30.5.13

Rozdział 6

            Mieszkanie w domu dziecka nie jest niczym przyjemnym, a szczególnie wtedy, gdy ma się tam wrogów, kiedy patrzą na ciebie wzrokiem, który potrafi zabijać, kiedy w oczach wszystkich mieszkańców stajesz się intruzem, który wtargnął na czyjś teren. Na początku tak właśnie się czułam, jakbym wtargnęła na teren Clary, która od pierwszej chwili mnie nienawidziła, a ja nie miałam pojęcia, dlaczego. Teraz już wiem. Dziewczyna z bogatej rodziny. Była nauczona do życia w dostatku, od zawsze bawiła się ludźmi, ale straciła to wszystko, ale nadal pragnęła tego, żeby być na szczycie. Pragnęła pomiatać ludźmi, tak jak kiedyś. Może właśnie przez nią tak trudno było mi się przyzwyczaić do tego miejsca, może to właśnie przez nią czułam się tu jak intruz. Nie potrafię zaufać ludziom, nie potrafię, bo boję się, że znów się sparzę. Nie potrafię się teraz cieszyć z tego, że wszystko zaczyna się układać. Jeszcze kilka dni temu chciałam uciec, a najlepiej w ogóle zniknąć z tego świata, a teraz ludzie mnie otaczający są tacy uprzejmi i mili, że aż nie potrafię wyrazić swojej radości. Myślałam, że dopóki ja lub Clara nie opuścimy domu dziecka, cięgle będziemy skakać sobie do gardeł, choć ja nic złego nie zrobiłam. A teraz? Teraz ona chyba odpuściła. Wciąż uważa się za królową i myśli, że jest lepsza, a tymczasem to jej ochrona przed tym, że mogłaby się zmienić w naprawdę fajną i miłą dziewczynę. Myślałam, że będę skazana na życie w odosobnieniu, że będę samotna, że nie będę miała nikogo, z kim mogłabym porozmawiać, a tymczasem znalazłam tu... przyjaciół – chyba mogę ich tak nazywać. Co prawda nigdy wcześniej nie byłam z nikim tak blisko, bo odkąd pamiętam byłam zamknięta w sobie. Może tak po prostu musiało być? To nie oznacza oczywiście, że pogodziłam się ze śmiercią mamy, bo ta chwila nigdy nie nadejdzie.
            Miałam nadzieję, że tak już pozostanie na zawsze. Że w moim życiu już nie spotka mnie żadna nieprzyjemna niespodzianka. Już chyba dość nieszczęść mnie spotkało w ostatnim czasie. Od dziecka nie miałam łatwo. Wychowywałam się bez ojca, a to niełatwe. Nawet nie wiem kim był. A teraz straciłam także mamę – jedyną osobę, którą naprawdę kochałam.

*

            Wracając ze szkoły i rozmyślając o tym, co spotkało mnie w ciągu ostatnich kilku tygodni doszłam do wniosku, że to wszystko się dzieje naprawdę, że już nic nie zdoła cofnąć czasu i tych wydarzeń, które sprawiały mi ból. Przypomniałam sobie także o pudełku, które przywiozłam z mieszkania, gdy Mary mnie tam zawiozła. Szybkim krokiem zmierzałam do domu dziecka i kiedy tylko się tam znalazłam, poszłam do swojego pokoju i ucieszyłam się, że nikogo tam nie było. Rzuciłam torbę pod swoje łóżko i zdjęłam kurtkę. Nie miałam ochoty na obiad, teraz miałam ważniejsze rzeczy do roboty.
            Otworzyłam moją szafkę i wyjęłam z niej niewielkie pudełko, usiadłam na łóżko i jeszcze przez chwilę się w nie wpatrywałam, ale po chwili wzięłam głęboki oddech i je otworzyłam. Nie wiem czego się spodziewałam. Nie wiem, co chciałam tam zobaczyć. Może liczyłam na jakieś konkretne informacje, może liczyłam, że na samym wierzchu znajdę karteczkę, na której będzie napisany jego adres. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Było tam wiele papierów, jakieś koperty i kilka pamiątek – porcelanowy słonik, breloczek do kluczy, a na samym dnie leżało pudełko, małe czerwone pudełko, które od razu mnie zaciekawiło. Sięgnęłam po nie i powoli otworzyłam. W środku znajdował się jakiś łańcuszek z medalionem w kształcie serca. Z jednej strony była wygrawerowana litera E i domyśliłam się, że chodzi o pierwszą literę imienia mojej mamy, czyli Elizabeth, a po drugiej stronie widniała litera G, więc podejrzewałam, że może chodzić o mojego ojca. Ciekawiło mnie, jak miał na imię – Garry, Greg, George... Nie miałam pojęcia. Medalion był otwierany, więc bez zastanowienia go otworzyłam... Liczyłam na to, że w środku, będą zdjęcia moich rodziców, jednak znalazłam tam swoje zdjęcie z okresu, kiedy byłam niemowlęciem. Nic z tego nie rozumiałam i liczyłam na to, że cała reszta tych wszystkich papierów w czymś mi pomoże. Schowałam medalion do pudełeczka i odłożyłam na bok, chcąc obejrzeć zawartość kartonika. Kiedy wyjęłam jedną z kopert, usłyszałam że drzwi do pokoju się otwierają. Schowałam za plecy karton i spojrzałam w stronę dobiegających odgłosów. W drzwiach zobaczyłam Justina i małą Katy siedzącą mu na ramionach. Uśmiechnęłam się nerwowo i jeszcze bardziej starałam się schować pudełko.
-Co robisz? - zapytała mnie Katy, kiedy oboje weszli już do pokoju.
-A nic ważnego – odpowiedziałam wymijająco.
-Tęskniłam za tobą wiesz – powiedziała z szerokim uśmiechem. - Justin też tęsknił – dodała, a chłopak się zarumienił.
-Mała... Nie zadzieraj ze mną, bo moje gilgoczące palce na ciebie napadną – zażartował na co ja również się zaśmiałam.
-Przyszliśmy po ciebie, żebyś się z nami pobawiła – oznajmiła dziewczynka.
-A w co byś się chciała pobawić? - zapytałam, gdy Justin zdjął ją ze swoich ramion i posadził obok mnie.
-W dom – powiedziała przytulając się do mnie.
-W dom? Nie wiem czy będę potrafiła.
-Wszystko ci pokażę, tylko muszę iść po swoją lalkę. A potem musimy iść do pokoju zabaw, bo tam jest kuchnia i inne zabawki.
-No dobrze, to leć po swoją lalkę...
            Dziewczynka wybiegła z pokoju, a ja spojrzałam nieśmiało na Justina, czułam na sobie jego wzrok i nie do końca wiedziałam o co mu chodzi.
-Co robiłaś? - zapytał wyraźnie zaciekawiony.
-Nic takiego – odpowiedziałam i wzięłam do ręki pudełko i zaczęłam chować do niego wszystkie rzeczy.
-Pamiątki?
-Tak. Próbuję się dowiedzieć czegoś na temat mojego ojca – wyznałam.
-Może mogę ci jakoś pomóc? - zaoferował się. - Jeśli chcesz mogę pomóc ci go odnaleźć.
-Wątpię w to, że możesz. Ja po prostu niczego o nim nie wiem. Moja mama nigdy mi o nim nie opowiadała. Mówiła tylko, że zostawił ją gdy dowiedział się, że jest w ciąży, najpierw jej naobiecywał, a potem po prostu ją zostawił. A ja chyba nie do końca jestem pewna czy chcę go znać, może nie powinnam go szukać, może moja mama chciała mnie po prostu przed nim ochronić... - ukryłam twarz w dłoniach i czułam, że do oczu napływają mi łzy. Poczułam, jak łóżko się ugina i po chwili Justin siedział blisko mnie i obejmował mnie swoimi ramionami. Nie potrafiłam już dłużej powstrzymywać w swoich łez. Bardziej się w niego wtuliłam i zaczęłam cicho szlochać.
-Ciii... - szatyn próbował mnie uspokoić. - Twoja mama na pewno miała powód, żeby nie mówić ci o twoim ojcu, ale moim zdaniem powinnaś go znaleźć, w końcu on dał ci życie i... - Justin przerwał i czułam jak jego mięśnie się spinają - ... i nieważne kim był, nieważne jak potraktował twoją mamę, może cię kochał, ale się bał, sam wiele bym dał za świadomość tego, że mój ojciec gdzieś jest i możliwe, że mnie kocha – dodał cicho, a ja miałam wielką ochotę go o wszystko zapytać, ale nie miałam na tyle odwagi, chciałam, żeby sam się przede mną otworzył. Nie chciałam go do niczego zmuszać, chciałam, żeby mi zaufał.
            Drzwi do pokoju się otworzyły i myślałam, że to Katy przyszła nas zawołać, ale kiedy w progu zobaczyłam Clarę, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Nie robiłam nic złego, ale wiedziałam, że ona nie zareaguje na to najlepiej. Nie myliłam się, zrobiła się czerwona ze złości i zmroziła mnie wzrokiem. Czułam, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Odsunęłam się od Justina i wstałam z łóżka, schowałam pudełko do szafki, po czym ją zakluczyłam. Kiedy się odwróciłam, blondynka wciąż stała w tym samym miejscu i spoglądała to na mnie, to na Justina i wyraźnie coś analizowała.
-Katy na nas czeka – powiedziałam cicho do chłopaka, który po chwili wstał i ruszył za mną w stronę wyjścia z pokoju. Clara się odsunęła i patrzyła na nas, jakbyśmy popełnili jakąś zbrodnię. Kiedy szliśmy korytarzem, Justin szedł blisko mnie, jakby chciał dodać mi otuchy.
-Nie przejmuj się nią. Nie robiliśmy nic złego, a ona uważa, że należę do niej, a ja jej nawet nie lubię – wyznał i posłał mi ciepły uśmiech, który bez zastanowienia odwzajemniłam.

*

            Resztę dnia spędziliśmy na zabawie z małą Katy. Bawiliśmy się długo i próbowaliśmy z Justinem nieco uszczęśliwić dziewczynkę, co wychodziło nam całkiem nieźle, bo cały czas się uśmiechała. Szatyn zauważył, że nie jestem w zbyt dobrym nastroju, ale nie zadawał żadnych pytań, bo wiedział, o co chodzi. Byłam mu wdzięczna za wszystko. A szczególnie za to, że mnie wspierał. To, co się teraz działo w moim życiu, nie było łatwe i cieszyłam się, że mam tu kogoś, z kim mogę o tym wszystkim porozmawiać. Dzień skończył się szybko, razem z Justinem położyliśmy Katy do łóżka i przeczytaliśmy jej bajkę, gdyż bardzo nas o to prosiła, a my nie mogliśmy się temu oprzeć. Później wróciłam do swojego pokoju, gdzie była tylko Nora, która chyba próbowała już zasnąć. Ja również położyłam się na łóżku i okryłam kołdrą, jednak pewne myśli nie dawały mi odpłynąć w krainę snów. Przez ostatnie kilka godzin zastanawiałam się, w jaki sposób Justin się tu znalazł. Sposób, w jaki z nią rozmawiał, kiedy mówił o tym, że chciałby żyć ze świadomością tego, że jego ojciec żyje i możliwe, że go kocha. Jeszcze nigdy nic mnie tak nie zaciekawiło. Chciałam poznać jego tajemnicę, ale jednocześnie się bałam, bałam się tego, że jeżeli będę się próbowała czegoś dowiedzieć, to on mnie znienawidzi, a przecież tego nie chciałam.
-Nora? Śpisz? - zapytałam cicho.
-Jeszcze nie – na szczęście uzyskałam odpowiedź.
-Muszę z tobą pogadać – zrzuciłam z siebie kołdrę i zeszłam z łóżka kierując się w stronę leżącej dziewczyny. Usiadłam obok niej i głęboko westchnęłam.
-Coś się stało? - zapytała.
-Nie... to znaczy tak. To znaczy nie i tak – powiedziałam zmieszana. - Chodzi o Justina – zaczęłam szeptem bojąc się, że ktoś może nas usłyszeć. - Czy ty wiesz, dlaczego on tu jest? - zapytałam w końcu.
-Wiem niewiele, bo Justin nikomu o tym nie mówił. Wiem tylko tyle, że jego matka trafiła na odwyk, a ojciec do więzienia czy jakoś tak. Ale nie wiem czy to prawda. Kiedyś próbowałam się dowiedzieć, ale on nie chciał ze mną rozmawiać i był taki przybity tym wszystkim. On nie ufa ludziom, tego jestem pewna. Bo wiesz, jak człowiek raz zostanie zraniony, to blizny pozostają na zawsze. Może kiedyś ci powie. Ale dam ci radę, nie naciskaj na niego. Jak będzie chciał, to się przed tobą otworzy. Każdemu jest trudno. Ale mam wrażenie, że on jeden przeszedł więcej niż my wszyscy razem wzięci – stwierdziła i usiadła obok mnie opierając się o ścianę.
-A ty? - zapytała cicho i delikatnie, żeby jej nie urazić.
-Moja historia nie jest zbyt dramatyczna. Ja mam rodzinę. To znaczy moi rodzice zginęli w wypadku, kiedy byłam mała, ledwo ich pamiętam – powiedziała zasmucona, ale w jej głosie nie było słychać żadnej rozpaczy czy bólu. Miałam wrażenie, że Nora już się z tym pogodziła. Ja też chciałam już mieć to za sobą. Chciałam nareszcie pogodzić się z rzeczywistością. - Wychowywała mnie babcia, ale trzy lata temu rozchorowała się i trafiła do domu opieki, a ja jestem tutaj. Mając świadomość, że mam rodzinę jest mi nieco łatwiej. Wiesz, nie jestem sama – chociaż w pokoju było już ciemno, czułam, że dziewczyna właśnie w tym momencie się uśmiecha.
-Dziękuję, że mi zaufałaś – uśmiechnęłam się i przytuliłam dziewczynę, która cicho się zaśmiała.
            Drzwi do pokoju się otworzyły i w całym pomieszczeniu rozbłysło światło lampy. To była Clara, która właśnie wróciła. Postanowiłam wrócić na swoje łóżko wiedząc, że moja rozmowa z Norą nie może dłużej trwać, gdyż w pokoju była dziewczyna, za którą obie nie przepadałyśmy. Pożegnałam się i wróciłam na swoje łóżko. Chciałam zasnąć, ale nie było to łatwe, gdyż wciąż rozmyślałam o tym, co Justin przed wszystkimi ukrywa. Chciałam, żeby mi zaufał i opowiedział o tym, co go spotkało. Chciałam być częścią jego życia. Chciałam mu pomóc tak, jak on pomógł mi. 

~~*~~
Wiem, że rozdziały na tym blogu pojawiają się bardzo rzadko, za co bardzo przepraszam, ale nie mam zamiaru pisac czegoś na siłę, a chcę żeby to opowiadanie wyszło tak, jak to sobie zaplanowałam, chcę, żeby pokazywało, co jest w życiu ważne i mam nadzieję, że w następnych rozdziałach uda mi się Wam to wszystko jakoś przekazac. 
Możliwe, że następny rozdział dodam dopiero w wakacje (Boże, jak to brzmi i jak ten czas leci), ale jeżeli mi się coś uda napisac szybciej to na pewno od razu to dodam! :)
Dziękuję za cierpliwośc i wyrozumiałośc.
Kocham Was :) 
#HappyBdayJazzyFromBeliebers

11 komentarzy:

  1. Wiesz... twoje wszystkie opowiadania mają w sobie coś niezwykłego, coś co różni je od wszystkich. One mają inną fabułe, Justin nie jest w nich jakimś kryminalistą, a tych opowiadań to jest teraz w cholere dużo. Twoje takie nie są, w nich Justin jest normalnym chłopakiem nie zabijającym wszystkich których spotka.
    Wiem, że nawet jeżeli będziesz dodawać rozdziały raz na dwa miesiące, to ja tyle przeczekam. Poczekam, bo zakochałam się w twoich opowiadaniach.Zawsze po przeczytaniu prologu, już wiem że będzie się różniło od innych.
    Okej, nie będe się za dużo rozpisywać, bo jestem na telefonie i ciągle mylą mi się literki.
    Pozdrawiam i kocham. <3
    @jb4ever9994

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie dodałaś rozdział,bardzo mi się podoba (zresztą jak wszystkie twoje blogi, które czytam) Wykreowany przez ciebie Justin bardzo mnie interesuje, ponieważ jest taki tajemniczy, chociaż doskonale go rozumiem, że ma trudności z zaufaniem ludziom, ale mam nadzieję że Katy zaufa :) Super!

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy30.5.13

    uwielbiam to opowiadanie <3 <3 szkoda ze taki krótki :< z niecierpliwością czekam na następny <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że rozdziały pojawiają się tak rzadko, ale masz rację, nie pisz nic na siłę. Wtedy wychodzi wszystko inaczej niż sobie zaplanowaliśmy i czasami może wyjść z tego zupa maślana, której nikomu nie chce się czytać. :D Wiesz, warto było tyle czekać, bo widać po tym rozdziale, że po krótkiej przerwie złapałaś wenę i napisałaś cudny rozdział. Jest chyba nawet lepszy od poprzedniego. I wiesz, według mnie to opowiadanie już pokazuje co jest w życiu ważne. Podoba mi się to. Twoje opowiadanie jest bardzo wartościowe i piękne.
    Bardzo spodobał mi się ten moment, w którym Katy otwierała to pudełko. Świetnie to opisałaś, bardzo interesująco i uczuciowo. Jestem ciekawa czy uda jej się odnaleźć tatę. Dobrze, ze ma przy sobie Justina, który ją wspiera. Może pomoże jej w poszukiwaniach. I jestem też bardzo ciekaw tego jak Justin trafił do domu dziecka. A mała Katy jest bardzo słodka i urocza. Fajnie, że wprowadziłaś tą postać do tego opowiadania, bo dzięki niej ta historia staje się momentami bardziej kolorowa i radosna. Dziewczynka poprawia humor. Bo to opowiadanie jest ogólnie smutne, a ona wprowadza taki promyk szczęścia.
    Liczę na to, że kolejny rozdział pojawi się szybciej. :) Życzę Ci dużo, dużo weny. :*
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. TO OPOWIADANIE JEST CUDOWNE!!! Czekam na następny rozdział :P
    Zapraszam do mnie ---> http://lovehatefriendshipfame.blogspot.com/

    @ania95_official
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy3.6.13

    Czekam na NN <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Marcysia;*5.6.13

    Nie martw się, wszyscy czekamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny <3 trochę krótki, ale super :) Justin jest naprawdę kochany i mam nadzieję, że zaufa Katy :>

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały blog. Dziewczyno, twoje opowiadania są wspaniałe!

    OdpowiedzUsuń
  10. -Rozdział jest jak zwykle ŚWIETNY!!! Już nie mogę doczekać się nowego rozdziału ♥♥♥ Uzależniam się♥ Błagam dodaj jak najszybciej NN♥♥♥
    ~~~
    A jakbyś mogła wpadłabyś do mnie :
    http://doyoulovemejustin.blogspot.com
    http://dangerous-meen.blogspot.com
    http://friendship-or-love-or-something-more.blogspot.com : i tak wiem że nikt nie wejdzie.

    OdpowiedzUsuń