Mieszkanie
w domu dziecka nie jest niczym przyjemnym, a szczególnie wtedy, gdy ma się tam
wrogów, kiedy patrzą na ciebie wzrokiem, który potrafi zabijać, kiedy w oczach
wszystkich mieszkańców stajesz się intruzem, który wtargnął na czyjś teren. Na
początku tak właśnie się czułam, jakbym wtargnęła na teren Clary, która od
pierwszej chwili mnie nienawidziła, a ja nie miałam pojęcia, dlaczego. Teraz
już wiem. Dziewczyna z bogatej rodziny. Była nauczona do życia w dostatku, od
zawsze bawiła się ludźmi, ale straciła to wszystko, ale nadal pragnęła tego,
żeby być na szczycie. Pragnęła pomiatać ludźmi, tak jak kiedyś. Może właśnie
przez nią tak trudno było mi się przyzwyczaić do tego miejsca, może to właśnie
przez nią czułam się tu jak intruz. Nie potrafię zaufać ludziom, nie potrafię,
bo boję się, że znów się sparzę. Nie potrafię się teraz cieszyć z tego, że
wszystko zaczyna się układać. Jeszcze kilka dni temu chciałam uciec, a
najlepiej w ogóle zniknąć z tego świata, a teraz ludzie mnie otaczający są tacy
uprzejmi i mili, że aż nie potrafię wyrazić swojej radości. Myślałam, że dopóki
ja lub Clara nie opuścimy domu dziecka, cięgle będziemy skakać sobie do gardeł,
choć ja nic złego nie zrobiłam. A teraz? Teraz ona chyba odpuściła. Wciąż uważa
się za królową i myśli, że jest lepsza, a tymczasem to jej ochrona przed tym, że
mogłaby się zmienić w naprawdę fajną i miłą dziewczynę. Myślałam, że będę
skazana na życie w odosobnieniu, że będę samotna, że nie będę miała nikogo, z
kim mogłabym porozmawiać, a tymczasem znalazłam tu... przyjaciół – chyba mogę
ich tak nazywać. Co prawda nigdy wcześniej nie byłam z nikim tak blisko, bo
odkąd pamiętam byłam zamknięta w sobie. Może tak po prostu musiało być? To nie
oznacza oczywiście, że pogodziłam się ze śmiercią mamy, bo ta chwila nigdy nie
nadejdzie.
Miałam
nadzieję, że tak już pozostanie na zawsze. Że w moim życiu już nie spotka mnie
żadna nieprzyjemna niespodzianka. Już chyba dość nieszczęść mnie spotkało w
ostatnim czasie. Od dziecka nie miałam łatwo. Wychowywałam się bez ojca, a to
niełatwe. Nawet nie wiem kim był. A teraz straciłam także mamę – jedyną osobę,
którą naprawdę kochałam.
*
Wracając ze
szkoły i rozmyślając o tym, co spotkało mnie w ciągu ostatnich kilku tygodni
doszłam do wniosku, że to wszystko się dzieje naprawdę, że już nic nie zdoła
cofnąć czasu i tych wydarzeń, które sprawiały mi ból. Przypomniałam sobie także
o pudełku, które przywiozłam z mieszkania, gdy Mary mnie tam zawiozła. Szybkim
krokiem zmierzałam do domu dziecka i kiedy tylko się tam znalazłam, poszłam do
swojego pokoju i ucieszyłam się, że nikogo tam nie było. Rzuciłam torbę pod
swoje łóżko i zdjęłam kurtkę. Nie miałam ochoty na obiad, teraz miałam
ważniejsze rzeczy do roboty.
Otworzyłam
moją szafkę i wyjęłam z niej niewielkie pudełko, usiadłam na łóżko i jeszcze
przez chwilę się w nie wpatrywałam, ale po chwili wzięłam głęboki oddech i je
otworzyłam. Nie wiem czego się spodziewałam. Nie wiem, co chciałam tam
zobaczyć. Może liczyłam na jakieś konkretne informacje, może liczyłam, że na
samym wierzchu znajdę karteczkę, na której będzie napisany jego adres. Nie
wiem, naprawdę nie wiem. Było tam wiele papierów, jakieś koperty i kilka
pamiątek – porcelanowy słonik, breloczek do kluczy, a na samym dnie leżało
pudełko, małe czerwone pudełko, które od razu mnie zaciekawiło. Sięgnęłam po
nie i powoli otworzyłam. W środku znajdował się jakiś łańcuszek z medalionem w
kształcie serca. Z jednej strony była wygrawerowana litera E i domyśliłam się,
że chodzi o pierwszą literę imienia mojej mamy, czyli Elizabeth, a po drugiej
stronie widniała litera G, więc podejrzewałam, że może chodzić o mojego ojca.
Ciekawiło mnie, jak miał na imię – Garry, Greg, George... Nie miałam pojęcia.
Medalion był otwierany, więc bez zastanowienia go otworzyłam... Liczyłam na to,
że w środku, będą zdjęcia moich rodziców, jednak znalazłam tam swoje zdjęcie z
okresu, kiedy byłam niemowlęciem. Nic z tego nie rozumiałam i liczyłam na to,
że cała reszta tych wszystkich papierów w czymś mi pomoże. Schowałam medalion
do pudełeczka i odłożyłam na bok, chcąc obejrzeć zawartość kartonika. Kiedy
wyjęłam jedną z kopert, usłyszałam że drzwi do pokoju się otwierają. Schowałam
za plecy karton i spojrzałam w stronę dobiegających odgłosów. W drzwiach
zobaczyłam Justina i małą Katy siedzącą mu na ramionach. Uśmiechnęłam się
nerwowo i jeszcze bardziej starałam się schować pudełko.
-Co robisz? - zapytała mnie Katy, kiedy oboje weszli już do
pokoju.
-A nic ważnego – odpowiedziałam wymijająco.
-Tęskniłam za tobą wiesz – powiedziała z szerokim uśmiechem.
- Justin też tęsknił – dodała, a chłopak się zarumienił.
-Mała... Nie zadzieraj ze mną, bo moje gilgoczące palce na
ciebie napadną – zażartował na co ja również się zaśmiałam.
-Przyszliśmy po ciebie, żebyś się z nami pobawiła –
oznajmiła dziewczynka.
-A w co byś się chciała pobawić? - zapytałam, gdy Justin
zdjął ją ze swoich ramion i posadził obok mnie.
-W dom – powiedziała przytulając się do mnie.
-W dom? Nie wiem czy będę potrafiła.
-Wszystko ci pokażę, tylko muszę iść po swoją lalkę. A potem
musimy iść do pokoju zabaw, bo tam jest kuchnia i inne zabawki.
-No dobrze, to leć po swoją lalkę...
Dziewczynka
wybiegła z pokoju, a ja spojrzałam nieśmiało na Justina, czułam na sobie jego
wzrok i nie do końca wiedziałam o co mu chodzi.
-Co robiłaś? - zapytał wyraźnie zaciekawiony.
-Nic takiego – odpowiedziałam i wzięłam do ręki pudełko i
zaczęłam chować do niego wszystkie rzeczy.
-Pamiątki?
-Tak. Próbuję się dowiedzieć czegoś na temat mojego ojca –
wyznałam.
-Może mogę ci jakoś pomóc? - zaoferował się. - Jeśli chcesz
mogę pomóc ci go odnaleźć.
-Wątpię w to, że możesz. Ja po prostu niczego o nim nie
wiem. Moja mama nigdy mi o nim nie opowiadała. Mówiła tylko, że zostawił ją gdy
dowiedział się, że jest w ciąży, najpierw jej naobiecywał, a potem po prostu ją
zostawił. A ja chyba nie do końca jestem pewna czy chcę go znać, może nie
powinnam go szukać, może moja mama chciała mnie po prostu przed nim ochronić...
- ukryłam twarz w dłoniach i czułam, że do oczu napływają mi łzy. Poczułam, jak
łóżko się ugina i po chwili Justin siedział blisko mnie i obejmował mnie swoimi
ramionami. Nie potrafiłam już dłużej powstrzymywać w swoich łez. Bardziej się w
niego wtuliłam i zaczęłam cicho szlochać.
-Ciii... - szatyn próbował mnie uspokoić. - Twoja mama na
pewno miała powód, żeby nie mówić ci o twoim ojcu, ale moim zdaniem powinnaś go
znaleźć, w końcu on dał ci życie i... - Justin przerwał i czułam jak jego
mięśnie się spinają - ... i nieważne kim był, nieważne jak potraktował twoją
mamę, może cię kochał, ale się bał, sam wiele bym dał za świadomość tego, że
mój ojciec gdzieś jest i możliwe, że mnie kocha – dodał cicho, a ja miałam
wielką ochotę go o wszystko zapytać, ale nie miałam na tyle odwagi, chciałam,
żeby sam się przede mną otworzył. Nie chciałam go do niczego zmuszać, chciałam,
żeby mi zaufał.
Drzwi do
pokoju się otworzyły i myślałam, że to Katy przyszła nas zawołać, ale kiedy w
progu zobaczyłam Clarę, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Nie robiłam nic
złego, ale wiedziałam, że ona nie zareaguje na to najlepiej. Nie myliłam się,
zrobiła się czerwona ze złości i zmroziła mnie wzrokiem. Czułam, że nie
wyniknie z tego nic dobrego. Odsunęłam się od Justina i wstałam z łóżka,
schowałam pudełko do szafki, po czym ją zakluczyłam. Kiedy się odwróciłam,
blondynka wciąż stała w tym samym miejscu i spoglądała to na mnie, to na
Justina i wyraźnie coś analizowała.
-Katy na nas czeka – powiedziałam cicho do chłopaka, który
po chwili wstał i ruszył za mną w stronę wyjścia z pokoju. Clara się odsunęła i
patrzyła na nas, jakbyśmy popełnili jakąś zbrodnię. Kiedy szliśmy korytarzem,
Justin szedł blisko mnie, jakby chciał dodać mi otuchy.
-Nie przejmuj się nią. Nie robiliśmy nic złego, a ona uważa,
że należę do niej, a ja jej nawet nie lubię – wyznał i posłał mi ciepły
uśmiech, który bez zastanowienia odwzajemniłam.
*
Resztę dnia
spędziliśmy na zabawie z małą Katy. Bawiliśmy się długo i próbowaliśmy z
Justinem nieco uszczęśliwić dziewczynkę, co wychodziło nam całkiem nieźle, bo
cały czas się uśmiechała. Szatyn zauważył, że nie jestem w zbyt dobrym
nastroju, ale nie zadawał żadnych pytań, bo wiedział, o co chodzi. Byłam mu
wdzięczna za wszystko. A szczególnie za to, że mnie wspierał. To, co się teraz
działo w moim życiu, nie było łatwe i cieszyłam się, że mam tu kogoś, z kim
mogę o tym wszystkim porozmawiać. Dzień skończył się szybko, razem z Justinem położyliśmy
Katy do łóżka i przeczytaliśmy jej bajkę, gdyż bardzo nas o to prosiła, a my
nie mogliśmy się temu oprzeć. Później wróciłam do swojego pokoju, gdzie była
tylko Nora, która chyba próbowała już zasnąć. Ja również położyłam się na łóżku
i okryłam kołdrą, jednak pewne myśli nie dawały mi odpłynąć w krainę snów.
Przez ostatnie kilka godzin zastanawiałam się, w jaki sposób Justin się tu
znalazł. Sposób, w jaki z nią rozmawiał, kiedy mówił o tym, że chciałby żyć ze
świadomością tego, że jego ojciec żyje i możliwe, że go kocha. Jeszcze nigdy
nic mnie tak nie zaciekawiło. Chciałam poznać jego tajemnicę, ale jednocześnie
się bałam, bałam się tego, że jeżeli będę się próbowała czegoś dowiedzieć, to
on mnie znienawidzi, a przecież tego nie chciałam.
-Nora? Śpisz? - zapytałam cicho.
-Jeszcze nie – na szczęście uzyskałam odpowiedź.
-Muszę z tobą pogadać – zrzuciłam z siebie kołdrę i zeszłam
z łóżka kierując się w stronę leżącej dziewczyny. Usiadłam obok niej i głęboko
westchnęłam.
-Coś się stało? - zapytała.
-Nie... to znaczy tak. To znaczy nie i tak – powiedziałam
zmieszana. - Chodzi o Justina – zaczęłam szeptem bojąc się, że ktoś może nas
usłyszeć. - Czy ty wiesz, dlaczego on tu jest? - zapytałam w końcu.
-Wiem niewiele, bo Justin nikomu o tym nie mówił. Wiem tylko
tyle, że jego matka trafiła na odwyk, a ojciec do więzienia czy jakoś tak. Ale
nie wiem czy to prawda. Kiedyś próbowałam się dowiedzieć, ale on nie chciał ze
mną rozmawiać i był taki przybity tym wszystkim. On nie ufa ludziom, tego
jestem pewna. Bo wiesz, jak człowiek raz zostanie zraniony, to blizny pozostają
na zawsze. Może kiedyś ci powie. Ale dam ci radę, nie naciskaj na niego. Jak
będzie chciał, to się przed tobą otworzy. Każdemu jest trudno. Ale mam
wrażenie, że on jeden przeszedł więcej niż my wszyscy razem wzięci –
stwierdziła i usiadła obok mnie opierając się o ścianę.
-A ty? - zapytała cicho i delikatnie, żeby jej nie urazić.
-Moja historia nie jest zbyt dramatyczna. Ja mam rodzinę. To
znaczy moi rodzice zginęli w wypadku, kiedy byłam mała, ledwo ich pamiętam –
powiedziała zasmucona, ale w jej głosie nie było słychać żadnej rozpaczy czy
bólu. Miałam wrażenie, że Nora już się z tym pogodziła. Ja też chciałam już
mieć to za sobą. Chciałam nareszcie pogodzić się z rzeczywistością. - Wychowywała
mnie babcia, ale trzy lata temu rozchorowała się i trafiła do domu opieki, a ja
jestem tutaj. Mając świadomość, że mam rodzinę jest mi nieco łatwiej. Wiesz,
nie jestem sama – chociaż w pokoju było już ciemno, czułam, że dziewczyna
właśnie w tym momencie się uśmiecha.
-Dziękuję, że mi zaufałaś – uśmiechnęłam się i przytuliłam
dziewczynę, która cicho się zaśmiała.
Drzwi do
pokoju się otworzyły i w całym pomieszczeniu rozbłysło światło lampy. To była
Clara, która właśnie wróciła. Postanowiłam wrócić na swoje łóżko wiedząc, że
moja rozmowa z Norą nie może dłużej trwać, gdyż w pokoju była dziewczyna, za
którą obie nie przepadałyśmy. Pożegnałam się i wróciłam na swoje łóżko.
Chciałam zasnąć, ale nie było to łatwe, gdyż wciąż rozmyślałam o tym, co Justin
przed wszystkimi ukrywa. Chciałam, żeby mi zaufał i opowiedział o tym, co go
spotkało. Chciałam być częścią jego życia. Chciałam mu pomóc tak, jak on pomógł
mi.
~~*~~
Wiem, że rozdziały na tym blogu pojawiają się bardzo rzadko, za co bardzo przepraszam, ale nie mam zamiaru pisac czegoś na siłę, a chcę żeby to opowiadanie wyszło tak, jak to sobie zaplanowałam, chcę, żeby pokazywało, co jest w życiu ważne i mam nadzieję, że w następnych rozdziałach uda mi się Wam to wszystko jakoś przekazac.
Możliwe, że następny rozdział dodam dopiero w wakacje (Boże, jak to brzmi i jak ten czas leci), ale jeżeli mi się coś uda napisac szybciej to na pewno od razu to dodam! :)
Dziękuję za cierpliwośc i wyrozumiałośc.
Kocham Was :)
#HappyBdayJazzyFromBeliebers
Podoba mi sie:)
OdpowiedzUsuńWiesz... twoje wszystkie opowiadania mają w sobie coś niezwykłego, coś co różni je od wszystkich. One mają inną fabułe, Justin nie jest w nich jakimś kryminalistą, a tych opowiadań to jest teraz w cholere dużo. Twoje takie nie są, w nich Justin jest normalnym chłopakiem nie zabijającym wszystkich których spotka.
OdpowiedzUsuńWiem, że nawet jeżeli będziesz dodawać rozdziały raz na dwa miesiące, to ja tyle przeczekam. Poczekam, bo zakochałam się w twoich opowiadaniach.Zawsze po przeczytaniu prologu, już wiem że będzie się różniło od innych.
Okej, nie będe się za dużo rozpisywać, bo jestem na telefonie i ciągle mylą mi się literki.
Pozdrawiam i kocham. <3
@jb4ever9994
Nareszcie dodałaś rozdział,bardzo mi się podoba (zresztą jak wszystkie twoje blogi, które czytam) Wykreowany przez ciebie Justin bardzo mnie interesuje, ponieważ jest taki tajemniczy, chociaż doskonale go rozumiem, że ma trudności z zaufaniem ludziom, ale mam nadzieję że Katy zaufa :) Super!
OdpowiedzUsuńuwielbiam to opowiadanie <3 <3 szkoda ze taki krótki :< z niecierpliwością czekam na następny <3 ;*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że rozdziały pojawiają się tak rzadko, ale masz rację, nie pisz nic na siłę. Wtedy wychodzi wszystko inaczej niż sobie zaplanowaliśmy i czasami może wyjść z tego zupa maślana, której nikomu nie chce się czytać. :D Wiesz, warto było tyle czekać, bo widać po tym rozdziale, że po krótkiej przerwie złapałaś wenę i napisałaś cudny rozdział. Jest chyba nawet lepszy od poprzedniego. I wiesz, według mnie to opowiadanie już pokazuje co jest w życiu ważne. Podoba mi się to. Twoje opowiadanie jest bardzo wartościowe i piękne.
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się ten moment, w którym Katy otwierała to pudełko. Świetnie to opisałaś, bardzo interesująco i uczuciowo. Jestem ciekawa czy uda jej się odnaleźć tatę. Dobrze, ze ma przy sobie Justina, który ją wspiera. Może pomoże jej w poszukiwaniach. I jestem też bardzo ciekaw tego jak Justin trafił do domu dziecka. A mała Katy jest bardzo słodka i urocza. Fajnie, że wprowadziłaś tą postać do tego opowiadania, bo dzięki niej ta historia staje się momentami bardziej kolorowa i radosna. Dziewczynka poprawia humor. Bo to opowiadanie jest ogólnie smutne, a ona wprowadza taki promyk szczęścia.
Liczę na to, że kolejny rozdział pojawi się szybciej. :) Życzę Ci dużo, dużo weny. :*
Pozdrawiam ;3
TO OPOWIADANIE JEST CUDOWNE!!! Czekam na następny rozdział :P
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ---> http://lovehatefriendshipfame.blogspot.com/
@ania95_official
xoxo
Czekam na NN <33
OdpowiedzUsuńNie martw się, wszyscy czekamy ;)
OdpowiedzUsuńświetny <3 trochę krótki, ale super :) Justin jest naprawdę kochany i mam nadzieję, że zaufa Katy :>
OdpowiedzUsuńWspaniały blog. Dziewczyno, twoje opowiadania są wspaniałe!
OdpowiedzUsuń-Rozdział jest jak zwykle ŚWIETNY!!! Już nie mogę doczekać się nowego rozdziału ♥♥♥ Uzależniam się♥ Błagam dodaj jak najszybciej NN♥♥♥
OdpowiedzUsuń~~~
A jakbyś mogła wpadłabyś do mnie :
http://doyoulovemejustin.blogspot.com
http://dangerous-meen.blogspot.com
http://friendship-or-love-or-something-more.blogspot.com : i tak wiem że nikt nie wejdzie.