoś zachowywał się tak, jak on, mówił mi co mam robić, ale nie w sposób dosłowny, ale tak, że zaczynałam mieć wyrzuty sumienia i poczucie winy, że naprawdę zawiodłam tą dziewczynkę.
-Robisz to specjalnie – stwierdziłam, a Justin podszedł bliżej, dzięki temu mogłam lepiej przyjrzeć się jego twarzy. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę najciemniejszego miejsca w pomieszczeniu. Usiadł pod ścianą i ja po chwili zrobiłam to samo, słabo widziałam jego twarz, dzięki czemu nie musiałam patrzeć na jego oczy, które za każdym razem miały inny odcień ciepłego brązu.
-Wiem, że nie uśmiecha ci się przesiadywanie w domu dziecka, wiem, że nie trafiłaś tu z własnej woli, jak każdy. Tylko nie wiem czy ucieczką załatwiłabyś sprawę. Myślę, że jeszcze bardziej skomplikowałabyś sobie życie – szatyn mówił jak psycholog, albo jakiś terapeuta, co mnie trochę przerażało.
-Dobra, nie uciekłam dzięki tobie i uznajmy, że to było dobre rozwiązanie. Ale możesz mi wyjaśnić, skąd wiedziałeś, że mam w ogóle zamiar uciec? - zapytałam wciąż się nad tym zastanawiając.
-Ściany mają uszy – zaśmiał się cicho. - Po prostu usłyszałem wszystko, ale nie będę ci teraz wyjaśniał w jaki sposób – jego odpowiedź była bardzo wymijająca, a jednocześnie wkurzająca.
-Wkurzasz mnie, wiesz? - zapytałam.
-Jestem tutaj prawie jak opiekun, a dla wszystkich jestem jak brat – choć nie widziałam jego twarzy, to czułam, że w tym momencie się uśmiecha.
-Dla Clary jesteś raczej kimś innym – zauważyłam.
-Ona też jest kimś innym – prychnął. - Już od kilku lat się tu z nią użeram, tyle tłumaczeń, rozmów, a ona nadal ma nadzieję, że będziemy razem. Jednak ja mam nadzieję, że za dwa trzy miesiące, kiedy już mnie tu nie będzie, ona znajdzie sobie nową ofiarę. Ta dziewczyna szuka ideału i myśli, że we mnie go znajdzie – wyznał.
-Dla niej jesteś idealny – dodałam.
-Tak. Może jakbym zaczął się ubierać tak jak ci wszyscy chłopacy ze szkolnych elit, może gdybym miał czerwone Ferrari i może gdybym miał dom z basenem – zaśmiał się. - Dla niej liczy się tylko to wszystko. Dom dziecka  w ogóle jej nie zmienił. Ona myśli, że wszyscy będą jej usługiwać i to jak cię potraktowała było podłe, ale z ciebie to chyba niezła kocica i nie dasz tak sobą pomiatać.
-Przestańcie mnie tak nazywać – oburzyłam się. - Postaram się stawić jej czoła, ale nie wiem jak długo wytrzymam – szepnęłam.
-To z jej powodu chciałaś uciec? - zapytał.
-Nie tylko – odpowiedziałam wymijająco. - Tu wszyscy są jak rodzina, a ja przyzwyczaiłam się do tego, że zawsze byłam tylko ja i moja mama – zacisnęłam dłonie w pięści, żeby po raz kolejny na wspomnienie o mamie nie pozwolić popłynąć łzom.
-Wszystko będzie dobrze – szepnął.
-Mam taką nadzieję – uśmiechnęłam się pod nosem. Zapadło chwilowe milczenie, spojrzałam na okno, gwiazdy pięknie oświetlały okolicę, niesamowity widok.
-Chyba powinniśmy wrócić do pokoi, zanim któraś z opiekunek nas tu znajdzie – Justin w końcu się odezwał.
-Masz rację – powiedziałam cicho i wstałam ze swojego miejsca wyciągając dłoń w stronę szatyna. Pomogłam mu wstać, po czym oboje cicho udaliśmy się na korytarz.
            Było pusto i tylko mała lampka oświetlała okolicę. Mój pokój był prawie na końcu korytarza, więc odwróciłam się w stronę Justina i na niego spojrzałam. Chłopak dziwnie na mnie patrzył, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, w zasadzie był on ledwo zauważalny.
-Dlaczego mi się tak przyglądasz? - zapytałam.
-Przywołujesz wspomnienia z mojego dzieciństwa – uśmiechnął się zagryzając wargę i spuszczając wzrok.
-Te złe czy te dobre? - dopytywałam się.
-Te najlepsze – odpowiedział cicho po czym bez słowa wszedł do swojego pokoju, a ja szybko udałam się do swojego.
            Nora zarówno jak Clara spały, domyślałam się, że ta pierwsza zdziwi się na mój widok, ale miałam nadzieję, że również ją to ucieszy. Skierowałam się do swojego pokoju, zdjęłam bluzę i spodnie, ubrałam piżamę i położyłam się w łóżku, zupełnie jakby nic takiego, co wydarzyło się przed chwilą, nie miało miejsca. Przez resztę nocy nie spałam, zastanawiałam się nad tym, co się wydarzyło. Gdyby nie Justin, nie byłoby mnie tutaj, uciekłabym i narobiłabym sobie kłopotów. Może to i lepiej, że mnie zatrzymał? Możliwe, że był moim strażnikiem, choć gdy spotkałam się z nim po raz pierwszy, myślałam, że nie darzy mnie sympatią, ale teraz, po naszej rozmowie, zrozumiałam, że to naprawdę fajny chłopak, a Nora mówiła o nim prawdę. Przekonałam się o tym po jednej rozmowie z nim. Pozostawała tylko jedna rzecz do wyjaśnienia, dlaczego się tu znalazł, nie chciałam o to pytać, bo to dość krępujące zarówno dla mnie, jak i dla niego, a miałam nadzieję na to, że gdy się zaprzyjaźnimy bliżej, sam się przede mną otworzy. Właśnie tego wieczora uświadomiłam sobie jeszcze jedną ważną rzecz. Pierwszy raz odkąd tu trafiłam, nie miałam ochoty krzyczeć, płakać, ani na nic się skarżyć. Zrozumiałam, że tak już po prostu musi być i koniec, nic nie poradzę na swój los, jedyne, co mogę zrobić, to się z nim pogodzić.

14 komentarzy:

  1. Boski!!!! Kiedy oni sie zaprzyjaznią !? Albo bedą para:) czekam na nn!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy27.3.13

    gqsahdgsahdgkhdsagh *.* jestem w 7 niebie <3 świetny rozdział ! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy28.3.13

    Kocham to opowiadanie, piszesz świtnie ;) Już nie moge sie doczekać dalszych losów Katy ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Justin = Anioł Stróż XD
    Notka świetna:) Ciesze się Katy nie uciekła:)
    Czekam na newsa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że Justin ją powstrzymał i ta jego wypowiedź o Clary jest świetna! Bardzo dobrze napisałaś ten rozdział, jeden chyba z najlepszych twoich. Oby tak dalej!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak się cieszę, że Justin wreszcie porozmawiał normalnie z Katy. No, ale od początku. Rozdział bardzo udany, przyjemnie mi się go czytało. Podobało mi się to jak Katy wygarnęła Clarze. Wreszcie ktoś to zrobił i było to świetne. :D Aż nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Czułam, że Katy nie ucieknie, że Justin ją powstrzyma i cieszę się, że miałam rację. :D Ten moment bł świetny, taki urokliwy. Bardzo mi się spodobał. I to jak powiedział 'te najlepsze'. To było takie słodkie. :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy28.3.13

    Uwielbiam to opowiadanie, cudowny rozdział. Justin jest taki kochany, a Katy nie da sobą pomiatać, i tak trzymać! Dobrze, że nie uciekła <3
    jak możesz to informuj mnie na twitterze @mylittlejustinx + zapraszam do mnie destinyandjustinstoryx.blogspot.com
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. awww. czekałam na coś takiego pomiędzy katy a justinem. dawaj kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy29.3.13

    o matko, to jest cudowne.
    dobrze, że tu weszłam hahaha
    czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu pierwszy raz czytam blog w którym Justin jest w Domu Dziecka. Coś mi się wydaje że Clara to przyrodnia siostra Katy :) (Pewnie mam racje) :) Kiedy następny ?????
    Jak możesz to informuj ~~TT:@Sandra1DHZLLN Będe bardzo wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Justin jest taki słodki. *__*

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy2.4.13

    świetne opowiadanie, poważnie! już nie mogę się doczekać nowego rozdziału! jeśli możesz - informuj mnie na twitterze @dajtymbarka : )

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy15.4.13

    fajnie,ze piszesz,ale szczerze mowiac to jest troche nudne.mniej opisow,wiecej dialogow ;p

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy7.10.13

    cieszę się, że Justin ją powstrzymał :)

    OdpowiedzUsuń