♫
Miałam
strasznego pecha, że zostałam skazana na mieszkanie w jednym pokoju z Clarą,
która znienawidziła mnie za coś, czego nie zrobiłam. Nienawidziłam być
bezpodstawnie oskarżana. A złodziejką cudzych chłopaków na pewno nie byłam,
chociaż ona wcale z Justinem nie była, ale to nie moja sprawa, więc nie miałam
zamiaru się mieszać, nie chciałam się wtrącać, bo już dość się nacierpiałam.
Wieczorem
do mojego pokoju przyszła mała Katy, żeby zawołać mnie na kolację, nie mogłam
jej odmówić, zwłaszcza, że byłam głodna i nie miałam zamiaru siedzieć przez
cały dzień w pokoju, musiałam stawić czoła temu, co się stało, musiałam
wreszcie coś ze sobą zrobić, bo gdybym siedziała w tym zasranym pokoju, prędzej
czy później bym zwariowała.
Wyszłam z
dziewczynką trzymając ją za rękę, liczyłam na to, że zjawię się niezauważona,
ale wszyscy patrzyli na mnie zupełnie tak, jak na śniadaniu, ale teraz nie
miałam zamiaru uciekać. Spojrzałam przelotnie na wszystkich, po czym zwróciłam
wzrok ku Clarze i dałam jej tym samym do zrozumienia, że się nie poddam.
Usiadłam przy stole, a obok mnie zasiadła mała Katy, obok której Justin
zajmował swoje miejsce. Uśmiechnął się do dziewczynki, a na mnie jakby zupełnie
nie zwrócił uwagi.
-Już się wysuszyłaś? - usłyszałam pytanie, które padło z
drugiej strony stołu, wiedziałam kto je zadał i znów poczułam na sobie pary
oczu zwrócone w moją stronę.
-A żebyś wiedziała – odparłam pewna siebie. - I ciesz się,
że nie miałam TWOJEGO zdjęcia z wczorajszego poranka. Wszyscy dowiedzieliby się
jak strasznie wyglądasz, gdy wstajesz rano, nie wiem czy ktoś, dla kogo się tak
stroisz, jeszcze bardziej by się ciebie nie brzydził – powiedziałam z
satysfakcją wymalowaną na twarzy i gdy spojrzałam w kierunku dziewczyny,
zobaczyłam jej zaczerwienione policzki, myślałam, że zaraz wybuchnie, nie
chciałam tego, nie chciałam się mścić, ale skoro ona sobie tego życzy, to nie
ma sprawy. - Nie wiem, czy oblewanie mojego łóżka sokiem pomarańczowym było
dobrym pomysłem, ale gratuluję wyobraźni – dodałam po czym sięgnęłam po dzbanek
z herbatą.
Wszyscy
patrzyli na mnie, ale już nie z pogardą, nie naśmiewali się ze mnie, raczej
podziwiali, co dodało mi odwagi, przecież nie mogłam pozwolić na to, żeby ona
nadal była tutaj królową. Domyślałam się, że jeszcze nikt jeszcze się jej nie
postawił, każdy się bał, ale ja nie miałam zamiaru chować głowy w piasek. Mama
nauczyła mnie walczyć o swoje, a ona nie będzie mnie poniżać, nie ma takiego
prawa.
Rozejrzałam
się po stołówce i przez chwilę przyglądałam się każdemu z obecnych. Oni byli
jak rodzina, prawdziwa rodzina. Nie pasowałam tutaj, nie nadawałam się do życia
w grupie. Zawsze byłam tylko ja i mama, zgrany tandem i teraz nie potrafię się
tak po prostu przestawić. Nie mogłam nagle polubić każdego z osobna, nie
mogłam, nie chciałam, a może też nie potrafiłam.
Kiedy
wszyscy zaczęli się rozchodzić do swoich pokoi, ja pomogłam w sprzątaniu ze
stołu. Mała Katy również starała się pomóc, była takim kochanym dzieckiem, aż
trudno było uwierzyć, że również musiała znosić pobyt w domu dziecka.
-Gratuluję – usłyszałam za plecami znajomy głos. Odwróciłam się
i zobaczyłam szatyna.
-Niby czego? - zapytałam.
-Jako jedyna miałaś odwagę postawić się Clarze – wyjaśnił. -
Nikt jeszcze nigdy tego nie zrobił.
-Zupełnie nie wiem dlaczego, przecież każdy tutaj jest równy
sobie, dlaczego ona mogła poniżać, przecież nie jest lepsza ode mnie –
powiedziałam to, co uważałam za stosowne.
-Jesteś tutaj kilka dni, a już pokazujesz pazurki –
uśmiechnął się, ale to zignorowałam i wróciłam do swojego zajęcia.
Kiedy
skończyłam, udałam się w stronę swojego pokoju, na korytarzu minęłam Norę,
musiałam z nią porozmawiać, więc bez słowa pociągnęłam ją w ustronniejsze
miejsce, tak żeby nikt nie mógł nas usłyszeć i spojrzałam błagalnie na jej
twarz.
-Coś się stało? - zapytała lekko przestraszona.
-Muszę stąd uciec. Ja tutaj nie wytrzymam. Nie jestem
nauczona do życia w grupie, nie potrafię, poradzę sobie sama, ale musisz mi
pomóc się stąd wydostać – powiedziałam cicho i rozejrzałam się dookoła, by
sprawdzić, czy ktoś się koło nas nie kręci.
-Będziesz miała kłopoty i ja też – powiedziała niepewnie.
-Proszę – powiedziała błagalnym głosem. Dziewczyna odwróciła
wzrok, po czym spojrzała na mnie tak, jakby coś dokładnie analizowała.
-Dobra – przytaknęła, a ja szeroko się uśmiechnęłam. -
Dzisiaj w nocy na dyżurze jest Georgia i Ellie, o dwudziestej drugiej zaczyna
się cisza nocna, przez godzinę one wszystko dokładnie sprawdzają, a później idą
do swojego pokoju i często tam zasypiają, wtedy ty mogłabyś się zakraść do
salonu i wymknąć się przez okno, w pokoju nie dasz rady, bo jeszcze Clara cię zakapuje,
a poza tym nasz pokój wychodzi na przód budynku, który jest dobrze oświetlony,
dlatego tam będzie bezpieczniej – analizowałam każdą jej informację i w głowie
układał mi się plan ucieczki, musiałam się stamtąd wydostać, musiałam i czułam,
że już niedługo mi się uda.
-Opowiadasz o tym tak, jakbyś już kiedyś próbowała uciec –
zauważyłam.
-Nie pytaj – powiedziała odwracając wzrok.
-Jestem twoją dłużniczką do końca życia – uśmiechnęłam się
szeroko.
*
Kiedy
światła w całym budynku zgasły, ja leżałam pod kołdrą w ubraniach i tylko
czekałam na to, aż Clara zaśnie, nie chciałam, żeby po raz kolejny zrobiła mi
na złość i zrobiła wielką awanturę o to, że chcę uciec. Jeszcze tylko tego mi
brakowało. Nie miałam żadnego planu, co do tego, gdzie się zatrzymam, nie
miałam pieniędzy, nie miałam kluczy do mieszkania, w którym niegdyś mieszkałam,
nie miałam kompletnie nic. Na dodatek miałam świadomość tego, że gdy któryś
opiekun dowie się o mojej ucieczce, wszyscy od razu zaczną mnie szukać.
Rozważałam decyzję o tym, żeby jednak zrezygnować z tego wszystkiego, ale
musiałam, bo w sierocińcu czułam się jak w więzieniu, a może nawet gorzej. Nora
powiedziała mi, że z czasem się do wszystkiego przyzwyczaję, ale ja nie mogłam
czekać, musiałam uciec.
Po godzinie
czekania, po cichu wstałam, wyjęłam swoją spakowaną torbę spod łóżka i
skierowałam się do drzwi. Nie wiem czy Nora spała, ale tak mi się wydawało, bo
jej twarz była spokojna. Otworzyłam drzwi i po chwili byłam już na korytarzu.
Rozejrzałam się dookoła czy przypadkiem nikt mnie nie zauważył i gdy
zorientowałam się, że droga jest wolna, ruszyłam w stronę salonu, skąd droga
była już prosta. W pomieszczeniu było ciemno i tylko światło księżyca docierało
do środka, więc musiałam iść trochę na pamięć, żeby o nic się nie potknąć,
poczułam ulgę, kiedy znalazłam się przy oknie – ulgę, ale jednocześnie strach,
strach przed nieznanym. Kiedy już miałam złapać za klamkę, usłyszałam szmer,
który nieco mnie zmieszał i spowodował, że natychmiast się odwróciłam. W tych
ciemnościach nikogo nie zobaczyłam, więc stwierdziłam, że coś mi się
przesłyszało i ponownie zwróciłam się w stronę okna.
-Nie rób tego – usłyszałam za plecami i dobrze znałam ten
głos, nie musiałam się odwracać. - Będziesz tego żałować, będą cię szukać, a
kiedy już cię znajdą, nie będzie dobrze – wzięłam głęboki oddech i odwróciłam
się w stronę chłopaka.
-Nie wtrącaj się, to moje życie i moja sprawa, a tobie nic
do tego – powiedziałam ignorując to, co przed chwilą powiedział.
-Owszem, to moja sprawa, bo to ja będę musiał wytłumaczyć
małej Katy, dlaczego cię nie ma, a ona się do ciebie przywiązała, w dwa dni, ta
dziewczynka ma dopiero siedem lat i przywiązuje się do każdego, ale jeszcze
nigdy nie zrobiła tego tak szybko. Może dlatego, że jesteś jej imienniczką, nie
wiem, ale nie mam zamiaru po raz kolejny patrzeć na to, jak zawodzi się na
kimś, komu zaufała – nienawidziłam, gdy ktoś zachowywał się tak, jak on, mówił
mi co mam robić, ale nie w sposób dosłowny, ale tak, że zaczynałam mieć wyrzuty
sumienia i poczucie winy, że naprawdę zawiodłam tą dziewczynkę.
-Robisz to specjalnie – stwierdziłam, a Justin podszedł
bliżej, dzięki temu mogłam lepiej przyjrzeć się jego twarzy. Złapał mnie za
rękę i pociągnął w stronę najciemniejszego miejsca w pomieszczeniu. Usiadł pod
ścianą i ja po chwili zrobiłam to samo, słabo widziałam jego twarz, dzięki
czemu nie musiałam patrzeć na jego oczy, które za każdym razem miały inny
odcień ciepłego brązu.
-Wiem, że nie uśmiecha ci się przesiadywanie w domu dziecka,
wiem, że nie trafiłaś tu z własnej woli, jak każdy. Tylko nie wiem czy ucieczką
załatwiłabyś sprawę. Myślę, że jeszcze bardziej skomplikowałabyś sobie życie –
szatyn mówił jak psycholog, albo jakiś terapeuta, co mnie trochę przerażało.
-Dobra, nie uciekłam dzięki tobie i uznajmy, że to było
dobre rozwiązanie. Ale możesz mi wyjaśnić, skąd wiedziałeś, że mam w ogóle
zamiar uciec? - zapytałam wciąż się nad tym zastanawiając.
-Ściany mają uszy – zaśmiał się cicho. - Po prostu
usłyszałem wszystko, ale nie będę ci teraz wyjaśniał w jaki sposób – jego
odpowiedź była bardzo wymijająca, a jednocześnie wkurzająca.
-Wkurzasz mnie, wiesz? - zapytałam.
-Jestem tutaj prawie jak opiekun, a dla wszystkich jestem
jak brat – choć nie widziałam jego twarzy, to czułam, że w tym momencie się
uśmiecha.
-Dla Clary jesteś raczej kimś innym – zauważyłam.
-Ona też jest kimś innym – prychnął. - Już od kilku lat się
tu z nią użeram, tyle tłumaczeń, rozmów, a ona nadal ma nadzieję, że będziemy
razem. Jednak ja mam nadzieję, że za dwa trzy miesiące, kiedy już mnie tu nie
będzie, ona znajdzie sobie nową ofiarę. Ta dziewczyna szuka ideału i myśli, że
we mnie go znajdzie – wyznał.
-Dla niej jesteś idealny – dodałam.
-Tak. Może jakbym zaczął się ubierać tak jak ci wszyscy
chłopacy ze szkolnych elit, może gdybym miał czerwone Ferrari i może gdybym
miał dom z basenem – zaśmiał się. - Dla niej liczy się tylko to wszystko. Dom
dziecka w ogóle jej nie zmienił. Ona
myśli, że wszyscy będą jej usługiwać i to jak cię potraktowała było podłe, ale
z ciebie to chyba niezła kocica i nie dasz tak sobą pomiatać.
-Przestańcie mnie tak nazywać – oburzyłam się. - Postaram
się stawić jej czoła, ale nie wiem jak długo wytrzymam – szepnęłam.
-To z jej powodu chciałaś uciec? - zapytał.
-Nie tylko – odpowiedziałam wymijająco. - Tu wszyscy są jak
rodzina, a ja przyzwyczaiłam się do tego, że zawsze byłam tylko ja i moja mama
– zacisnęłam dłonie w pięści, żeby po raz kolejny na wspomnienie o mamie nie
pozwolić popłynąć łzom.
-Wszystko będzie dobrze – szepnął.
-Mam taką nadzieję – uśmiechnęłam się pod nosem. Zapadło
chwilowe milczenie, spojrzałam na okno, gwiazdy pięknie oświetlały okolicę,
niesamowity widok.
-Chyba powinniśmy wrócić do pokoi, zanim któraś z opiekunek
nas tu znajdzie – Justin w końcu się odezwał.
-Masz rację – powiedziałam cicho i wstałam ze swojego
miejsca wyciągając dłoń w stronę szatyna. Pomogłam mu wstać, po czym oboje
cicho udaliśmy się na korytarz.
Było pusto
i tylko mała lampka oświetlała okolicę. Mój pokój był prawie na końcu
korytarza, więc odwróciłam się w stronę Justina i na niego spojrzałam. Chłopak
dziwnie na mnie patrzył, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, w
zasadzie był on ledwo zauważalny.
-Dlaczego mi się tak przyglądasz? - zapytałam.
-Przywołujesz wspomnienia z mojego dzieciństwa – uśmiechnął
się zagryzając wargę i spuszczając wzrok.
-Te złe czy te dobre? - dopytywałam się.
-Te najlepsze – odpowiedział cicho po czym bez słowa wszedł
do swojego pokoju, a ja szybko udałam się do swojego.
Nora
zarówno jak Clara spały, domyślałam się, że ta pierwsza zdziwi się na mój
widok, ale miałam nadzieję, że również ją to ucieszy. Skierowałam się do
swojego pokoju, zdjęłam bluzę i spodnie, ubrałam piżamę i położyłam się w
łóżku, zupełnie jakby nic takiego, co wydarzyło się przed chwilą, nie miało
miejsca. Przez resztę nocy nie spałam, zastanawiałam się nad tym, co się
wydarzyło. Gdyby nie Justin, nie byłoby mnie tutaj, uciekłabym i narobiłabym
sobie kłopotów. Może to i lepiej, że mnie zatrzymał? Możliwe, że był moim
strażnikiem, choć gdy spotkałam się z nim po raz pierwszy, myślałam, że nie
darzy mnie sympatią, ale teraz, po naszej rozmowie, zrozumiałam, że to naprawdę
fajny chłopak, a Nora mówiła o nim prawdę. Przekonałam się o tym po jednej
rozmowie z nim. Pozostawała tylko jedna rzecz do wyjaśnienia, dlaczego się tu
znalazł, nie chciałam o to pytać, bo to dość krępujące zarówno dla mnie, jak i
dla niego, a miałam nadzieję na to, że gdy się zaprzyjaźnimy bliżej, sam się
przede mną otworzy. Właśnie tego wieczora uświadomiłam sobie jeszcze jedną
ważną rzecz. Pierwszy raz odkąd tu trafiłam, nie miałam ochoty krzyczeć,
płakać, ani na nic się skarżyć. Zrozumiałam, że tak już po prostu musi być i
koniec, nic nie poradzę na swój los, jedyne, co mogę zrobić, to się z nim
pogodzić.
Boski!!!! Kiedy oni sie zaprzyjaznią !? Albo bedą para:) czekam na nn!!!
OdpowiedzUsuńgqsahdgsahdgkhdsagh *.* jestem w 7 niebie <3 świetny rozdział ! :*
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie, piszesz świtnie ;) Już nie moge sie doczekać dalszych losów Katy ;D
OdpowiedzUsuńJustin = Anioł Stróż XD
OdpowiedzUsuńNotka świetna:) Ciesze się Katy nie uciekła:)
Czekam na newsa :)
Cieszę się, że Justin ją powstrzymał i ta jego wypowiedź o Clary jest świetna! Bardzo dobrze napisałaś ten rozdział, jeden chyba z najlepszych twoich. Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Tak się cieszę, że Justin wreszcie porozmawiał normalnie z Katy. No, ale od początku. Rozdział bardzo udany, przyjemnie mi się go czytało. Podobało mi się to jak Katy wygarnęła Clarze. Wreszcie ktoś to zrobił i było to świetne. :D Aż nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Czułam, że Katy nie ucieknie, że Justin ją powstrzyma i cieszę się, że miałam rację. :D Ten moment bł świetny, taki urokliwy. Bardzo mi się spodobał. I to jak powiedział 'te najlepsze'. To było takie słodkie. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Uwielbiam to opowiadanie, cudowny rozdział. Justin jest taki kochany, a Katy nie da sobą pomiatać, i tak trzymać! Dobrze, że nie uciekła <3
OdpowiedzUsuńjak możesz to informuj mnie na twitterze @mylittlejustinx + zapraszam do mnie destinyandjustinstoryx.blogspot.com
Życzę weny!
awww. czekałam na coś takiego pomiędzy katy a justinem. dawaj kolejny <3
OdpowiedzUsuńo matko, to jest cudowne.
OdpowiedzUsuńdobrze, że tu weszłam hahaha
czekam na kolejny <3
Jezu pierwszy raz czytam blog w którym Justin jest w Domu Dziecka. Coś mi się wydaje że Clara to przyrodnia siostra Katy :) (Pewnie mam racje) :) Kiedy następny ?????
OdpowiedzUsuńJak możesz to informuj ~~TT:@Sandra1DHZLLN Będe bardzo wdzięczna :)
Justin jest taki słodki. *__*
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie, poważnie! już nie mogę się doczekać nowego rozdziału! jeśli możesz - informuj mnie na twitterze @dajtymbarka : )
OdpowiedzUsuńfajnie,ze piszesz,ale szczerze mowiac to jest troche nudne.mniej opisow,wiecej dialogow ;p
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Justin ją powstrzymał :)
OdpowiedzUsuń