Przez
ostatnie kilka tygodni razem z Justinem jak najczęściej staraliśmy się
odwiedzać małą Katy. Na szczęście dziewczynka czuła się dobrze w nowej
rodzinie, a co najważniejsze – była szczęśliwa. Justin czuł się już nieco
lepiej, choć nadal nie mógł do końca pogodzić się z tym, że jego ukochana mała
siostrzyczka już nie budziła go każdego ranka. Czułam się źle patrząc na jego
cierpienie, ale niewiele mogłam zrobić, musiałam dać mu czas na oswojenie się z
tą sytuacją. Mi samej też nie było łatwo, bo po wyprowadzce Katy zaczęłam
spędzać z Justinem dużo więcej czasu. Szatyn był dla mnie naprawdę ważny, ale
miałam ogromny mętlik w głowie.
Powoli
stawałam na nogi, zaczęłam sobie radzić z nauką. Miałam przyjaciół i już nie
byłam sama. Śmiało mogłam powiedzieć, że dawałam sobie radę z samą sobą, nie
brakowało mi niczego, bo miałam to, co jest w życiu najważniejsze.
Siedziałam
w salonie i oglądałam telewizję z innymi domownikami. Nie miałam nic innego do
roboty. Po jakimś czasie obok mnie pojawił się Justin. Zauważyłam, że chciałby
ze mną porozmawiać, ale nie wie jak zacząć. Szatyn przyglądał mi się dopóki
sama na niego nie spojrzałam, bo kiedy tylko to zrobiłam chłopak odwrócił
wzrok.
-Coś się stało? - zapytałam.
-Nie – odpowiedział zmieszany. - Chciałem z tobą pogadać,
ale w sumie to już nieważne – stwierdził.
-No powiedz – nalegałam, bo czułam, że to coś naprawdę
ważnego.
-Pamiętasz jak mówiłaś mi o swoim ojcu? - zapytał, a ja
kiwnęłam twierdząco głową. - Pomyślałem, że skoro niedługo zaczynają się ferie,
to może mógłbym ci pomóc go odnaleźć, oczywiście jeśli w ogóle tego chcesz –
zaproponował zmieszany, a ja kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć.
-Ale ja nawet nie wiem gdzie mogłabym go szukać –
stwierdziłam.
-Jeśli będziesz tego chciała, to znajdziemy jakiś sposób.
-Ale naprawdę mógłbyś? - nie dowierzałam.
-Przecież jesteśmy przyjaciółmi – uśmiechnął się. Spuściłam
głowę bojąc się jego spojrzenia, słowo „przyjaźń” było dla mnie naprawdę
bolesne, chociaż już się pogodziłam z myślą, że nic więcej z tego nie będzie.
-Dziękuję – uśmiechnęłam się, ale nie był to do końca
szczery uśmiech.
*
Justin
pomagał mi w znalezieniu jakichkolwiek informacji na temat mojego ojca, nie
byłam do końca przekonana czy to dobry pomysł, czy chcę niszczyć swoje
dotychczasowe życie, tylko po to, żeby odnaleźć mojego ojca, który siedemnaście
lat temu zostawił mnie i moją matkę, nie wiedziałam czy chcę stanąć z nim
twarzą w twarz. W końcu szatyn odnalazł mojego ojca, a kiedy usłyszałam tą
nowinę, nie wiedziałam co zrobić. Okazało się, że mój ojciec nazywa się George Dowson
i mieszka stosunkowo niedaleko, bo w sąsiednim mieście. Nie wiedziałam jak
Justinowi udało się tego dowiedzieć, ale byłam mu bardzo wdzięczna. Ponadto
Justin obiecał mi, że pojedzie do niego razem ze mną, sama zapewne był się nie
odważyła.
*
Kiedy
rozpoczęły się ferie, wybraliśmy się autobusem na poszukiwania mojego
biologicznego ojca. Bałam się jak jeszcze nigdy wcześniej i gdyby nie Justin,
zrobiłabym pewnie coś głupiego. Byłam mu naprawdę wdzięczna, że jest ze mną w
takim trudnym i jednocześnie ważnym momencie. Nadal miałam wiele wątpliwości,
bo byłam świadoma tego, że kiedy pojawię się w jego życiu, sprawię, że wiele
namieszam.
Dojechaliśmy
na miejsce po niecałej godzinie. Stanęłam pod domem, w którym miał mieszkać mój
ojciec. Stałam tak i wpatrywałam się w budynek, który był wprost przepiękny.
Nagle pod willę podjechał samochód, nieco się odsunęłam i kątem oka zauważyłam,
że Justin wciąż jest przy mnie. Z samochodu najpierw wysiadła elegancka kobieta
i dziewczyna mniej więcej w moim wieku. Kobieta wyjęła z samochodu małego
chłopca i we trójkę udali się w kierunku domu. Stałam tam jak jakiś cień i nikt
mnie nie zauważał. Dopiero na końcu z samochodu wysiadł mężczyzna – wysoki i
przystojny. Zaczęłam doszukiwać się jakiegoś podobieństwa, jednak nie
zauważyłam niczego konkretnego. Mężczyzna również skierował się w stronę domu,
a ja obserwowałam go jak ostatnia idiotka. Wolałam pozostać niezauważona,
jednak nie udało się. Mężczyzna podszedł do mnie, a ja nie wiedziałam co mam ze
sobą zrobić.
-Szukasz kogoś? - zapytał z uśmiechem przyglądając mi się.
-Czy nazywa się pan George Dowson? - zapytał Justin.
-Tak – odpowiedział, a moje serce na moment zamarło.
-Nazywam się Katherin Brook – powiedziałam i czekałam na
jego reakcję, który początkowo nie wiedział kim jestem, jednak po chwili się
domyślił.
-Nie wiem czego ode mnie chcesz, nie znam cię i nie wiem w
jakim celu tu przyjechałaś – spojrzał na mnie w taki sposób, jakby chciał mi
coś dosadnie wyjaśnić.
-Spodziewałam się takiej reakcji – stwierdziłam. - To jest
mój numer telefonu – wyjęłam karteczkę z kieszeni. - Gdyby pan sobie
przypomniał kim jestem, może pan do mnie zadzwonić.
Cofnęłam
się o krok i udałam w swoją stronę. Justin pobiegł za mną i byłam mu naprawdę
wdzięczna, że nie jestem teraz sama. Zatrzymałam się i już nie wytrzymałam,
rozpłakałam się jak mała dziewczynka, a Justin bez zastanowienia mnie
przytulił. Potrzebowałam teraz tego, potrzebowałam bliskości i wsparcia. Nie
liczyłam na to, że mój ojciec w jednej chwili zaakceptuje mnie jako swoją
córkę, ale nie spodziewałam się, że potraktuje mnie w taki podły sposób, że
będzie udawał, że mnie nie zna, nie mogłam w to uwierzyć. Jednak mimo wszystko
nie żałowałam, że tu przyjechałam, bo przynajmniej miałam okazję przekonać się
jaki on naprawdę jest.
Nie
ukrywałam przed Justinem swojego zdenerwowania i tego, że jestem zarówno
zdenerwowana i zawiedziona. Mimo wszystko miałam nadzieję, tą pieprzoną
nadzieję, która nigdy mi w niczym nie pomaga, a jedynie pogarsza sytuację.
Przez całą drogę powrotną nie odezwałam się słowem i Justin na szczęście nie
nalegał na rozmowę, za co byłam mu wdzięczna – on po prostu był i to było dla
mnie najważniejsze. Dojechaliśmy na miejsce, jednak ja jeszcze nie chciałam
wracać do domu, chciałam jeszcze o tym wszystkim pomyśleć.
-Masz może ochotę na spacer? - zapytał jakby czytał w moich
myślach.
-Mam – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
Chodziliśmy
w ciszy po parku, który znajdował się niedaleko domu dziecka. Chwilami czułam
jego wzrok na sobie, ale nic więcej się nie działo, między nami była cisza.
Usiadłam na jednej z ławek, a szatyn zajął miejsce obok mnie.
-Jaka była twoja mama? - zapytał kompletnie mnie tym
zaskakując.
-Moja mama była cudowną kobietą. Kucharką była kiepską, ale
się starała – zaśmiałam się na to wspomnienie. - Od czasu do czasu się
kłóciliśmy, jak to często bywa pomiędzy matką a córką, ale nigdy nie zapomnę
tych wspólnie spędzonych nocy na dachu naszego bloku.
-Zazdroszczę ci – powiedział cicho.
-Ale dlaczego mnie o to zapytałeś?
-Chciałem ci po prostu uświadomić, że może nieważne jest
jaki jest twój ojciec, ale liczy się to, jaka
była twoja mama i jak cię wychowała. W końcu jesteś cudowną dziewczyną,
a kto wie, co by było gdybyś wychowywała się również z ojcem.
-Może masz rację – stwierdziłam. - Z jakiegoś powodu moja
mama ukrywała przede mną kim jest mój ojciec, może chciała mnie uchronić przed
takim uczuciem – westchnęłam.
-No widzisz, nic nie dzieje się bez powodu – uśmiechnął się.
- Wracajmy już, bo jesteś cała zmarznięta – złapał mnie za rękę, co bardzo mnie
zaskoczyło.
-Justin? - zatrzymałam go. - Niedługo będziesz musiał się
wyprowadzić z sierocińca, prawda? - zapytałam, a szatyn kiwnął głową. - A wiesz
już gdzie zamieszkasz?
-Szukam dla siebie jakiegoś mieszkania, ale jest ciężko, bo
z pieniędzmi to u mnie kiepsko – zmartwił się.
-Rozumiem – powiedziałam zagryzając wargę, miałam pewien
pomysł i chciałam pomóc Justinowi, chciałam mu się w jakiś sposób odwdzięczyć
za to wszystko, co dla mnie zrobił.
Wróciliśmy
do sierocińca i wypiliśmy razem gorącą herbatę. Humor już nieco mi się poprawił
– głównie dzięki Justinowi, który rozśmieszał mnie na wszelkie możliwe sposoby.
Wieczorem,
kiedy już chciałam się położyć spać, zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu
pojawił się nieznany numer. Niepewnie nacisnęłam zieloną słuchawkę i kompletnie
nie spodziewałam się z kim będę rozmawiać.
-Katherine?
-Tak – odpowiedziałam.
-Z tej strony George Dowson – na te słowa zamarłam i nie
wiedziałam co odpowiedzieć. - Dzwonię, bo chciałbym cię przeprosić za swoje
zachowanie. Chodzi o to, że tak naprawdę nigdy nie potrafiłem zapomnieć o
twojej matce, myślałem, że usunęła ciążę, bo przez te lata nie utrzymywałem z
nią kontaktu. Chciałem się z tobą spotkać i porozmawiać, wynagrodzić ci to
wszystko – nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć.
-Nie jestem pewna czy to dobry pomysł. Nie chcę niszczyć
idealnego życia, jakie pan sobie ułożył. Myślę, że będzie lepiej, jeżeli będzie
pan nadal żył w przekonaniu, że moja matka usunęła ciążę, że ja w ogóle nie
istnieję. A pan będzie mógł odetchną z ulgą, że pana rodzina o niczym się nigdy
nie dowie – uniosłam się i rozłączyłam, stwierdziłam, że takie rozwiązanie tej
całej sprawy będzie najlepsze.
Nie
żałowałam tego, jak to wszystko się potoczyło. Nie żałowałam niczego. Wolałam
nadal żyć tak, jakbym nigdy nie poznała mojego ojca, wolałam raczej wymazać to
wydarzenie z pamięci. Byłam świadoma tego, że mój ojciec nigdy mnie nie kochał,
a nawet nie miał okazji mnie pokochać. To wszystko nie miało dla mnie
znaczenia. Miałam wspaniałe dzieciństwo, a moja mama wychowała mnie na dobrego
człowieka, tylko to się dla mnie liczyło.
~~~~*~~~~
Możecie mnie nawet zabic za to, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale zwyczajnie nie miałam ani czasu ani weny i po prostu tak jakoś wyszło... Najpierw obiecuję, że dodam szybciej, a potem nie dotrzymuję obietnic i za to bardzo przepraszam, ale naprawdę się nie wyrabiam. Dziękuję osobom, które jeszcze ze mną zostały. Kocham Was. Dziękuję też tym czytelnikom, którzy już nie czytają mojego opowiadania (albo po prostu odechciało im się komentowac).
Pozdrawiam <3
Znajdę Cię i zamorduje ! ;p haha ^^ czekałam tak długo i prosze opłacało się :D myślałam, że ona zostanie z tym ojcem :<
OdpowiedzUsuńJejciu w końcu :P Rozdział jak zwykle genialny i mam nadzieję że następny będzie taki sam :D Nie mogę się już doczekać kolejnych:) Ciekawi mnie to, czy jej ojciec będzie chciał odbudować z nią kontakty... tego nie wie nikt oprócz Ciebie i dowiem się zapewne w kolejnych a więc do zobaczenia :**
OdpowiedzUsuńprzeczytałam wszystkie rozdziały, strasznie mi się blog podoba! czekam na jakiejś urocze momenty Jate! Jakieś pocałunki, cokolwiek nooo :c haha. mogłabyś mnie informować?:) przy okazji zapraszam do mnie: bieberfire.blogspot.com /@MyWorldsOUT
OdpowiedzUsuńej noo nie rób nam tego w takim momencie przerywać! :D mam nadzieję, że jednak stworzy swoją więź z ojcem, bo w końcu kto jak kto, ale on powinien znać swoją córkę, a ona swojego tatę. nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! <3
OdpowiedzUsuńSam.
Dziekuje że jeszcze piszesz kocham cie ! Nie ważne ze długo nie dodawałaś ważne że dodałaś dziekuje !
OdpowiedzUsuńNigdy w życiu nie mogłabym Cię zabić !!!
OdpowiedzUsuńOprócz tego,że świetnie piszesz,wydajesz się również fantastycznym człowiekiem.Piszesz rozdziały z sercem,jakby przelewasz na papier swoje emocje,a nie piszesz na odwal.To nic,że dodajesz żadziej,po prostu czekasz na wenę,która,jak przychodzi,powala mnie z nóg...
Czytając Twoje opowiadania mam wrażenie,że przemyślałaś każde napisane słowo dziesięć razy,dzięki czemu rozdziały są niesamowicie profesjonalne...
Uważam,że masz niesamowity talent,który nie dość,że uszczęśliwia nas-czytelników-to jeszcze sprawia ogromną radość Tobie samej.
Co do opowiadania wrong-feeling,pisałaś ostatnio,że nie wiesz,czy będziesz miała dla kogo wrócić.Powiem Ci,że ja będę z Tobą do samego końca.Nie zostawię Cię.
Jeszcze raz-cudowny rozdział i czekam na kolejne takie.
Kocham Cię i życzę ogromnej weny !
the-other-side-jb.blogspot.com
my-heaven-jb.blogspot.com
Jest I rozdzial! <3 Jejku, biedna Katy :( Ale ma Justina I mam nadzieje, ze beda razem ;) Rozdzial mega ciekawy, a sprawa z ojcem.. No coz, jestem bardzo ciekawa co dalej! Do nastepnego ! xxx
OdpowiedzUsuńBoskie :)
OdpowiedzUsuńoo jaa *.* chce daleeej no ;) nie mogę się doczekać aż justin i katy będą razem :D układam w głowie sobie już ich historię *.* ciekawie się zapowiada ;)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;) pozdraaawiam xoxo
jejku mam nadzieję, że wątek z ojcem Kate nie dobiegł końca, fajnie by było gdyby oni się poznali i wgl... oczywiście ja sobie tu tak mogę pisać, a to na bieg wydarzeń nie wpłynie
OdpowiedzUsuń:) cudowny rozdział <3
~Roza
Awwww ,cudne. Pewnie odda mu mieszkanie po mamie *-* Bosze piekny rozdzial a z tym ojcem to kompletnie mnie zaskoczylas : *
OdpowiedzUsuńOni musza byc razem :( Ale jak Justin sie wyprowadzi to mi serce peknie :(
OdpowiedzUsuńBoskieBoskie :) Kc Cie nadal i twoj blog. Czekan na nastepny :( Mam nadzieje ze dotrzymasz slowa i bedzie wczesniej :**
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały w jeden wieczór. Blog strasznie mi się podobał. Czekam co się wydarzy z Kate. Czy da szansę swojemu ojcu? Czy będzie z Justinem? Mam nadzieję, że ułoży im się. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńO ranyrany *-* Totalny szok : * ZA JE B I S T Y rodzial : )
OdpowiedzUsuńkocham twojego bloga : /
OdpowiedzUsuńi tak troszke sie uzaleznilam...
codziennie czytam ten rodzial *-*
znam go juz na pamiec ,kc
jestes boska.
i wgl akaiqnqhkqnahq ♥
czekam na nowy rodzial.
cuudowne ,nic dodav nic ujac : c
OdpowiedzUsuńkoczam Cje i wgl omom
ten blog jest super *_* od razu mi sie spodobał. i mam taką prośbę czy byś mogła mnie informowac na twitterze? mój tt -> @Belieberx940301
OdpowiedzUsuń