31.7.13

Rozdział 8



            To była ciężka noc. Już kiedy zasypiałam, byłam niespokojna i czułam, że wydarzy się coś złego. Zasnęłam i pierwszy raz od dłuższego czasu przyśniła mi się moja mama. Bałam się. Kiedy zobaczyłam ją we śnie, przeraziłam się, była cała we krwi, jej rozcięta twarz była przerażająca. W dłoniach miała powbijane odłamki szkła. Domyśliłam się, że to po tym wypadku tak wyglądała. Bałam się jej. Ale nie to było najgorsze. Znowu obudziło się we mnie poczucie winy, że to przeze mnie. Miałam cudowne życie, chociaż wychowywałam się bez ojca, mama świetnie sobie radziła. Ale mi wciąż było mało, żyłam jak księżniczka, wiek dojrzewania mnie zmienił i może gdyby nie moje głupie i bezmyślne zachowanie, byłabym teraz w zupełnie innym miejscu, może wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej.
            W środku nocy udałam się do kuchni, gdyż bałam się ponownie zasnąć. Zagrzałam sobie szklankę mleka i usiadłam przy oknie, po czym zaczęłam wpatrywać się w gwiazdy. Robiłam to dopóki nie usłyszałam kroków dobiegających z korytarza. Kiedy do pomieszczenia ktoś wszedł i zapalił światło, odwróciłam się, jednak pożałowałam, gdy zobaczyłam, że to Clara, nadal źle na nią reagowałam. Nie chciałam żadnej wojny, chciałam tylko w spokoju przeżyć ten czas w domu dziecka, nie chciałam mieć wrogów, ale ona wszystko rozumiała zupełnie odwrotnie, jakby myślała, że staram się odebrać jej pozycję, a tak przecież nie było.
-Też nie możesz spać? - usłyszałam z jej ust, co mnie zdziwiło.
-Jak widać – odpowiedziałam obojętnie.
-Mogę się dosiąść? - zapytała.
-Pewnie – uśmiechnęłam się zachęcająco.
            Dziewczyna usiadła obok mnie i spojrzała w niebo. Nie wiedziałam, co się za chwilę wydarzy, spodziewałam się kolejnej kłótni, ale wszystko potoczyło się zupełnie inaczej.
-Wiesz, kiedy się tu pojawiłaś, wszystko się zmieniło – zaczęła – zrobiło się miło, wszyscy zaczęli się uśmiechać, jakbyś wniosła jakąś radość do tego domu, a ja nie mogłam tego znieść. Wiedziałam, że tego nie chcesz, że robisz to trochę nieświadomie, bo jesteś po prostu taką grzeczną dziewczynką, którą wszyscy uwielbiają i właśnie to mnie w tobie denerwowało. Ja zawsze byłam zła, niemiła i irytująca, nie miałam przyjaciół, a tutaj chciałam wszystkimi rządzić, chociaż wiedziałam, że ludzie się mnie po prostu boją. Nie wiedziałam, dlaczego to robię i właśnie ty mi to uświadomiłaś. Zawsze miałam wszystko – pieniądze, zabawki, co tylko chciałam, a tutaj tak nie było. Tutaj jest zupełnie inaczej, tutaj trzeba walczyć o pozycję. Ja nad nią pracowałam bardzo długo, a ty tu przyszłaś i wszyscy od razu cię polubili – blondynka na mnie spojrzała, a ja byłam tak zszokowana jej wyznaniem, że zupełnie nie wiedziałam, co mogłabym zrobić, albo powiedzieć.
-Myślę, że gdybyś się więcej uśmiechała i była milsza, wszyscy byliby mili dla ciebie, a ty nie musiałabyś się starać. Na początku było mi ciężko. Tutaj jest tak wiele ludzi, wszyscy są taką jakby rodziną, a ja nie jestem przyzwyczajona do tłumu, zawsze byłam tylko ja i moja mama. Ale zrozumiałam, że muszę się z tym pogodzić. Mam nową rodzinę, którą zaczynam kochać – uśmiechnęłam się.
-Więc – powiedziała cicho. - Dziękuję i przepraszam – zmieszała się i podrapała w skroń.
-Pierwszy raz to powiedziałaś komukolwiek? - zapytałam z uśmiechem.
-Pierwszy może nie, ale na pewno mówiłam to niewiele razy – zaczerwieniła się i odwróciła wzrok. - I jeszcze jedno, jakby coś, to ta rozmowa nie miała miejsca – zagroziła, na co ja się zaśmiałam.
-Stara Clara wróciła, a już byłaś taka miła – pokręciłam głową z dezaprobatą. Na jej ustach pojawił się cień uśmiechu, a ja zrozumiałam, że blondynka jednak nie jest taką złą dziewczyną, może tylko nieco zagubioną.

*

            Przez resztę nocy nie spałam i rozmyślałam. Rano, około ósmej wyszłam z pokoju i udałam się do łazienki. Większość domowników jeszcze spała. Wykonałam poranne czynności, po czym wróciłam do pokoju. Clara się obudziła, ale ze mną nie rozmawiała, udawała, że to co wydarzyło się w nocy, w ogóle nie miało miejsca, ale ja wiedziałam, że to ją w jakiś sposób zmieniło.
            Poszłam na stołówkę, gdzie było tylko kilka osób, usiadłam na swoim miejscu. Nie było ani Justina, ani Katy, co mnie zdziwiło, bo oni zawsze wstawali bardzo wcześnie. Zjadłam śniadanie i kiedy już miałam wychodzić, do jadalni wbiegła dziewczynka, a zaraz za nią przyszedł szatyn.
-Katy! - krzyknęła dziewczynka i od razu wywołała uśmiech na mojej twarzy.
-Cześć Słoneczko – pocałowałam ją w czoło.
-Cześć – przywitał się Justin.
-Cześć – odpowiedziałam z uśmiechem.
-Idziemy dzisiaj na świąteczne zakupy – powiedziała uradowana.
-I spotkasz się ze Świętym Mikołajem w centrum handlowym – dodał chłopak. - List napisałaś? - zapytał.
-Tak, już chyba miesiąc temu. Carmen mi pomogła.
-Na co masz ochotę? - zapytałam. - Kanapka z dżemorem?
-Tak! - powiedziała uradowana.

*

            Około godziny jedenastej wyszliśmy z domu dziecka do centrum handlowego. Ja, Justin i Katy. Nora miała iść z nami, ale coś jej wypadło i przed świętami chciała jeszcze odwiedzić swoją babcię, bo po naszej ostatniej wizycie poczuła się nieco gorzej.
            Całe centrum handlowe było w świątecznym wystroju, choć do świąt było jeszcze trochę czasu. Mała Katy strasznie się ucieszyła na widok tych wszystkich ozdób, widać było, że jest szczęśliwa. Na początku weszliśmy do sklepu z ubraniami, a potem się rozdzieliliśmy. Justin poszedł z Katy, a ja sama. Nie miałam zamiaru wszystkim kupować prezentów. Tylko tym najbliższym, a poza tym nie miałam wielu pieniędzy. Tylko to, co zaoszczędziłam i co znalazłam w swojej skarbonce. Dla Katy kupiłam pluszowego misia, wiedziałam, że jej się spodoba. Dla Nory kolczyki, takie duże i kolorowe. Mimo wszystko kupiłam też kolczyki dla Clary, pomyślałam, że zrobi jej się miło. Miałam jednak problem z tym, co kupić Justinowi i swoją jedyną nadzieję pokładałam w tym, że mała Katy jakoś mi pomoże, inaczej będzie źle.
            Spotkaliśmy się w umówionym miejscu i usiedliśmy na ławce, żeby nieco odpocząć. Niedaleko zbierała się już kolejka do Świętego Mikołaja.
-To co Katy? Idziesz już się ustawić? - zapytałam. - Mikołaj powinien za chwilę być.
-Nie chcę iść tam sama – powiedziała łapiąc mnie za rękę.
-To ja pójdę z tobą, ok? A Justin tu chwilę posiedzi i poczeka – uśmiechnęłam się.
            Wstałyśmy i udałyśmy się do kolejki. Byłyśmy chyba siódme. Katy trzymała mnie za rękę i chyba była zdenerwowana.
-Masz swój list? - zapytałam.
-Tak – odpowiedziała.
-Ej, czemu jesteś taka smutna? - ukucnęłam obok niej i odgarnęłam jej włosy do tyłu.
-Bo Mikołaj znowu nie spełni mojego życzenia.
-Dlaczego tak myślisz?
-Bo w tamtym roku nie spełnił mojego życzenia – wyznała zasmucona.
-Słonko – przytuliłam ją do siebie. - Niektóre życzenia wymagają czasu – pocałowałam ją w czoło.
-Tak myślisz?
-No pewnie – uśmiechnęłam się. - I musisz mi pomóc. Nie wiesz o czym marzy Justin? Co on by chciał dostać od Mikołaja? - zapytałam. - Bo skoro już tu jesteśmy, to może Mikołaj spełni i jego życzenie.
-Justin chciałby chyba dostać samochód – stwierdziła.
-Wydaje mi się, że Mikołaj nie daje takich drogich prezentów. A może coś mniejszego?
-Justin ma swoją ulubioną koszulkę i na niej jest zdjęcie jakiegoś zespołu, ale to już jest bardzo stara koszulka, więc przydałaby mu się nowa, może to by mu się spodobało.
-A wiesz jaki to zespół? - zapytałam.
-Nie – powiedziała zasmucona. - Ale widziałam na wystawie płytę. Później ci pokażę – odetchnęłam z ulgą, wiedziałam, że mała Katy pomoże mi w kupieniu prezentu, teraz wystarczyło tylko poszukać koszulki.

*

            Zbliżała się nasza kolej do Mikołaja. Katy była zdenerwowana. Ciekawiło mnie, co jest w jej liście, bo bardzo chciałam, żeby dostała to o czym marzy i liczyłam na to, że uda mi się tego w jakiś sposób dowiedzieć. W końcu nadeszła kolej na nas, dziewczynka podeszła nieśmiało do uśmiechniętego mężczyzny przebranego za świętego. Wskoczyła mu na kolana i się do niego przytuliła. Ja natomiast stanęłam z boku i się temu przyglądałam. Zerknęłam na Justina, uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam gest. Katy dość długo rozmawiała z Mikołajem, a na koniec dała mu słodkiego buziaka w policzek i podała mu swój list. Zeskoczyła z kolan i podbiegła do mnie, po czym mocno się do mnie przytuliła. Oderwała się i bez słowa pobiegła do Justina, chciałam ruszyć za nią, ale przebrany mężczyzna mnie zatrzymał.
-Panienko, poczekaj chwilkę! - odwróciłam się do niego i podeszłam. - Ta dziewczynka jest bardzo nieszczęśliwa, a ja gdybym mógł spełniłbym jej życzenie. Ona potrzebuje rodziców, to jej największe marzenie – uśmiechnął się niepewnie, widać było, że próbował mi coś uświadomić, ale ja nawet nie znałam przeszłości tej małej dziewczynki, która z pozoru wyglądała na szczęśliwe i beztroskie dziecko, ale tak naprawdę kryła w sobie wiele smutku. - A ty i ten młodzieniec bardzo do siebie pasujecie – puścił mi oczko, na co się zaśmiałam i po chwili odeszłam.
            Wróciłam do Katy i Justina, po czym usiadłam obok nich. Dziewczynka się uśmiechała, na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że jest bardzo szczęśliwa, mimo że prawda była zupełnie inna.
-Katy, a może masz ochotę na kremówkę? - zapytałam.
-Tak! - powiedziała uradowana. Wyjęłam z portfela banknot i jej go podałam. - To leć sobie kup, tam naprzeciwko jest jakaś kawiarenka – dałam jej całusa w czółko i wskazałam na szyld kawiarni.
-Zaraz wracam – krzyknęła.
            Westchnęłam i uśmiechnęłam się do niej. Nie mogłam tego wszystkiego zrozumieć, nie wiedziałam, dlaczego taka mała i kochana dziewczynka jak Katy jest w domu dziecka i pomimo tego, że powinna mieć beztroskie dzieciństwo, jest tak nieszczęśliwa. Spojrzałam na Justina, liczyłam na to, że od niego się czegoś dowiem.
-Wiesz co było w liście Katy do Mikołaja? - zapytałam wprost.
-Oczywiście – odpowiedział bez zastanowienia. - Katy pragnie tylko jednego i nie musiałem czytać jej listu, żeby o tym wiedzieć – zaczął. - Ona pragnie mieć rodziców – wyznał. - Mała trafiła do domu dziecka, bo jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, jechali całą rodziną, ona jej rodzice i jej straszy brat. Wszyscy zginęli na miejscu, ona jedyna się uratowała i miała jedynie kilka zadrapań, wszyscy mówili, że to cud, że przeżyła i może faktycznie tak było. Oprócz swoich rodziców i brata Katy nie miała żadnej rodziny, która mogłaby się nią zaopiekować, dlatego trafiła do domu dziecka. Ona jest jeszcze mała, więc ma duże szanse na adopcję, chociaż większość rodzin woli noworodki. Katy marzy o rodzinie, marzy o tym, żeby ktoś się nią zaopiekował i ją pokochał – Justin opowiadał o tym wszystkim dość spokojnie, ale ja nie mogłam tego słuchać. Było mi źle. Ja miałam 16 lat, prawie 17, a robiłam wielką tragedię z tego, że trafiłam do domu dziecka, więc co musiała czuć tak mała dziewczynka, która w jednej chwili straciła całą swoją rodzinę i została sama na tym świecie. - Kiedyś jakaś rodzina chciała ją zaadoptować, Katy mieszkała u nich przez dwa tygodnie i wiesz jak to jest, małe dzieci bardzo szybko się przywiązują do ludzi i tak było też z nią. Niestety oddali ją z powrotem, bo stwierdzili, że chcą młodsze dziecko. Katy strasznie to przeżyła i było z nią ciężko. Dla takiego małego dziecka to straszny cios, a ona jest naprawdę wrażliwa i kochana, zresztą już pewnie zdążyłaś się o tym przekonać...
-Taka mała dziewczynka wycierpiała tak wiele – powiedziałam łamiącym się głosem. - Dlaczego Bóg karze takie dzieci? Dlaczego to takie niesprawiedliwe? Przecież ona na to nie zasłużyła – powiedziałam wybuchając płaczem.
-Ciii... - poczułam ramiona Justina oplatające mnie w talii. - Nie płacz, zobacz – powiedział wskazując na uśmiechniętą dziewczynkę idącą z kremówką, miała trochę kremu na ustach i policzku i wyglądała tak słodko – ona potrzebuje miłości, a my musimy zrobić wszystko, żeby ona była szczęśliwa – uśmiechnął się patrząc mi w oczy. - Ty też wiele wycierpiałaś, ja również – spuścił głowę – ale musimy jej pokazać, że jesteśmy silni i razem damy radę – powiedział pewnie.
-Zobaczcie co mam – krzyknęła już z daleka Katy. Podeszła do nas powoli i usiadła pomiędzy nas. - Chcecie spróbować? - zapytała.
-Nie Słoneczko, zjedz sama – powiedziałam z uśmiechem wycierając jej policzki ubrudzone kremem. Spojrzałam na Justina z uśmiechem, a chłopak odwzajemnił mój gest.

*

            Każdy posiada własną historię. Coraz bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu. Każdy człowiek przeszedł przez coś, co pozostawiło ślady na jego życiu, ślady, które już nigdy nie znikną. Każdy przeżył coś, co już na zawsze ukształtowało jego osobowość. W domu dziecka wszyscy jesteśmy tacy sami, a zarazem zupełnie inni. Potrzebowałam czasu, żeby to zrozumieć. Ale teraz już to wszystko wiem i rozumiem, a co najważniejsze – nareszcie pogodziłam się ze swoim losem. 

~~*~~
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM
Wiem, że bardzo długo nie było rozdziału, ale niestety powodem tego jest brak weny. I to pewnie widac, bo rozdział jest beznadziejny. 
Zastanawiam się nawet nad zawieszeniem bloga, bo jak na razie nie widzę sensu w tym, że miałabym nadal kontynuowac pisanie, skoro nie mam weny...
Chcę, żeby to opowiadanie było takie jak sobie zaplanowałam, więc może faktycznie lepiej będzie, jeśli zawieszę na razie bloga. 
Zastanowię się nad tym.
I PROSZĘ! JEŚLI TO CZYTASZ, DODAJ KOMENTARZ, DLA CIEBIE TO TYLKO CHWILA, A DLA MNIE TO BARDZO WAŻNE, CHCĘ WIEDZIEC, CZY JEST JESZCZE JAKIŚ SENS NA PISANIE TEGO OPOWIADANIA. Z GÓRY DZIĘKUJĘ :)
 

29 komentarzy:

  1. Mi bardzo podoba sie blog :)))) i czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy31.7.13

    Coraz bardziej mi się to podoba ! :D Uwielbiam to jak piszesz < 3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Nawet ja się rozpłakałam jak Justin mówił o małej Katy. Biedna... Ich trójka mogłaby stworzyć świetną rodzinę. Oby się szybko w sobie zakochali Justin i Katy :) Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy31.7.13

    ugh...proszę nie zawieszaj tego opowiadania ! Uwielbiam je ! <3 Ten rozdział był taki piękny ! Dużo, dużo weny !

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy31.7.13

    Opowiadanie jest świetne :) Czekam na kolejny i mam nadzieje że będziesz kontynuowała pisanie bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy31.7.13

    Świetny. :) Czekam na nn. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę świetny rozdział! Czekam na dalszy ciąg <3 Mam nadzieję, że wena szybko do Ciebie wróci!
    I liczę na to, że ta trójka stworzy razem cudowną i kochającą rodzinę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy31.7.13

    To takie kochane, że się tak przejęła tą małą Katy ( swoją stroną jak sobie ją wyobrażam, to jest taka słodziutka <3 ) no i cieszę się, że z tą Clarą sobie wyjaśniła Katy. Jestem ciekawa jak potoczy się znajomość dziewczyny i Justina. Czekam na nowy rozdział, niecierpliwie <3
    Sam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy31.7.13

    matko jak mi się fajnie czytało świąteczny rozdział początkiem sierpnia hahahah tak miło na sercu się zrobiło.
    nie zawieszaj, jest świetnie <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy1.8.13

    Dopiero znalazlam tego bloga, strasznie wciaga. Ciekawa fabula! :) Niecierpliwie czekam na nowy rozdzial. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy1.8.13

    hej! :) Dziewczyno, masz talent do pisania :o trafiłam na Twojego bloga, całkowicie przypadkowo :) ale jest ono jedyne w swoim rodzaju :) w każdym opowiadaniu, każdy ma swoją rodzinę itd, a ty, chyba jako jedyna, masz całkiem inne spojrzenie :) opowiadanie jest cudowne <3 wiadomo że chciałabym, żebyś nie zawieszała bloga, ale sama mam dwa opowiadania i wiem, że czasami jest ciężko :) Mam nadzieję, że wena jeszcze przyjdzie, nie przejmuj się obraźliwymi komentarzami, bo ludzie narzekają, a sami nie wiedzą jak jest :) CZYTAM I CZEKAM NA NN Z NIECIERPLIWOŚCIĄ! :* pozdrawiam i mam nadzieję, że pomimo przeszkód, nie zawiesisz bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy1.8.13

    Jest mega! Nie usuwaj ani nie zawieszaj! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy1.8.13

    Eeej no prosze nie zawieszaj ;c rozdziały wcale nie są beznadziejne, każdy jest świetny na swój sposób ;) czytam, czytam ii będę czytać, co do tego nie ma wątpliwości ;) jeeesteśmy z Tobą ♥

    Rebecca xoxo

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy1.8.13

    NIE MOZESZ ZAWIESIĆ TEGO BLOGA! <3 ehhh, jest boski i tyle czekalam na rozdzial :) proszę Cię, pisz dalej i nie zawieszaj go.. :c ŻYCZĘ WENY I CZEKAM NA ROZDZIAŁ! :* A i rozdzial wcale nie jest beznadziejny! Może troche krotki ale taki słodki! *__* Love, Magda.

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy2.8.13

    AWW *.* tak strasznie mi jest ich szkoda ; c ja mam rodzine .. A oni.. Nir moge patrzec na czyjesc cierpienie. Gdy to czytam to wyobram sobie ze jestem tam z nimi i czuje to co oni. To cudowne uczucie.. Wszystkir autorki blogow wmawiaja sb ze nie maja weny lub daremy rodzila. A to nie prawda. Piszesz wspaniale ,masz cudowna wyobraznir i pogodz sie z tym kochana : * TO JESF MOJ ULUBIONY BLOG. Czekam na rodzialy z niecierpliwoscia. Masz naprawde duzo fanow. Duzo psob to czyta. Jesli zawiesisz.. Mozesz ich stracic.

    OdpowiedzUsuń
  16. Anonimowy2.8.13

    Moja Droga Autorko
    czytając Twoje opowiadanie śmiałam się, przeżywałam, nie raz zrobiło mi się przyjemnie ciepło :) Masz dar przeobrażania obrazów własnej wyobraźni w malownicze zdania. Stworzyłaś w mojej głowie całkiem zgrabną rzeczywistość, bardzo wciągającą i sensualną. Wracając do sedna sprawy, jestem pod wrażeniem lekkości pióra, składni oraz treści. To opowiadanie jest naprawdę dobre. NAPRAWDĘ DOBRE. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy2.8.13

    Hej kochana !
    Zacznę od tego,że masz niesamowity talent i dar...
    Wszystkie Twoje opowiadania są niesamowite,wszystkie są inne.
    To również jest całkowicie inne niż wszystkie.
    Postaraj się nie zawieszać bloga...może wena Ci wróci...
    Ja nie będę na Ciebie naciskać.Zrobisz jak uważasz...
    Musisz tylko wiedzieć,że masz wielu fanów,którzy nie opuszczą Cię,cokolwiek zrobisz...Jesteśmy z Tobą !
    Zapraszam również do mnie
    the-other-side-jb.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy2.8.13

    Jesteś cudowną pisarką. Proszę, nie kończ ani nie zawieszaj tego bloga. Wiem, jak z tym jest, zakończysz go jakiś czas po zawieszeniu. Takiego talentu nie można marnować, już kiedyś Ci to pisałam. To opowiadanie jest świetne, czytam wszystkie Twoje blogi, ze wszystkimi jestem emocjonalnie związana, zapewne nie tylko ja. Nie rób nam tego i nie odchodź... Mam nadzieję, że znajdziesz wenę. Trzymam kciuki za Ciebie, pamiętaj, że Cię wspieramy.

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny proszę cię nie zawieszaj bloga bo się powiesze załamie i wgl ;( Czekam na nn a rozdział genialny ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Anonimowy2.8.13

    dziś przeczytałam całego bloga i nie było rozdziału przy czytaniu którego nie płakałbym..... Jesteś świetna w tym co robisz i myślę że zawieszenie tego bloga będzie błędem.... wiele osób pewnie wtedy odejdzie a tego pewnie nie chcesz... moim zdaniem twój blog jest świetny :) zadziwiające jest dla mnie to że możesz tak świetnie pisać i tego nie doceniać.... uważam że w każdej wolnej chwili powinnaś starać się coś napisać... musisz pamiętać o tym że my przyjmiemy każdy rozdział czy będzie gorszy czy lepszy... dla nas będzie ważne to że w ogóle starałaś się coś napisać.... pozdrawiam i z całego serca życzę weny ;*
    Na kolejny rozdział czekam z niecierpliwością ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. To opowiadanie jest nieziemskie. Nie zawieszaj bloga, jest naprawdę niebiański. To jeden z moich ulubionych.
    Rozdział jest genialny <3 KC <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Anonimowy4.8.13

    Rozdział genialny, jak wszystkie. I proszę nie zawieszaj, i tak rozdziały pojawiają się rzadko.

    OdpowiedzUsuń
  23. Anonimowy7.8.13

    Co ty pierdolisz rozdziały są zajebiste zawieszeniem tego zrobisz najgłupszy błąd swojego życia <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Anonimowy17.8.13

    Świetny rozdział, jak każdy Twój! Jesteś boska, uwielbiam tego bloga i niecierpliwie czekam na nn, dodaj już proszę!

    OdpowiedzUsuń
  25. Anonimowy21.8.13

    O nie skarbie. Nawet nie probuj zawieszac tego bloga. Kocham to opowiadanie i bede czekala na kazdy rozdzial tak dlugo ile bede musiala. I nie gadaj mi tu ze twoje rozdzialy sa beznadziejne bo sa super x czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Anonimowy27.8.13

    Masz talent !! Nie przestawaj pisac ^^
    Mam nadzieje ze Justin powie swoja historie i ze beda razem *O*
    Ze jak Justin bd pelnoletni to Katy odda mu swoje mieszkanie i potem do niego ucieknie. I ze mala Katy zostanie adoptowana.
    A justin i Katy bd razem szvzrsliwi i wgl.
    Aaa.. Kocham tego bloga ; **
    Tylko nas troche zaniedbulesz dodajac nn co miesiac -,-"

    OdpowiedzUsuń
  27. Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Nie myślałam, że ten rozdział został już tak dawno dodany. Straciłam poczucie czasu. wybacz mi to długie spóźnienie. Wstyd mi. :c Jeszcze raz przepraszam.
    Rozdział jest świetny, nie wiem co Ci się w nim nie podoba. Jest smutny i mam wrażenie, że jakby taki przełomowy. Katy w końcu pogodziła się ze sowim losem, a o to w końcu chodziło. Została wyjaśniona historia małej Katy i wreszcie Cara na spokojnie wyjaśniła dziewczynie o co jej chodzi. Może teraz będzie lepiej?
    Ja nie rozumiem jak można wziąć małe dziecko do adopcji, a potem je oddać. Co za brak odpowiedzialności i zero wrażliwości. Biedna Katy. Taka mała, a tyle już przeszła.
    Może Katy i Justin będą razem i zaadoptują małą Katy? :D
    Smutny ten rozdział, ale był on potrzebny.
    Ja się nie zgadzam na zawieszenie tego bloga! Rozumiem, że nie masz weny, ale boję się, że jak go zawiesisz, to już nie wrócisz. Lepiej zostaw go tak jak jest, a gdy poczujesz przypływ weny, to od razu coś napisz i tu wstaw. Choćby miały minąć dwa miesiące. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się tu nowy rozdział. I na escape-from-love. Bo tego rozdziału na drugim blogu nie mogę się bardziej doczekać. :D Bo zostawiłaś nas w takiej niepewności. :D
    Życzę Ci jak największej weny i chęci do pisania rozdziałów. :)
    Zapraszam do siebie na dwudziesty rozdział. :)
    Pozdrawiam :*
    http://otchlan-czasu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Anonimowy7.10.13

    to jest takie piękne <3

    OdpowiedzUsuń