To była
ciężka noc. Już kiedy zasypiałam, byłam niespokojna i czułam, że wydarzy się
coś złego. Zasnęłam i pierwszy raz od dłuższego czasu przyśniła mi się moja
mama. Bałam się. Kiedy zobaczyłam ją we śnie, przeraziłam się, była cała we
krwi, jej rozcięta twarz była przerażająca. W dłoniach miała powbijane odłamki
szkła. Domyśliłam się, że to po tym wypadku tak wyglądała. Bałam się jej. Ale
nie to było najgorsze. Znowu obudziło się we mnie poczucie winy, że to przeze
mnie. Miałam cudowne życie, chociaż wychowywałam się bez ojca, mama świetnie
sobie radziła. Ale mi wciąż było mało, żyłam jak księżniczka, wiek dojrzewania
mnie zmienił i może gdyby nie moje głupie i bezmyślne zachowanie, byłabym teraz
w zupełnie innym miejscu, może wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej.
W środku
nocy udałam się do kuchni, gdyż bałam się ponownie zasnąć. Zagrzałam sobie
szklankę mleka i usiadłam przy oknie, po czym zaczęłam wpatrywać się w gwiazdy.
Robiłam to dopóki nie usłyszałam kroków dobiegających z korytarza. Kiedy do
pomieszczenia ktoś wszedł i zapalił światło, odwróciłam się, jednak
pożałowałam, gdy zobaczyłam, że to Clara, nadal źle na nią reagowałam. Nie
chciałam żadnej wojny, chciałam tylko w spokoju przeżyć ten czas w domu
dziecka, nie chciałam mieć wrogów, ale ona wszystko rozumiała zupełnie odwrotnie,
jakby myślała, że staram się odebrać jej pozycję, a tak przecież nie było.
-Też nie możesz spać? - usłyszałam z jej ust, co mnie
zdziwiło.
-Jak widać – odpowiedziałam obojętnie.
-Mogę się dosiąść? - zapytała.
-Pewnie – uśmiechnęłam się zachęcająco.
Dziewczyna
usiadła obok mnie i spojrzała w niebo. Nie wiedziałam, co się za chwilę
wydarzy, spodziewałam się kolejnej kłótni, ale wszystko potoczyło się zupełnie
inaczej.
-Wiesz, kiedy się tu pojawiłaś, wszystko się zmieniło –
zaczęła – zrobiło się miło, wszyscy zaczęli się uśmiechać, jakbyś wniosła jakąś
radość do tego domu, a ja nie mogłam tego znieść. Wiedziałam, że tego nie
chcesz, że robisz to trochę nieświadomie, bo jesteś po prostu taką grzeczną
dziewczynką, którą wszyscy uwielbiają i właśnie to mnie w tobie denerwowało. Ja
zawsze byłam zła, niemiła i irytująca, nie miałam przyjaciół, a tutaj chciałam
wszystkimi rządzić, chociaż wiedziałam, że ludzie się mnie po prostu boją. Nie
wiedziałam, dlaczego to robię i właśnie ty mi to uświadomiłaś. Zawsze miałam
wszystko – pieniądze, zabawki, co tylko chciałam, a tutaj tak nie było. Tutaj
jest zupełnie inaczej, tutaj trzeba walczyć o pozycję. Ja nad nią pracowałam
bardzo długo, a ty tu przyszłaś i wszyscy od razu cię polubili – blondynka na
mnie spojrzała, a ja byłam tak zszokowana jej wyznaniem, że zupełnie nie
wiedziałam, co mogłabym zrobić, albo powiedzieć.
-Myślę, że gdybyś się więcej uśmiechała i była milsza,
wszyscy byliby mili dla ciebie, a ty nie musiałabyś się starać. Na początku
było mi ciężko. Tutaj jest tak wiele ludzi, wszyscy są taką jakby rodziną, a ja
nie jestem przyzwyczajona do tłumu, zawsze byłam tylko ja i moja mama. Ale
zrozumiałam, że muszę się z tym pogodzić. Mam nową rodzinę, którą zaczynam
kochać – uśmiechnęłam się.
-Więc – powiedziała cicho. - Dziękuję i przepraszam –
zmieszała się i podrapała w skroń.
-Pierwszy raz to powiedziałaś komukolwiek? - zapytałam z
uśmiechem.
-Pierwszy może nie, ale na pewno mówiłam to niewiele razy –
zaczerwieniła się i odwróciła wzrok. - I jeszcze jedno, jakby coś, to ta
rozmowa nie miała miejsca – zagroziła, na co ja się zaśmiałam.
-Stara Clara wróciła, a już byłaś taka miła – pokręciłam
głową z dezaprobatą. Na jej ustach pojawił się cień uśmiechu, a ja zrozumiałam,
że blondynka jednak nie jest taką złą dziewczyną, może tylko nieco zagubioną.
*
Przez
resztę nocy nie spałam i rozmyślałam. Rano, około ósmej wyszłam z pokoju i
udałam się do łazienki. Większość domowników jeszcze spała. Wykonałam poranne
czynności, po czym wróciłam do pokoju. Clara się obudziła, ale ze mną nie
rozmawiała, udawała, że to co wydarzyło się w nocy, w ogóle nie miało miejsca,
ale ja wiedziałam, że to ją w jakiś sposób zmieniło.
Poszłam na
stołówkę, gdzie było tylko kilka osób, usiadłam na swoim miejscu. Nie było ani
Justina, ani Katy, co mnie zdziwiło, bo oni zawsze wstawali bardzo wcześnie.
Zjadłam śniadanie i kiedy już miałam wychodzić, do jadalni wbiegła dziewczynka,
a zaraz za nią przyszedł szatyn.
-Katy! - krzyknęła dziewczynka i od razu wywołała uśmiech na
mojej twarzy.
-Cześć Słoneczko – pocałowałam ją w czoło.
-Cześć – przywitał się Justin.
-Cześć – odpowiedziałam z uśmiechem.
-Idziemy dzisiaj na świąteczne zakupy – powiedziała
uradowana.
-I spotkasz się ze Świętym Mikołajem w centrum handlowym –
dodał chłopak. - List napisałaś? - zapytał.
-Tak, już chyba miesiąc temu. Carmen mi pomogła.
-Na co masz ochotę? - zapytałam. - Kanapka z dżemorem?
-Tak! - powiedziała uradowana.
*
Około
godziny jedenastej wyszliśmy z domu dziecka do centrum handlowego. Ja, Justin i
Katy. Nora miała iść z nami, ale coś jej wypadło i przed świętami chciała
jeszcze odwiedzić swoją babcię, bo po naszej ostatniej wizycie poczuła się
nieco gorzej.
Całe
centrum handlowe było w świątecznym wystroju, choć do świąt było jeszcze trochę
czasu. Mała Katy strasznie się ucieszyła na widok tych wszystkich ozdób, widać
było, że jest szczęśliwa. Na początku weszliśmy do sklepu z ubraniami, a potem
się rozdzieliliśmy. Justin poszedł z Katy, a ja sama. Nie miałam zamiaru
wszystkim kupować prezentów. Tylko tym najbliższym, a poza tym nie miałam wielu
pieniędzy. Tylko to, co zaoszczędziłam i co znalazłam w swojej skarbonce. Dla
Katy kupiłam pluszowego misia, wiedziałam, że jej się spodoba. Dla Nory
kolczyki, takie duże i kolorowe. Mimo wszystko kupiłam też kolczyki dla Clary,
pomyślałam, że zrobi jej się miło. Miałam jednak problem z tym, co kupić
Justinowi i swoją jedyną nadzieję pokładałam w tym, że mała Katy jakoś mi
pomoże, inaczej będzie źle.
Spotkaliśmy
się w umówionym miejscu i usiedliśmy na ławce, żeby nieco odpocząć. Niedaleko
zbierała się już kolejka do Świętego Mikołaja.
-To co Katy? Idziesz już się ustawić? - zapytałam. - Mikołaj
powinien za chwilę być.
-Nie chcę iść tam sama – powiedziała łapiąc mnie za rękę.
-To ja pójdę z tobą, ok? A Justin tu chwilę posiedzi i
poczeka – uśmiechnęłam się.
Wstałyśmy i
udałyśmy się do kolejki. Byłyśmy chyba siódme. Katy trzymała mnie za rękę i
chyba była zdenerwowana.
-Masz swój list? - zapytałam.
-Tak – odpowiedziała.
-Ej, czemu jesteś taka smutna? - ukucnęłam obok niej i
odgarnęłam jej włosy do tyłu.
-Bo Mikołaj znowu nie spełni mojego życzenia.
-Dlaczego tak myślisz?
-Bo w tamtym roku nie spełnił mojego życzenia – wyznała
zasmucona.
-Słonko – przytuliłam ją do siebie. - Niektóre życzenia
wymagają czasu – pocałowałam ją w czoło.
-Tak myślisz?
-No pewnie – uśmiechnęłam się. - I musisz mi pomóc. Nie
wiesz o czym marzy Justin? Co on by chciał dostać od Mikołaja? - zapytałam. -
Bo skoro już tu jesteśmy, to może Mikołaj spełni i jego życzenie.
-Justin chciałby chyba dostać samochód – stwierdziła.
-Wydaje mi się, że Mikołaj nie daje takich drogich
prezentów. A może coś mniejszego?
-Justin ma swoją ulubioną koszulkę i na niej jest zdjęcie
jakiegoś zespołu, ale to już jest bardzo stara koszulka, więc przydałaby mu się
nowa, może to by mu się spodobało.
-A wiesz jaki to zespół? - zapytałam.
-Nie – powiedziała zasmucona. - Ale widziałam na wystawie
płytę. Później ci pokażę – odetchnęłam z ulgą, wiedziałam, że mała Katy pomoże
mi w kupieniu prezentu, teraz wystarczyło tylko poszukać koszulki.
*
Zbliżała
się nasza kolej do Mikołaja. Katy była zdenerwowana. Ciekawiło mnie, co jest w
jej liście, bo bardzo chciałam, żeby dostała to o czym marzy i liczyłam na to,
że uda mi się tego w jakiś sposób dowiedzieć. W końcu nadeszła kolej na nas,
dziewczynka podeszła nieśmiało do uśmiechniętego mężczyzny przebranego za
świętego. Wskoczyła mu na kolana i się do niego przytuliła. Ja natomiast
stanęłam z boku i się temu przyglądałam. Zerknęłam na Justina, uśmiechnął się
do mnie, a ja odwzajemniłam gest. Katy dość długo rozmawiała z Mikołajem, a na
koniec dała mu słodkiego buziaka w policzek i podała mu swój list. Zeskoczyła z
kolan i podbiegła do mnie, po czym mocno się do mnie przytuliła. Oderwała się i
bez słowa pobiegła do Justina, chciałam ruszyć za nią, ale przebrany mężczyzna
mnie zatrzymał.
-Panienko, poczekaj chwilkę! - odwróciłam się do niego i
podeszłam. - Ta dziewczynka jest bardzo nieszczęśliwa, a ja gdybym mógł
spełniłbym jej życzenie. Ona potrzebuje rodziców, to jej największe marzenie –
uśmiechnął się niepewnie, widać było, że próbował mi coś uświadomić, ale ja
nawet nie znałam przeszłości tej małej dziewczynki, która z pozoru wyglądała na
szczęśliwe i beztroskie dziecko, ale tak naprawdę kryła w sobie wiele smutku. -
A ty i ten młodzieniec bardzo do siebie pasujecie – puścił mi oczko, na co się
zaśmiałam i po chwili odeszłam.
Wróciłam do
Katy i Justina, po czym usiadłam obok nich. Dziewczynka się uśmiechała, na
pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że jest bardzo szczęśliwa, mimo że
prawda była zupełnie inna.
-Katy, a może masz ochotę na kremówkę? - zapytałam.
-Tak! - powiedziała uradowana. Wyjęłam z portfela banknot i
jej go podałam. - To leć sobie kup, tam naprzeciwko jest jakaś kawiarenka –
dałam jej całusa w czółko i wskazałam na szyld kawiarni.
-Zaraz wracam – krzyknęła.
Westchnęłam
i uśmiechnęłam się do niej. Nie mogłam tego wszystkiego zrozumieć, nie
wiedziałam, dlaczego taka mała i kochana dziewczynka jak Katy jest w domu
dziecka i pomimo tego, że powinna mieć beztroskie dzieciństwo, jest tak
nieszczęśliwa. Spojrzałam na Justina, liczyłam na to, że od niego się czegoś
dowiem.
-Wiesz co było w liście Katy do Mikołaja? - zapytałam
wprost.
-Oczywiście – odpowiedział bez zastanowienia. - Katy pragnie
tylko jednego i nie musiałem czytać jej listu, żeby o tym wiedzieć – zaczął. -
Ona pragnie mieć rodziców – wyznał. - Mała trafiła do domu dziecka, bo jej
rodzice zginęli w wypadku samochodowym, jechali całą rodziną, ona jej rodzice i
jej straszy brat. Wszyscy zginęli na miejscu, ona jedyna się uratowała i miała
jedynie kilka zadrapań, wszyscy mówili, że to cud, że przeżyła i może
faktycznie tak było. Oprócz swoich rodziców i brata Katy nie miała żadnej
rodziny, która mogłaby się nią zaopiekować, dlatego trafiła do domu dziecka.
Ona jest jeszcze mała, więc ma duże szanse na adopcję, chociaż większość rodzin
woli noworodki. Katy marzy o rodzinie, marzy o tym, żeby ktoś się nią
zaopiekował i ją pokochał – Justin opowiadał o tym wszystkim dość spokojnie,
ale ja nie mogłam tego słuchać. Było mi źle. Ja miałam 16 lat, prawie 17, a robiłam wielką tragedię
z tego, że trafiłam do domu dziecka, więc co musiała czuć tak mała dziewczynka,
która w jednej chwili straciła całą swoją rodzinę i została sama na tym
świecie. - Kiedyś jakaś rodzina chciała ją zaadoptować, Katy mieszkała u nich
przez dwa tygodnie i wiesz jak to jest, małe dzieci bardzo szybko się
przywiązują do ludzi i tak było też z nią. Niestety oddali ją z powrotem, bo
stwierdzili, że chcą młodsze dziecko. Katy strasznie to przeżyła i było z nią
ciężko. Dla takiego małego dziecka to straszny cios, a ona jest naprawdę
wrażliwa i kochana, zresztą już pewnie zdążyłaś się o tym przekonać...
-Taka mała dziewczynka wycierpiała tak wiele – powiedziałam
łamiącym się głosem. - Dlaczego Bóg karze takie dzieci? Dlaczego to takie
niesprawiedliwe? Przecież ona na to nie zasłużyła – powiedziałam wybuchając
płaczem.
-Ciii... - poczułam ramiona Justina oplatające mnie w talii.
- Nie płacz, zobacz – powiedział wskazując na uśmiechniętą dziewczynkę idącą z
kremówką, miała trochę kremu na ustach i policzku i wyglądała tak słodko – ona
potrzebuje miłości, a my musimy zrobić wszystko, żeby ona była szczęśliwa –
uśmiechnął się patrząc mi w oczy. - Ty też wiele wycierpiałaś, ja również –
spuścił głowę – ale musimy jej pokazać, że jesteśmy silni i razem damy radę –
powiedział pewnie.
-Zobaczcie co mam – krzyknęła już z daleka Katy. Podeszła do
nas powoli i usiadła pomiędzy nas. - Chcecie spróbować? - zapytała.
-Nie Słoneczko, zjedz sama – powiedziałam z uśmiechem
wycierając jej policzki ubrudzone kremem. Spojrzałam na Justina z uśmiechem, a
chłopak odwzajemnił mój gest.
*
Każdy
posiada własną historię. Coraz bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu. Każdy
człowiek przeszedł przez coś, co pozostawiło ślady na jego życiu, ślady, które
już nigdy nie znikną. Każdy przeżył coś, co już na zawsze ukształtowało jego
osobowość. W domu dziecka wszyscy jesteśmy tacy sami, a zarazem zupełnie inni.
Potrzebowałam czasu, żeby to zrozumieć. Ale teraz już to wszystko wiem i
rozumiem, a co najważniejsze – nareszcie pogodziłam się ze swoim losem.
~~*~~
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM
Wiem, że bardzo długo nie było rozdziału, ale niestety powodem tego jest brak weny. I to pewnie widac, bo rozdział jest beznadziejny.
Zastanawiam się nawet nad zawieszeniem bloga, bo jak na razie nie widzę sensu w tym, że miałabym nadal kontynuowac pisanie, skoro nie mam weny...
Chcę, żeby to opowiadanie było takie jak sobie zaplanowałam, więc może faktycznie lepiej będzie, jeśli zawieszę na razie bloga.
Zastanowię się nad tym.
I PROSZĘ! JEŚLI TO CZYTASZ, DODAJ KOMENTARZ, DLA CIEBIE TO TYLKO CHWILA, A DLA MNIE TO BARDZO WAŻNE, CHCĘ WIEDZIEC, CZY JEST JESZCZE JAKIŚ SENS NA PISANIE TEGO OPOWIADANIA. Z GÓRY DZIĘKUJĘ :)
Mi bardzo podoba sie blog :)))) i czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej mi się to podoba ! :D Uwielbiam to jak piszesz < 3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Nawet ja się rozpłakałam jak Justin mówił o małej Katy. Biedna... Ich trójka mogłaby stworzyć świetną rodzinę. Oby się szybko w sobie zakochali Justin i Katy :) Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńugh...proszę nie zawieszaj tego opowiadania ! Uwielbiam je ! <3 Ten rozdział był taki piękny ! Dużo, dużo weny !
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest świetne :) Czekam na kolejny i mam nadzieje że będziesz kontynuowała pisanie bloga :D
OdpowiedzUsuńŚwietny. :) Czekam na nn. :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny rozdział! Czekam na dalszy ciąg <3 Mam nadzieję, że wena szybko do Ciebie wróci!
OdpowiedzUsuńI liczę na to, że ta trójka stworzy razem cudowną i kochającą rodzinę :)
To takie kochane, że się tak przejęła tą małą Katy ( swoją stroną jak sobie ją wyobrażam, to jest taka słodziutka <3 ) no i cieszę się, że z tą Clarą sobie wyjaśniła Katy. Jestem ciekawa jak potoczy się znajomość dziewczyny i Justina. Czekam na nowy rozdział, niecierpliwie <3
OdpowiedzUsuńSam.
Czytam♥
OdpowiedzUsuńmatko jak mi się fajnie czytało świąteczny rozdział początkiem sierpnia hahahah tak miło na sercu się zrobiło.
OdpowiedzUsuńnie zawieszaj, jest świetnie <3
Dopiero znalazlam tego bloga, strasznie wciaga. Ciekawa fabula! :) Niecierpliwie czekam na nowy rozdzial. :D
OdpowiedzUsuńhej! :) Dziewczyno, masz talent do pisania :o trafiłam na Twojego bloga, całkowicie przypadkowo :) ale jest ono jedyne w swoim rodzaju :) w każdym opowiadaniu, każdy ma swoją rodzinę itd, a ty, chyba jako jedyna, masz całkiem inne spojrzenie :) opowiadanie jest cudowne <3 wiadomo że chciałabym, żebyś nie zawieszała bloga, ale sama mam dwa opowiadania i wiem, że czasami jest ciężko :) Mam nadzieję, że wena jeszcze przyjdzie, nie przejmuj się obraźliwymi komentarzami, bo ludzie narzekają, a sami nie wiedzą jak jest :) CZYTAM I CZEKAM NA NN Z NIECIERPLIWOŚCIĄ! :* pozdrawiam i mam nadzieję, że pomimo przeszkód, nie zawiesisz bloga :)
OdpowiedzUsuńJest mega! Nie usuwaj ani nie zawieszaj! :)
OdpowiedzUsuńEeej no prosze nie zawieszaj ;c rozdziały wcale nie są beznadziejne, każdy jest świetny na swój sposób ;) czytam, czytam ii będę czytać, co do tego nie ma wątpliwości ;) jeeesteśmy z Tobą ♥
OdpowiedzUsuńRebecca xoxo
NIE MOZESZ ZAWIESIĆ TEGO BLOGA! <3 ehhh, jest boski i tyle czekalam na rozdzial :) proszę Cię, pisz dalej i nie zawieszaj go.. :c ŻYCZĘ WENY I CZEKAM NA ROZDZIAŁ! :* A i rozdzial wcale nie jest beznadziejny! Może troche krotki ale taki słodki! *__* Love, Magda.
OdpowiedzUsuńAWW *.* tak strasznie mi jest ich szkoda ; c ja mam rodzine .. A oni.. Nir moge patrzec na czyjesc cierpienie. Gdy to czytam to wyobram sobie ze jestem tam z nimi i czuje to co oni. To cudowne uczucie.. Wszystkir autorki blogow wmawiaja sb ze nie maja weny lub daremy rodzila. A to nie prawda. Piszesz wspaniale ,masz cudowna wyobraznir i pogodz sie z tym kochana : * TO JESF MOJ ULUBIONY BLOG. Czekam na rodzialy z niecierpliwoscia. Masz naprawde duzo fanow. Duzo psob to czyta. Jesli zawiesisz.. Mozesz ich stracic.
OdpowiedzUsuńMoja Droga Autorko
OdpowiedzUsuńczytając Twoje opowiadanie śmiałam się, przeżywałam, nie raz zrobiło mi się przyjemnie ciepło :) Masz dar przeobrażania obrazów własnej wyobraźni w malownicze zdania. Stworzyłaś w mojej głowie całkiem zgrabną rzeczywistość, bardzo wciągającą i sensualną. Wracając do sedna sprawy, jestem pod wrażeniem lekkości pióra, składni oraz treści. To opowiadanie jest naprawdę dobre. NAPRAWDĘ DOBRE. Pozdrawiam
Hej kochana !
OdpowiedzUsuńZacznę od tego,że masz niesamowity talent i dar...
Wszystkie Twoje opowiadania są niesamowite,wszystkie są inne.
To również jest całkowicie inne niż wszystkie.
Postaraj się nie zawieszać bloga...może wena Ci wróci...
Ja nie będę na Ciebie naciskać.Zrobisz jak uważasz...
Musisz tylko wiedzieć,że masz wielu fanów,którzy nie opuszczą Cię,cokolwiek zrobisz...Jesteśmy z Tobą !
Zapraszam również do mnie
the-other-side-jb.blog.pl
Jesteś cudowną pisarką. Proszę, nie kończ ani nie zawieszaj tego bloga. Wiem, jak z tym jest, zakończysz go jakiś czas po zawieszeniu. Takiego talentu nie można marnować, już kiedyś Ci to pisałam. To opowiadanie jest świetne, czytam wszystkie Twoje blogi, ze wszystkimi jestem emocjonalnie związana, zapewne nie tylko ja. Nie rób nam tego i nie odchodź... Mam nadzieję, że znajdziesz wenę. Trzymam kciuki za Ciebie, pamiętaj, że Cię wspieramy.
OdpowiedzUsuńŚwietny proszę cię nie zawieszaj bloga bo się powiesze załamie i wgl ;( Czekam na nn a rozdział genialny ♥
OdpowiedzUsuńdziś przeczytałam całego bloga i nie było rozdziału przy czytaniu którego nie płakałbym..... Jesteś świetna w tym co robisz i myślę że zawieszenie tego bloga będzie błędem.... wiele osób pewnie wtedy odejdzie a tego pewnie nie chcesz... moim zdaniem twój blog jest świetny :) zadziwiające jest dla mnie to że możesz tak świetnie pisać i tego nie doceniać.... uważam że w każdej wolnej chwili powinnaś starać się coś napisać... musisz pamiętać o tym że my przyjmiemy każdy rozdział czy będzie gorszy czy lepszy... dla nas będzie ważne to że w ogóle starałaś się coś napisać.... pozdrawiam i z całego serca życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńNa kolejny rozdział czekam z niecierpliwością ;*
To opowiadanie jest nieziemskie. Nie zawieszaj bloga, jest naprawdę niebiański. To jeden z moich ulubionych.
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny <3 KC <3
Rozdział genialny, jak wszystkie. I proszę nie zawieszaj, i tak rozdziały pojawiają się rzadko.
OdpowiedzUsuńCo ty pierdolisz rozdziały są zajebiste zawieszeniem tego zrobisz najgłupszy błąd swojego życia <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jak każdy Twój! Jesteś boska, uwielbiam tego bloga i niecierpliwie czekam na nn, dodaj już proszę!
OdpowiedzUsuńO nie skarbie. Nawet nie probuj zawieszac tego bloga. Kocham to opowiadanie i bede czekala na kazdy rozdzial tak dlugo ile bede musiala. I nie gadaj mi tu ze twoje rozdzialy sa beznadziejne bo sa super x czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńMasz talent !! Nie przestawaj pisac ^^
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Justin powie swoja historie i ze beda razem *O*
Ze jak Justin bd pelnoletni to Katy odda mu swoje mieszkanie i potem do niego ucieknie. I ze mala Katy zostanie adoptowana.
A justin i Katy bd razem szvzrsliwi i wgl.
Aaa.. Kocham tego bloga ; **
Tylko nas troche zaniedbulesz dodajac nn co miesiac -,-"
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Nie myślałam, że ten rozdział został już tak dawno dodany. Straciłam poczucie czasu. wybacz mi to długie spóźnienie. Wstyd mi. :c Jeszcze raz przepraszam.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, nie wiem co Ci się w nim nie podoba. Jest smutny i mam wrażenie, że jakby taki przełomowy. Katy w końcu pogodziła się ze sowim losem, a o to w końcu chodziło. Została wyjaśniona historia małej Katy i wreszcie Cara na spokojnie wyjaśniła dziewczynie o co jej chodzi. Może teraz będzie lepiej?
Ja nie rozumiem jak można wziąć małe dziecko do adopcji, a potem je oddać. Co za brak odpowiedzialności i zero wrażliwości. Biedna Katy. Taka mała, a tyle już przeszła.
Może Katy i Justin będą razem i zaadoptują małą Katy? :D
Smutny ten rozdział, ale był on potrzebny.
Ja się nie zgadzam na zawieszenie tego bloga! Rozumiem, że nie masz weny, ale boję się, że jak go zawiesisz, to już nie wrócisz. Lepiej zostaw go tak jak jest, a gdy poczujesz przypływ weny, to od razu coś napisz i tu wstaw. Choćby miały minąć dwa miesiące. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się tu nowy rozdział. I na escape-from-love. Bo tego rozdziału na drugim blogu nie mogę się bardziej doczekać. :D Bo zostawiłaś nas w takiej niepewności. :D
Życzę Ci jak największej weny i chęci do pisania rozdziałów. :)
Zapraszam do siebie na dwudziesty rozdział. :)
Pozdrawiam :*
http://otchlan-czasu.blogspot.com/
to jest takie piękne <3
OdpowiedzUsuń